szara rzeczywistość

150 28 0
                                    

– Wychodzę – Wychylił się zza framugi i spojrzał na Wooyounga, który siedział na skórzanej kanapie. Wyglądał prześlicznie, kiedy ubrany w czarny golf patrzył znudzony za okno, a kręcone, lekko przydługie, czarne włosy opadały mu luźno na czoło.

– Gdzie? – Odwrócił się, wyraźnie zdziwiony.

Patrząc na niego, bardzo chciał mu o wszystkim powiedzieć, ale nie mógł. Jeszcze nie.

– Nie musisz wiedzieć – powiedział, a tamten przewrócił oczami – Wrócę za kilka dni, w lodówce masz spore zapasy jedzenia, ale jakbyś czegoś potrzebował, po prostu do mnie napisz. Mój numer masz na lodówce.

– Mhm.

Seonghwa stał chwilę w drzwiach, aż po chwili wahania podszedł do niego i oplótł go ramionami w pasie.

– Przepraszam za wczoraj – wyszeptał, a Wooyoung aż otworzył szerzej oczy ze zdziwienia — Niedługo się wszystkiego dowiesz, obiecuje. Musisz po prostu mi dać czas.

– Nie mam czasu, Seonghwa. Właśnie w tym problem – odszepnął, zamykając oczy.

Puścił te słowa mimo uszu i wyprostował się.

– Niedługo będę – To były jego ostatnie słowa zanim zniknął za masywnymi wrotami. Upewnił się, że ma przy sobie wszystko, czego potrzebuje i kazał szoferowi odpalić auto.

Kiedy do niego wsiadał, metalowa kolba pistoletu zadzwoniła cicho, zderzając się z tylnym siedzeniem.

–––

Obserwował przez okno, jak auto odjeżdża spod posiadłości. Wydawało mu się, że widział na tylnym siedzeniu zarys sylwetki Seonghwy, ale wiedział, że to tylko jego wyobraźnia, bo szyby były celowo przyciemnione i nie do przejrzenia bez specjalistycznego sprzętu.

Teoretycznie powinien teraz szaleć z radości i szukać sposobu ucieczki stąd póki może, ale wiedział, że to daremny wysiłek. Widział, jak Seonghwa szczegółowo wszystko zaplanował, więc nie było sensu analizować jego działań i próbować znaleźć w nich luki, bo tych po prostu nie było.

Odszedł od okna i rozejrzał się po pustym pokoju.

Zapowiadały się wyjątkowo nudne dni.

–––

Oparł się o ścianę, dysząc ciężko. Złapał się za ramię, z którego ciekła krew i zacisnął zęby.

To tylko zadrapanie. Nie mógł sobie pozwolić na przerwę. Naładował z powrotem karabin snajperski i wychylił się, natychmiast namierzając celującego w jego stronę mężczyznę i nacisnął spust. Cichy wystrzał stłumiony przez tłumik trafił go prosto w czoło, przez co tamten zachwiał się do tyłu, po czym opadł bez życia na plecy.

Czwarty. Jeszcze jeden.

Dokładnie wtedy, kiedy to pomyślał, zobaczył kątem oka ruch. Odwrócił się prędko, ale jedyne co zdołał uchwycić, to blask opadającego ostrza.

–––

Usłyszał jak drzwi na dole się otwierają i podniósł głowę. Minęły 3 dni odkąd Seonghwa wyjechał, więc przypuszczał, że to on wrócił.

Nasłuchiwał, ale wokół panowała kompletna cisza. Zaniepokojony wstał, kierując się do przedpokoju.

Kiedy tylko do niego wszedł, zobaczył Seonghwe leżącego na podłodze w kałuży krwi.

– Seonghwa?! – Podbiegł do niego, prędko podnosząc go i opierając sobie na ramieniu – Wszystko...? O mój boże.

Na brzuchu Seonghwy była głęboka rana kłuta. To z niej wyleciała większość krwi znajdującej się na podłodze, a na dodatek przybywało jej coraz więcej, bo rozcięcie wciąż było otwarte.

Seonghwa uniósł lekko głowę i posłał mu słaby uśmiech. Dotknął ręką jego policzka i pogładził go kciukiem, zostawiając na nim przy okazji smugę z własnej krwi.

– Poproś... służących... żeby przyszła do mnie służka o imieniu Laura... – Poprosił słabym głosem.

– Służka? Seonghwa, tu trzeba lekarza, szpitala... – zamilkł, bo wymienienie szpitala uświadomiło mu, że przecież są w pierdolonych górach, odcięci od reszty świata – Rozumiem. Zaniosę cię do pokoju i od razu po nią pobiegnę, dobrze? – Zapytał, a kiedy uzyskał w odpowiedzi słabe skinienie głowy, podniósł go i zaniósł do jego sypialni. Upewnił się, że leży na tyle wygodnie, na ile to możliwe i pobiegł szukać Laury.

Znalazł dziewczynę siedzącą w kuchni. Obierała ziemniaki, ale kiedy wytłumaczył jej sytuację, prędko rzuciła wszystko, co miała w rękach i pobiegła po zestaw medyczny. Najwyraźniej miała wykształcenie lekarskie, co było w tej sytuacji bardzo przydatne. Znowu uderzyło w Wooyounga to, jak Seonghwa wszystko przewidywał i planował co do najmniejszego szczegółu.

– Wejdę teraz zbadać pana, więc proszę, nie przeszkadzaj mi. Przekaż reszcie, że wchodzenie tutaj jest od teraz ściśle zakazane, bo pan potrzebuje odpoczynku i spokoju. Jeżeli cokolwiek się stanie albo będzie chciał się z tobą widzieć, poślę po ciebie.

Wooyoung miał ochotę zaprotestować. Chciał siedzieć przy nim i trzymać go za rękę, albo chociaż być tam i widzieć wszystko na własne oczy, żeby się nie denerwować, ale szybko doszedł do wniosku, że zapewne tylko by zawadzał, tak, jak obawia się dziewczyna. Skinął więc głową i zawrócił do swojej sypialni.

Położył się na łóżku, a wzrok wbił w sufit.

Czy Seonghwa się z tego wyliże?

promise - 𝚂𝙷 𝚡 𝚆𝚈Where stories live. Discover now