37

2.2K 138 66
                                    

Wyciągnęłam dłoń w stronę torebki, aby przyciągnąć ją do siebie. Zawzięcie starałam się znaleźć swój telefon pośród miliona innych rzeczy, które walały się po jej wnętrzu.

-Tak, słucham.-odpowiedziałam przykładając w ostatniej chwili telefon do ucha.

-Hej, tu Peter. Będę po ciebie za jakieś 10 minut.-słychać było jak głos chłopaka lekko się zacina.

-Um, dobrze. Jestem już prawie gotowa, więc będę czekać.-odpowiedziałam.

-W takim razie do zobaczenia.-zaśmiał się cicho, a następnie zakończył połączenie.

Odłożyłam telefon na toaletkę, przyglądając się sobie w odbiciu.

Przechyliłam lekko głowę rozmyślając.

-Dobra, rusz swoje cztery litery Wendy.-powiedziałam do siebie. Poukładałam resztę kosmetyków, aby nie zostawiać, aż tak dużego syfu na stoliku.
Poprawiłam materiał sukienki i wyszłam z pokoju, zabrałam płaszcz, a następnie opuściłam mieszkanie.

Wychodząc z bloku dostrzegłam czarne audi oraz wysiadającego bruneta. Kto by pomyślał, że Peter Parker potrafi tak wyglądać.

-Fiu, fiu.-zaczęłam wachlować się ręką.-Niezły krawat.-puściłam mu oczko.

Peter zaśmiał się odkręcając głowę w bok. Czyżby lekko się zawstydził?

-Ty też wyglądasz niczego sobie.-wzruszył ramionami, wracając na mnie wzrokiem.

-Spadaj.-podeszłam do niego bliżej, wyciągając z torebki bukiecik.-Proszę, czyń honory.

Peter

Złapałem za wstążkę oraz nadgarstek dziewczyny. Próbowałem się powstrzymać od ciągłego patrzenia na nią.

Peter opanuj się, bo zrobisz z siebie jeszcze większego dziwaka.

-Gotowe.-uśmiechnąłem się lekko pod nosem.-Chodźmy, w aucie jest cieplej.

Przygryzłem dolną wargę i splotłem nasze dłonie. Bardzo ryzykowne posunięcie, ale no trzeba próbować.
Otworzyłem drzwi, aby Wendy mogła swobodnie wsiąść do środka. Zamknąłem je i szybko podbiegłem na swoje miejsce.

-Od kiedy masz prawo jazdy?-zapytała marszcząc brwi.

-Wczoraj je odebrałem.-podniosłem prawy kącik ust w górę.

-Cały czas mnie zaskakujesz, Parker.-odwróciła głowę przyglądając się drzewom za oknem.

-A tobie się to podoba, Evans.-zerknąłem na nią i jej uśmiech malujący się na twarzy.

Po jakimś kwadransie dojechaliśmy na miejsce.

-O, widzę MJ i Jordana.-powiedziała.

-Mj i kogo?-zapytałem.

-Jordana, zaprosił ją.-uśmiechnęła się dumnie.

-Fisher?-dopytałem, aby mieć pewność, że nie mylę osób.

-Tak, pracują razem od jakiegoś czasu u Benny'ego. Tam się poznali no i teraz poszli razem na baaaal.-widać było radość dziewczyny.

Po zaparkowaniu auta Wendy chciała wyjść.

-Nie, nie, nie.-uprzedziłem ją, szybko wyszedłem z auta, aby otworzyć jej drzwi.

-Gentleman.-pokręciła głową, poprawiła sukienkę i złapała moją dłoń.

Tak jest! Kolejny punkt dla Parkera.

-Hej!-przywitała nas szeroko się uśmiechając.

Podszedłem do chłopaka stojącego obok Jones i przybiłem z nim piątkę. Nie chciałem wyjść na jakiegoś gbura. Myślę, że możemy się zakolegować.

