szmaragdowa noc

180 28 4
                                    

Zaskoczony Seonghwa zaniemówił na chwilę. Wooyoung miał wrażenie, że przez sekundę wyglądał, jakby go te słowa jednocześnie zabolały i uszczęśliwiły, jednak to był tylko moment. Zaraz z powrotem na jego twarz wstąpił ten wyrachowany, dobrze mu już znany uśmiech. Przysunął się do niego powoli, patrząc mu prosto w oczy.

– Zakochałeś się? I co masz zamiar z tym zrobić, Wooyoungie?

– A co mam zrobić? – żachnął się – Przecież i tak mnie zabijesz, a tamto o pomocy i wspólny seks to była tylko część twojej gry.

– Mylisz się.

– Co?

– Powiedziałem, że się mylisz. Nie mam zamiaru nic ci robić, dopóki nie będziesz próbował ode mnie uciec – chwycił go za brodę i zmusił go do spojrzenia mu w oczy – Zostań ze mną, a przeżyjesz. Inaczej spędzisz w takiej pozycji znacznie więcej czasu, niż byś chciał – skinął głową na kajdanki, na co czarnowłosy westchnął bezsilnie.

– Dobrze, rozumiem.

– Tak po prostu się zgadzasz na to, żeby zostać tutaj wbrew swojej woli, nawet po tym, jak przykułem cię kajdankami do łóżka? – uniósł brew, patrząc na niego z rozbawieniem. I jak najbardziej miał rację, śmiejąc się z tego. Zarówno ta sytuacja, jak i jego reakcja były absurdalne, ale właśnie dlatego, że to było popieprzone, on nie zamierzał z tym dyskutować. Jeżeli był w stanie skuć go w pierdolone kajdanki, bo chciał stąd uciec, co może zrobić, gdy będzie próbował mu się stawić? Wolał tego nie sprawdzać.

– A mam jakiś inny wybór? – również uniósł brew, posyłając mu pytające spojrzenie. Seonghwa przez chwilę udawał, że się zastanawia, po czym posłał mu promienny uśmiech.

– Nie.

– No właśnie.

– Szybko się przystosowujesz do sytuacji, co? – blondyn nachylił się, aby go rozkuć. Wooyoung podniósł się do siadu, rozmasował lekko zdrętwiałe ręce, a po chwili wzruszył ramionami.

– Jakoś muszę przetrwać – słysząc to, Seonghwa skinął radośnie głową i zaczął gorliwie klaskać w dłonie.

– Tak, tak! Dokładnie tak jest, Wooyoungie. Musisz zrobić wszystko, aby przetrwać, rozumiesz? – Wooyoung miał wrażenie, że mówiąc to, Seonghwa chciał mu przekazać coś jeszcze, ale nie zdołał tego przemyśleć dokładniej, bo zaraz blondwłosy krzyknął, odwracając jego uwagę od problemu.

– Właśnie, zapomniałbym! Czas masz do 24 października. Do tego czasu możesz robić cokolwiek chcesz, oczywiście bez uciekania. Powiedz słowo, a ja kupię ci cokolwiek będziesz chciał, żebyś się tutaj nie zanudził na śmierć. Jeżeli nie uda ci się mnie uleczyć do tego momentu... – przysunął się do niego, po czym przygryzł lekko jego płatek ucha i wyszeptał na bezdechu – Zabiję cię.

Wooyoung nie mógł nic na to poradzić, ale poczuł przyjemny dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa, kiedy usłyszał niski głos Seonghwy tuż przy swoim uchu. Wiedział, że to było niepoprawne. Wiedział, że ten człowiek go więzi i nie powinen nic do niego czuć. Ale wiedział też, że prawdopodobnie wpadł po uszy już pierwszego razu, kiedy go zobaczył, więc resztki logicznego myślenia niewiele działały.

– 24 października...? To równo za miesiąc.

– Gdybyś miał więcej czasu, to nie miałbym z tego żadnego ubawu – uśmiechnął się do niego, odsuwając się od jego ucha i kładąc mu głowę na ramieniu.

– Po prostu powiedz, że chcesz mnie zabić i potrzebujesz wymówki – rzucił żartobliwym tonem, na co Seonghwa zachichotał. 

– Potrafisz żartować nawet w takiej sytuacji... Doprawdy jesteś niezwykły.

– Wiesz, lepiej być z tobą w dobrych relacjach, niż złych, no nie? Rzucenie się na ciebie byłoby totalną głupotą, bo skoro przemyślałeś tak samo przywiezienie mnie tutaj, pewnie masz jeszcze wiele asów w rękawie, jakbym chciał cię obezwładnić.

Blondyn uśmiechnął się w jego kark, po czym skinął głową.

– Naprawdę jesteś mądralą, co? To prawda, gdybyś spróbował mnie zaatakować, skończyłoby się to dla ciebie gorzej niż źle. Mam doświadczenie w walce, co wątpię, że dzielisz, więc czekałaby cię sromotna porażka.

Wooyoung przeniósł wzrok na Seonghwe.

– Seonghwa?

– Hm?

– Ile osób było tu przede mną? – Pytanie zawisło w powietrzu, a Seonghwa odsunął się od niego z zaskoczonym wyrazem twarzy. Nie spodziewał się takiego pytania.

Dopiero po chwili odchylił głowę do tyłu i zagryzł dolną wargę.

– Naprawdę chcesz wiedzieć, Wooyoungie? – zerknął na niego kątem oka.

– Tak.

– W takim razie... pocałuj mnie – Powiedział słodko, a Wooyoung pokręcił głową zrezygnowany. Bawił się nim jak kot myszą przed zjedzeniem jej. Byli jak łowca i zwierzyna.

Mimo to podszedł do niego, chwytając go w mocnym uścisku i pocałował mocno. Seonghwa odwzajemnił pocałunek, wplatając palce w jego czarne kosmyki włosów, ciągnąc za nie lekko.

Kiedy w końcu się od siebie oderwali, między nimi ciągnęła się cienka stróżka śliny, a oni dyszeli ciężko. Seonghwa wyciągnął rękę i pogładził z czułością dolną wargę Wooyounga. Mimo zaskoczenia tym gestem, nie ruszył się ani o milimetr. Wpatrywał się w niego z dosyć wyzywającym wyrazem twarzy, wiedząc, że zrobił to, o co go poproszono. Teraz chciał prawdy.

– Nie sądziłem, że tak łatwo się zgodzisz – blondyn był na bezdechu, kiedy wpatrywał się w jego wilgotne od śliny wargi. Widząc to, czarnowłosy oblizał je ostentacyjnie, rzucając mu kolejne aroganckie spojrzenie.

– Mówiłem ci już. Muszę jakoś przetrwać – wyszeptał w jego usta, po czym znowu go pocałował, lecz tym razem pocałunek był inny. Nie był już tak gorący jak poprzednie, nie było języka ani stukania zębami. Było jedynie niewyjaśnione między nimi uczucie, tak niezrozumiałe, przelewające się wśród ich gestów.

Ponownie się od siebie odsunęli, ale nikt nic nie mówił. Wpatrywali się jedynie w siebie bez słowa, wciąż obejmując się nawzajem.

Dopiero po chwili Seonghwa odsunął się, a na jego usta wstąpił delikatny uśmiech.

– Dobrze, skoro mnie posłuchałeś, odpowiem ci na twoje pytanie – powiedział, po czym wstał i skierował się do wyjścia. Wooyoung nie drgnął, czekając na dalszy rozwój sytuacji. 

Blondyn w milczeniu otworzył drzwi, a kiedy je zamykał, Wooyoung usłyszał jego głos - tak cichy, że równie dobrze mógłby go pomylić z szelestem zamykanych drzwi:

– Dziewiętnaście.

–––

Oparł się plecami o drzwi i westchnął ciężko. Przeczesał palcami włosy i odwrócił się, wpatrując się w punkt, za którym zapewne zobaczyłby Wooyounga, gdyby je otworzył.

Nie wiedział, co czarnowłosy miał w głowie, jednak wiedział, że musi dać z siebie wszystko, żeby się nie zorientował. Musiał przed nim grać.

Gdyby Wooyoung się dowiedział...

Potrząsnął głową. Nie ma sensu o tym myśleć. Na razie musi się skupić na wykonaniu zadania.
Wyciągnął telefon i zerknął na wyświetlacz.

Czas ucieka.

promise - 𝚂𝙷 𝚡 𝚆𝚈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz