S I X T E E N

3.6K 206 42
                                    

Czułem się dziwnie, stojąc tam w swojej poszarpanej kurtce i zabłoconych butach. Mój jeep zaparkowany był przy drodze, ściśnięty między dwoma mini cooper'ami. Wyglądało to jak domek dla lalek, wszystko starannie złożone, małe, ale przytulne.

Wziąłem głęboki wdech, zanim zapukałem do drzwi. Nie byłem pewny co zrobić z rękami, więc wsunąłem je do kieszeni. Kilka chwil później drzwi się otworzyły. Theo uśmiechnął się do mnie nieśmiało, szybko wychodząc na ganek, po czym zamknął za sobą drzwi. - Hej. - Przywitał się. - Wybacz, j-ja tylko chciałem... N-nie wiem, zanim moi rodzice... - Westchnął, jego palce drżały na zimnie. - Wybacz, że Milo cie w to w-wkopał.

Wzruszyłem ramionami. - Jest okej. - Zapewniłem go. - Twoi rodzice nie są straszni, co nie?

Zachichotał, zerkając przez ramię, zanim przeniósł swój ciężar na palce. Delikatnie umieścił swoje wargi na moim policzku, nie dając mi szansy na reakcję, zanim odwrócił się i wszedł do domu. Uśmiechnąłem się do siebie, idąc za nim, opuszkami palców kreśląc pozostały kształt jego ust na mojej skórze.

Korytarz był mały, ale przytulny, dający domową atmosferę. Przez parę kaloszy walających się pod ścianą i kurtki wiszące na wieszakach. Daisy natychmiast do nas przybiegła, jej ogon merdał radośnie. Przewidywałem, że zrobi tak jak robił to Bugsy, wskoczy na mnie i będzie starać się polizać moją twarz. Wtedy przypomniałem sobie jak dobrze wyszkolona była. Pochyliłem się nad nią i pogłaskałem po grzbiecie. - Nie mogę się doczekać spotkania z twoim wężem. - Uśmiechnąłem się szeroko.

Theo się zarumienił. - J-jasne, pokaże ci go po obiedzie.

Daisy odbiegła od nas, więc weszliśmy do jadalni, poznając resztę rodziny Hart. Milo siedział na swoim krześle, jego stopy znajdowały się na jadalnianym stole, kiedy grał w grę video. Jego mama - którą już miałem okazję poznać - przekręciła oczami, rozbawiona zachowaniem swojego starszego syna. Mężczyzna, którego uważałem za jego ojca, szukał czegoś w szufladzie. Odwrócił się do nas, gdy weszliśmy do małej, zagraconej kuchni. Książka kucharska leżała otwarta na blacie, brudne talerze piętrzyły się w zlewie. Szafki były pootwierane ukazując wnętrze, a pranie było przewieszone na oparciach krzeseł.

- Ah, ty musisz być Luca. - Pan Hart uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, wycierając dłonie w ręcznik kuchenny, zanim podszedł do mnie.

- Miło mi pana poznać. - Kiwnąłem, potrząsając formalnie jego dłonią.

- Nie dotykałbym go na twoim miejscu tato, on ma chlamyd-

- Milo, zamknij się. - Syknął Theo do starszego brata, patrząc na niego groźnie. Milo mu powiedział? Po prostu świetnie. Ja nawet nie miałem chlamydii, a teraz chłopak z którym chciałem być myśli, że ją mam.

Pan Hart odkrząknął niezręcznie, gdy zajęliśmy miejsca przy stole, nakładając jedzenie. - Teddy niezbyt często przyprowadza tutaj znajomych. - Odparł, nakładając trochę brokułów na talerz. Theo jęknął zażenowany, jego oczy wpatrywały się w jedzenie. - Więc, jak się poznaliście?

- W szkole. - Odpowiedziałem krótko.

 Milo fuknął. - Nawet jeśli jesteś rok starszy.

- Leczyliśmy jego p-psa. - Wtrącił się Theo. - I-i pomógł mi przy kotkach.

- Udało wam się je wszystkie wydać?

- Tak, całą szóstkę. - Pan Hart uśmiechnął się dumnie.

- Świetnie. - Uśmiechnąłem się szczęśliwy, pamiętając ich wąsate pyszczki.

- Więc, wasza dwójka jest tylko przyjaciółmi, tak? - Ojciec Theo spytał sceptycznie, pchając swoim widelcem między nasza dwójką. Nasze twarze się zarumieniły.

The Dutch Boy ● PL [BxB]Where stories live. Discover now