32 cz. II

2.2K 127 13
                                    

Przebiegłam ciemny korytarz co raz patrząc czy chłopak jest tuż za mną. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam pole bitwy.
Baza juz nie wyglądała jak dawniej.

Tuż obok pojawiła się zbroja chłopaka. Spojrzeliśmy na nią obydwoje nie wiedząc co dalej robić.
Peter wyciągnął dłoń w jej kierunku.
Nagle metalowe przebranie zaczęło w kawałkach doczepiać się do ciała Spider-Mana.

-Pomóż innym, ja lecę dokończyć to co zaczęłam.-krzyknęłam odchodząc.

Rozglądałam się uważnie co raz wymijając latające obiekty, a nawet ciała innych osób.

-Electro uważaj!-wyciągnęłam gwałtownie dłoń w stronę głosu. Nagle utworzyła się powłoka, która odepchnęła kawałek gruzu lecącego w moja stronę.

Spojrzałam na dłoń zdziwiona, nie wiedząc co może się ze mną jeszcze wydarzyć.

-Jesteś cała?-zapytał Hawkeye lądując obok mnie.

-Tak. Widziałeś Iron Man'a?

-Chodź.-kiwnął głową, napiął cięciwę i wystrzelił trzy strzały, które zaraz po wbiciu się w ścianę wybuchły. Odłamki spadły na jego wcześniejszego przeciwnika zasypując go.

Biegłam za mężczyzną cały czas pilnując, aby nikt nam nie przeszkodził.

-Ty sukinsynie! Tego chciałeś? Zabiłeś najpierw ją, a teraz chcesz pozbyć się każdego z nas?-głos Stark'a kipiał gniewem.

Jednak Iron Man nie zdążył wyminąć jednej z metalowych szpon Odos'a. Złapał go za nogę i przyciągnął do ziemi, następnie złapał za jego szyję. Zbroja Stark'a była już bardzo zniszczona, nie mógł nic zrobić.

-Tony, Tony, Tony. Jak dobrze w końcu przyjrzeć ci się z bliska.-parsknął śmiechem otwierając jego maskę.-Trochę zmizerniałeś, no cóż czasy niezawodnego Pana Konserwy się skończyły.

-Zostaw go!-krzyknęłam zwracając ich uwagę.

-O i rodzinka w komplecie. Przepraszam, że taki bałagan, ale ktoś postanowił zabrać swoje zoo ze sobą.-ścisnął mocniej szyję bezbronnego Stark'a.

I znów to ciepło. Czułam jakbym piekła się od środka.

-Powiedziałam. Zostaw. Go.-warknęłam.

Skoczyłam wściekła w stronę Odos'a wyjmując szybko sztylety. Wbiłam je w jego metalową obudowę.

Mężczyzna rzucił Stark'iem w ścianę.
Spojrzałam w tamtą stronę. Nie ruszał się.

-I co? To tyle? Jejuuu, daj się trochę zabawić, a nie jakimiś nożykami rzucasz.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.-ukłoniłam się, a na mojej twarzy zagościł fałszywy uśmiech.

Jak na zawołanie sztylety wybuchły, odrywając metalowe części.

-Czas na małe bum bum.-ruszyłam w jego stronę.

Tak jak było to ustalone. Stark podczas początkowej walki z Odos'em porozstawiał kilka bomb, by zmniejszyć możliwości naszego przeciwnika.

Przygwoździłam mężczyznę do ziemi. Patrząc na niego z góry czułam, że w końcu nadszedł moment rewanżu.

-Uparta po mamusi.-zaśmiał się cicho, jednak zaraz zaczął krztusić się dymem.

-Możemy to teraz zakończyć.-nie zwróciłam szczególnej uwagi na jego słowa. Wiem, że tylko próbował mnie rozproszyć.

-Przygotowałaś się. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy.-uśmiechnął się.

Poczułam się dziwnie.

-Jestem z ciebie bardzo dumny Wendy. Warto było tyle czekać.

-Z tobą jest już do końca źle.-westchnęłam.

Odos uśmiechnął się jeszcze raz, przyglądając mi się uważnie.

-Do zobaczenia Electro.

Zmrużyłam oczy zdezorientowana jego słowami. Mężczyzna otworzył usta pokazując swój język. Schował go szybko połykając to co na nim miał.

-Ty...-nie było mi dane dokończyć zdania.

Odos połknął mały kawałek jego najsilniejszej trucizny.

To był jeden z jego pomysłów. Jego najsilniejszą stroną była szybkość działania. Wystarczyła chwila.

Taka jak teraz.

Kiedy jego głowa bezwładnie opadła na ziemię. Coś mnie ruszyło. Zapanowała okropna cisza. Nie było już słychać wybuchów, strzałów ani głosów innych.

Uklękłam obok jego ciała, pusto patrząc przed siebie.

-E-electro?-zapytał głos za mną. Odkręciłam powoli głowę w tamtą stronę. Tony stał czekając na moją reakcję.

Wstałam szybko i mocno go obiełam. Nie czułam żalu, nie chciałam płakać. Zastanawiały mnie ostanie słowa Odosa. Brzmiały tak szczerze.

I co miało oznaczać to pożegnanie?

ENEMY I Peter ParkerDonde viven las historias. Descúbrelo ahora