18. Teraz jest czas, by zaryzykować.

1.8K 86 1
                                    

Kate’s POV:

            Czując mocny uścisk na udach, zaczęłam okładać pięściami nogi Justin’a. Jak on śmiał?! 

            - Czy ty jesteś normalny?! – Krzyknęłam w końcu, rozwścieczona. Nie odezwał się, a ja czułam jak alkohol rozpływa się w moim organizmie. Nie widząc nic oprócz tyłka chłopaka, nie mogłam sprecyzować gdzie się znajdujemy. W końcu poczułam nagły powiew wiatru, dzięki któremu wiedziałam, że wyszliśmy już z budynku. Wsunęłam dłoń między jego nogi i z całej siły uderzyłam jego krocze. Jęknął, a ja znalazłam się prawie natychmiast na ziemi. 

            - Suka – usłyszałam głos szatyna, odchodząc od niego. Bez słowa zaczęłam biec przed siebie, nie chcąc więcej go widzieć.

            Wreszcie go zgubiłam. Zaczęło padać, a ja zagubiona we własnych uczuciach osunęłam się po ścianie jednej z kamienic. Moje łzy zmieszały się z kroplami deszczu. 

Justin’s POV:

            Nie byłem wściekły. Ja byłem wkurwiony ponad granice możliwości.

            - Kurwa! – Krzyknąłem, wsiadając do samochodu. Nie miałem zamiaru za nią biec. Miałem dość tego całego gówna. Potrzebowałem odreagować, więc wcisnąłem gaz i odjechałem w czeluści nocy.  

            Zahamowałem z piskiem opon pod moim ulubionym barem i czym prędzej wysiadłem z pojazdu, czując buzującą we mnie adrenalinę. Najgorsze było to, że choćbym nie wiem jak się starał – nie potrafiłem wyrzucić z głowy widoku Kate u boku James’a. Jego łapska na jej delikatnym ciele. Wcześniej, wiedząc o ich związku, nie obchodziły mnie ich intymne momenty, ale w tamtym momencie czułem się… zazdrosny. To ja powinienem przy niej być, to ja powinienem ją całować i to ja powinienem ją obejmować, nie on. Jeśli według niej to uczucie zniknęło to dlaczego przy pierwszej lepszej okazji wylądowała w jego ramionach? Powinieneś zostać przy Kate, a nie uciekać do toalety jak ostatni tchórz. Dogryzało mi moje własne sumienie, gdy przekroczyłem próg lokalu. Uderzył mnie odór papierosów, a gdy w końcu miałem możliwość zobaczenia wnętrza – dostrzegłem jak dużo osób tam było. 

            Przedarłem się w końcu pod sam bar. Usiadłem na wysokim krześle, machając dłonią na chłopaka za ladą. Musiałem się nawalić i zapomnieć. To wszystko powoli mnie wykańczało.

Kate’s POV:

            Po jakimś kwadransie po prostu wstałam i ociężałym krokiem ruszyłam przed siebie. Deszcz osłabł, ale to nie zmieniało faktu, że moje ubrania były przemoczone do ostatniej nitki, a ja zmarzłam jak nigdy. Jednak nie chciałam wsiadać do taksówki – potrzebowałam chwili, by pomyśleć. By uporządkować to, w czym utknęłam. Z jednej strony miałam James’a, który był dla mnie zawsze kochany… cóż, zawsze?  Do momentu, w którym mnie zdradził. Po drugiej stronie stał zaś Justin – emocjonalny, nerwowy, ale tak cholernie pociągający. Miał w sobie to coś, czego nawet nie mogłam dobrze sprecyzować słowami. 

            Ulice tonęły już w ciemności, a ja czułam drętwiejące palce. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby ktoś intensywnie płakał. Rozejrzałam się na boki, by w końcu ujrzeć siedzącą na ławce dziewczynę. Podeszłam do niej.
(pisałam ten fragment przy tej piosence i wydaje mi się świetnym podkładem, więc jeżeli chcecie to czytajcie dalej, słuchając właśnie jej: klik)

You part of me.Where stories live. Discover now