Marina

47 6 0
                                    

Dziewczyna spojrzała w moje oczy.

-Co się dzieje? Mi możesz powiedzieć. - stwierdziła.

Spuściłam głowę w dół chcąc ukryć łzy.

-Nie chcę być w domu, nie chcę być na dworze. - wymruczałam.

-Chodź do mnie, nie możesz być na dworze bez kurtki. Mam wolną chatę, rodzice są u dziadków więc nie mają nic przeciwko. - powiedziała i objęła mnie ramieniem pomagając wstać.

Moje ciało było strasznie wychłodzone, mięśnie po chwili przeszedł gorący dreszcz. Czułam jak nieznajoma dziewczyna pomaga mi stać i podtrzymuje moje ledwo zipiące ciało. Nie wiedziałam gdzie mnie prowadzi, zaufałam jej na tyle by była moimi oczami. Obraz przedmną był niewyraźny oraz nie przypominał znanego mi otoczenia. W pewnym momencie dotarliśmy do jakiegoś domu pomalowanego na żółto. Zawsze marzyłam o kolorowym domu lub chociaż w żywym kolorze. Tajemnicza dziewczyna pomogła mi dojść do chyba swojego pokoju. Położyłam się na miękkim łóżku z masą kolorowych poduszek. Ciemnowłosa wyjęła z szafki dwa ręcznie malowane kubki, jeden z jeżem a drugi z lisem. Co dziwne miała w pokoju przezroczysty czajnik. Nie przypominało to mojego pokoju, a przypominało to normalny, kolorowy pokój nastolatki. Nad łóżkiem wisiały kolorowe lampki ułożone w napis WELCOME. Ściany były z białych cegieł. Nigdy nie byłam w ładniejszym pokoju. W międzyczasie jak ja obczajałam jaki ona ma piękne miejsce do dumania to zostałam przykryta ciepłym, wełnianym, pudrowo różowym kocem. Nikt tak o mnie nie dbał jak ta obcą osoba. Raczej nikt nie bierze do swojego domu dziewczynę którą pierwszy raz się widziało na cmentarzu jak płacze przed grobem psa. Dziewczyna podała mi kubek z lisem a ja upiłam łyk herbaty. Przyjemny strumień napoju przedostał się przez całe moje ciało sprawiając że odzyskałam zmysły.

-Jestem Marina! - powiedziała siadając obok.

-Lara! Sorki za to całe zamieszanie, zaraz będę wracać do...

-Jakie zamieszanie?! Zostajesz na noc, mi to nie robi różnicy a przynajmniej mam miłe towarzystwo co nie zadaje pytań przez to że mam czajnik w pokoju.

Uśmiechnęłam się, chyba pierwszy raz od dawna szczerze. Marina wstała i podeszła do szafy. Jej ciuchy były stonowane, ale co jakiś czas pojawiało się coś w innym odcieniu.

-Do jakiej szkoły chodzisz? Proszę. - zapytała podając mi piżamy.

-Dzięki. Do Skłodowskiej na profil prawny. A ty?

-Też tam chodzę tylko na humanistyczny. Nie chcę być niemiła, ale dalej nie umiem sobie ciebie przypomnieć. - stwierdziła.

-Wiesz, jestem prawie niezauważalna, nikt mnie nie chce, nawet rodzina ma mnie w dupie, ludzie z klasy chyba nie wiedzą o moim istnieniu. Nigdy nie miałam chłopaka i przyjaciół.

-Współczuję...mam dla ciebie dobrą wiadomość, teraz już masz przyjaciółkę! - krzyknęła.

Nigdy nikt mnie nie chciał, zawsze byłam sama. Nie rozumiałam co się dokładnie dzieje. Strumień łez leciał mi po policzkach a usta zaczęły same z siebie drżeć. Marina przesunęła się do mnie bliżej i przytuliła. Poczułam ciepło za którym tęskniłam choć było ono trochę inne niż zapamiętałam. Później gdy choć minimalnie się uspokoiłam poszłam się umyć i przebrać. Co zauważyłam to to że mam odciśnięty stanik. Gdy go zdejmowałam to czułam jakby ktoś odrywał mi kawałek mojej skóry. Delikatnie przejechałam po pozostawionym śladzie, był on wklęsły delikatnie i piekł. Po szybkim prysznicu ubrałam się w szare spodnie dresowe i różową bluzę którą dostałam. Nie wiem czemu, ale bardzo mi się podobał mój wygląd w tej piżamie. Plus były do tego grube skarpety jednorożce. Moje ciuchy Marina kazała wrzucić do pralki. Jak wróciłam do jasnego, przyjemnego pokoju na biegłej pościeli w szare, delikatne kwiaty leżały dwa talerze z piersią z kurczaka, ryżem, sosem i ogórkiem kiszonym. Przypomniałam sobie jak dawno nie jadłam ogórków kiszonych, tęskniłam za ich smakiem.

-Smacznego. - powiedziała czarnowłosa.

Usiadłam obok niej i wzięłam się za jedzenie. Chyba umiała czytać w myślach bo byłam strasznie głodna. Wszystko było pyszne i co ważne gotowane na miejscu. Dieta pudełkowa nie była wcale taka idealna jak w reklamach na Instagramie. Codziennie dostawałeś pudełka z specjalnie ułożonym jedzeniem. Mało kiedy było coś idealnie pysznego, nie licząc deserów. Po zjedzeniu "kolacji" rozmawiałam chwilę z Mariną. Opowiedziałam jej trochę o swoich problemach. Musiałam w końcu przy kimś puścić farbę. Dziewczyna słuchała z uwagą i okazywała współczucie. Później poszliśmy spać.



Dzięki że jesteście ze mną aż do tego momentu. Myślę że "Anonimowe Szczęście" przypadło wam do gustu. Zapraszam do reszty moich książek. To jeszcze nie koniec. Czy Lara weźmie narkotyki? Jakie tajemnice ukrywa Marina? Czy diler to dobre towarzystwo? Tego dowiecie się czytając dalej. Byłby mi miło gdybyście zostawiali gwiazdki i szczere opinie.

Anonimowe Szczęście (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz