trwająca historia

228 35 12
                                    

Siedziała skulona w jednej z uliczek. Było jej zimno, mimo że była wiosna. Jasnoróżowe płatki wiśni tańczyły wokół jej stóp, ale ona była zbyt przerażona i smutna, aby zwrócić na nie uwagę.

Matka wyrzuciła ją z domu, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży ze swoim chłopakiem. On też ją zostawił na pastwę losu, kiedy przyszła do niego z prośbą o pomoc. W ten sposób wylądowała na bruku, głodna i brudna, bo minęło od wtedy wiele, wiele dni. Utrzymywała się ze znikomych drobnych wyżebranych od obcych, ale czuła, że dłużej w ten sposób nie wytrzyma.

Po jej policzkach poleciały łzy. Dotknęła ręką brzucha, w którym powoli dorastało jej dziecko i zaszlochała głośno.

– Przepraszam maleństwo, ale nie dam rady dłużej tego ciągnąć...

Płatki tańczące przy jej stopach zmiażdżył duży, męski but. Spojrzała w górę i zobaczyła dosyć wysokiego, uśmiechniętego mężczyznę. Jedno z oczu było zamknięte, bo przechodziła przez nie długa blizna, ciągnąca się od policzka aż do końcówki czoła. Czarne włosy miał związane w kitkę, a te, które nie były na tyle długie, opadały mu luźno falami na czoło.

Wyciągnął do niej rękę, a uśmiech na jego twarzy poszerzył się.

– Już nie musisz się martwić. Pomogę ci – Jego głos był dosyć wysoki, ale mimo wszystko przyjemny do słuchania i delikatny.

– Kim jesteś? – Zapytała, po części przerażona, a po części szczęśliwa, że ktoś do niej wyciągnął rękę.

– Jesteś bezdomna, prawda? – zignorował jej pytanie – Mogę ci pomóc. Oczywiście, nie musisz ze mną iść, mogę być mordercą albo gwałcicielem. Wybór należy do ciebie. Jednak jeżeli pójdziesz, zapewnie twojemu dziecku odpowiednie warunki. Laura, podejdź tu na chwilkę – skinął głową na stojącą nieopodal dziewczynę, którą ona dopiero zauważyła – To jest Laura. Posiada samodzielne wykształcenie medyczne, ale możesz mi wierzyć, jest równie dobra, co lekarze po studiach. Ona będzie o ciebie dbać.

– Ale dlaczego w ogóle miałbyś mi pomagać? – Czuła się niesamowicie głupio, kiedy znikąd zjawia się obcy mężczyzna i oferuje jej taką ogromną pomoc.

– Powiedzmy że... przejąłem te prace po kimś innym – ponownie się uśmiechnął – On też ratował sieroty z ulic i pomagał im. Był naprawdę dobrym człowiekiem – dodał, a dziewczyna obok skinęła głową – Nie skrzywdzę cię, ale to od ciebie zależy, czy zaufasz mi na słowo.

Zastanowiła się przez chwilę. Czy to się właściwie czymś różni? Może zginąć z głodu tutaj, na ulicy, a może zostać zamordowana u tego mężczyzny. A jeżeli wszystko będzie dobrze, zostanie po prostu uratowana.

– Dobrze. I tak nie mam większego wyboru, więc nic nie ryzykuję — wyciągnęła rękę, a mężczyzna objął ją delikatnie i pomógł jej wstać. Zauważyła wtedy, że brakuje mu małego palca w prawej ręce – Nazywam się Hikari – dodała, a tamten skinął jedynie głową. Zacisnęła wargi. Miała nadzieję, że on również się przedstawi – A ty jak się nazywasz?

Uśmiechnął się i odwrócił do niej plecami. Zaczął iść w stronę wyjścia z wąskiej uliczki i kiedy już myślała, że nie otrzyma odpowiedzi, do jej uszu dotarł jego melodyjny, delikatny głos.

– Wooyoung.

promise - 𝚂𝙷 𝚡 𝚆𝚈Where stories live. Discover now