T H I R T Y O N E

2.7K 154 33
                                    

Leżymy razem w moim łóżku, oboje wciąż w szczęśliwym oszołomieniu. Po wszystkim wzięliśmy wspólnie prysznic, a teraz przytulamy się. Rozgrzani i czyści. Nie mam na sobie nic oprócz bokserek, a mój przystojny chłopak ubrał moje bokserki i jedną z koszulek. Jego ciało ozdabiały malinki, sam nie zdawałem sobie sprawy ile ich zrobiłem, aż do teraz. Pokrywały jego szyję, gardło i obojczyki. Sam mam ich kilka, ale nie tak wiele jak Theo - on wygląda jakby zaatakowała go grupa ludzi z pistoletami do paintball'a.

Wpatrywaliśmy się w siebie pod kołdrą. Studiowałem jego twarz, łagodne rysy, uśmiech rozświetlający jego twarz. - Więc? - Wyszeptałem z uśmieszkiem. - Dobrze się spisałem?

Zachichotał, zakrywając policzki. - Tak. - Zgodził się. - B-było okej? Dla ciebie? - Spytał nerwowo.

Przekręciłem oczami, uśmiechając się. - Byłeś wspaniały. - Odparłem szczerze, szczerząc się od ucha do ucha. - Najlepszy seks jaki kiedykolwiek miałem.

Otworzył szeroko oczy, na moją odpowiedź. - C-co?

Wzruszyłem ramionami. - Tak. Może jest o wiele lepiej, gdy robisz to z kimś kogo naprawdę lubisz.

Przysunął się do mnie. - Pewnie dlatego to też był najlepszy seks w moim życiu. - Zachichotał.

- No mam nadzieję. - Zażartowałem, owijając wokół palców jego śnieżnobiałe włosy. Sunąłem opuszkami palców wzdłuż jego ramion, aż do blizn na nadgarstkach. Jego ciało przeszyły dreszcze przez mój dotyk, ale trzymałem go blisko. Starałem się by poczuł się komfortowo. - Wybacz, że tego nie rozumiem. - Przepraszałem. - Chciałbym, ale nie potrafię. - Przygryzłem wargę. - Dlaczego to robisz? Chcesz umrzeć?

Zamarł na moment, po czym w pełni się ode mnie odsunął. Usiadł na łóżku i patrzył na mnie. - N-nie. - Powiedział twardo. - Nie, nie chce się zabić. - Brzmiał gorzko, jakby zirytowała go moja sugestia.

Również usiadłem, uwijając pościel wokół bioder. - Dobrze, przepraszam. - Powiedziałem. - Po prostu czytałem w sieci, że-

- R-robiłeś research? - Zmarszczył brwi na moje słowa.

Wzruszyłem ramionami. - Tak. Jesteś moim chłopakiem, chcę wiedzieć co się dzieje. Chcę również wiedzieć jak mogę pomóc.

- N-nie możesz. - Załamał się, przytulając kolana do klatki piersiowej.

- Mogę spróbować. - Westchnąłem ciężko. - Theo, nie chciałem cię zasmucić. Czytałem to całe gówno o myślach samobójczych i po prostu się martwiłem.

- W sumie tak, myślałem o tym wcześniej. Ale k-kto tego nie robił? - Odparł sztywno.

- Theo, to nie jest normalne.

- Każdy myśli o śmierci Luca. - Odpowiedział. - To część życia, t-to normalne jeśli zastanawiasz się jakby to było, kiedy przestaniesz oddychać.

- Nikt tego nie robi. Nic nie byłoby lepsze. Byłbyś martwy. To nie jest lepsze.

- N-nie wiesz tego. - Oddychał przerywanie. Zastanawiałem się, jak sprawy zamieniły się w coś tak poważnego w tak krótkim czasie.

- Theo, muszę wiedzieć czy mówisz o tym szczerze. - Wyszeptałem, kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. 

- Nie jesteś terapeutą. - Uciął. Nie wiedziałem, czy to miało zabrzmieć tak ostro, ale tak właśnie było. Desperacko smutne. - Proszę, Luca. - Wyszeptał, patrząc mi w oczy. - P-proszę.

Chwyciłem jego drobną dłoń, kładąc się ponownie, a jego układając na swojej klatce piersiowej. Żaden z nas nie odezwał się przez jakiś czas. Trwaliśmy w komfortowej ciszy, leżąc na łóżku. Myśli o tym, że Theo rozważał samobójstwo mnie przerażały. Ale musiałem mu zaufać, że jest dobrze. Miał leki, lekarzy, rodziców. Nie mogłem nic więcej zrobić by pomóc, mogłem jedynie przy nim być. I to właśnie zamierzałem. - Przepraszam. - Wyszeptałem. - Nie chciałem cię zasmucić.

The Dutch Boy ● PL [BxB]Where stories live. Discover now