-Jordan.-zaczął.

-Peter.-również się przedstawiłem.

-Fajnie, że w końcu moge cię poznać. Słyszałem, że pracujesz u Starka.-kontynuował, gdy zmierzaliśmy do środka tuż za dziewczynami.

-Taa...-przełknąłem ślinę. Zawsze, gdy jest poruszany ten temat czuje się nieswojo.-Teraz jest mniej zleceń, więc na ten czas mam trochę wolnego.

-I jak tam jest? Podobno Stark to wpływowy i konserwatywny facet.

-Nie jest źle. Praktycznie sie nie widzimy. Chyba, że ma do mnie jakąś sprawę.-wchodząc do środka zauważyłem kątem oka Ned'a. Pomachałem do niego, a on gestem ręki zawołał mnie do siebie.-Zaraz wracam.-oznajmiłem chłopakowi, ponieważ Wendy oraz Michelle były juz trochę dalej.

-Siema stary.-wyciągnął dłoń, aby zacząć nasze przywitanie.-I jak? Nasz pajączek złapał w sidła swoją ofiarę?

-Ned...-przewróciłem oczami.

-Wiem, ale nie mogłem się powstrzymać.-zaśmiał się.

-Dopiero przyszliśmy. A ty jak się bawisz?

-Widzisz tą piękną niewiastę przy napojach?-wskazał delikatnie dłonią.

-Betty Brant?-spojrzałem znów na chłopaka.

-Nawet nie wiesz jaka ona jest słodka.-westchnął.

-Hej, bo mi się tu zaraz rozpłyniesz.-uderzyłem go lekko w ramię.

-Dobra, dobra. Ja też musiałem znosić twoje wzdychanie do Wendy, więc teraz moja kolej.-prychnął.

-Co Wendy?-brunetka pojawiła się obok mnie na co momentalnie się spiąłem.

-Nic, Ned zastanawiał się gdzie jesteś.-odpowiedziałem szybko.

Dziewczyna pokiwała głową, a następnie złapała za moją dłoń.

-Przepraszam Ned, ale muszę ci go zabrać.-pociągnęła mnie w stronę parkietu.

Założyła swoje ręce na moim karku, więc postanowiłem położyć swoje delikatnie na jej biodrach.

-Nie ładnie to mnie tak obgadywać za plecami.-spojrzała prosto w moje oczy.

-N-nie obgadywaliśmy, rozmawialiśmy o Betty.

-Mam się czuć zazdrosna?-podniosła jedną brew w górę.

Tak Parker, ciągnij to dalej. Ty to się umiesz załatwić.

Przymknąłem oczy analizując moją kolejną wypowiedź.

-Nie, Ned z nią przyszedł. W końcu odważył się do niej zagadać i jak widać chyba dobrze mu to poszło.

-Okey...-przytuliła się bardziej, przykładając swoją głowę do mojej klatki.-Wiesz...-zaczęła po chwili.-Nie mogę uwierzyć ile już razem przeszliśmy. Ciekawe jak wyglądałaby nasza przyszłość, gdyby nie tamte sytuacje.

-Myślę, że bylibyśmy nadal przyjaciółmi.-wtrąciłem.

-Sugerujesz, że teraz nimi nie jesteśmy?-zapytała cicho, ledwie co mogłem ją usłyszeć.

-Moi drodzy. Zapraszamy was na zewnątrz na pokaz fajerwerków.-powiedział dyrektor przez mikrofon na scenie.

Wyszliśmy zaraz za tłumem. Wybraliśmy miejsce lekko na uboczu, aby nie gnieść się między innymi.

-3!-reszta zaczęła odliczanie.

-2!

-1!

Niebo rozbłysło. Milion kolorowych świateł odbijał się w jej oczach.

Złapałem delikatnie za jej podbródek i nachyliłem się, aby w końcu połączyć nasze usta.

Ta chwila nie mogła być piękniejsza.

ENEMY I Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz