Rozdział XI

1.1K 67 0
                                    

   Nie zrozumiałem ani jednego spośród słów, które wypowiedział znajomy rapera...w mojej głowie ciagle krążyło jedno słowo, które wprowadziło tam istną burzę niezrozumienia...,,kochanie"...dlaczego tak powiedział? Czy to był przypadek? I dlaczego to jedno słowo sprawiło, że moje serce zaczęło wariować i odczuwać rozchodzące się w nim ciepło? Czy to normalne?


Ze świata myśli wyrwał mnie dopiero nasilający się dźwięk dzwonienia i metalowy przedmiot bujający się przed moimi oczyma. Potrząsnąłem kilkukrotnie głową wracając do świata żywych:
- Jimin czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał raper, którego zauważyłem dopiero teraz,
- Oj przepraszam...coś mówiłeś? - odparłem czując się trochę głupio za to odlecenie,
- Mówiłem, że w nagrodę oddaję ci klucze...no chyba, że nie chcesz - uśmiechnął się pogodnie,
- Chcę! - pisnąłem zaczynajac się szczerzyć - Bardzo,
- O ile nie zrobisz już sobie więcej krzywdy panie Park - dodał surowym tonem niczym ojciec,
- Nie jestem dzieckiem - wywróciłem oczyma - umiem na siebie uważać,
- Mhm właśnie widzę - prychnął, jednak mimo wszystko oddał mi klucz, więc momentalnie pobiegłem na górę od razu odbijając w kierunku moich ulubionych w tym bydynku drzwi.

Zamknąłem za sobą drzwi i dla bezpieczeństwa przeliczyłem gotowe stroje...trzy?! Nie wiedziałem ile zostało mi czasu, ale przygotowanie czterech projektów zwykle zajmowało tyle somo dni...potrzebowałem skrócić ten czas. Otworzyłem szafę z materiałami i położyłem na kolanach szkicownik biorąc w dłoń ołówek. Wena przyszła zasadniczo dość szybko, jednak nie obyło się bez kilku wyrwanych kartek. Na jednej ze stron tworzyła się dość elegancka stylizacja, natomiast na drugiej tradycyjnie pomieszana ze wszystkiego co jest tylko możliwe, jednak nadal mająca wyglądać conajmniej świetnie.

   Czułem jak dreszcze co chwilę przebiegają wzdłuż mojej dłoni, która zaczynała się trząść ze zmęczenia...ale dopiero przy ostatnim projekcie. Szkicownik z czterema ostatnimi projektami wylądował na biurku, a mój wzrok na zegarze...północ. Nie czułem zmęczenia co było dość dziwne, jednak jak najbardziej pomocne. Postawiłem cztery manekiny na środkowej lini salki...bo akurat czterema dysponowałem...i zacząłem maraton biegania między szafami a konkretnymi numerami manekinów. Pierwszy z nich miał być koszulą zszytą z dwóch innych koszul, a mianowicie z czarnej i białej podzielonych na krzyż. Góra i dół były wycięte z tej białej, a boki z czarnej, natomiast linie cięcia wyszyłem złotą, błyszczącą nitką. Spodnie wybrałem również czarne, jednak z pomocą silnie kryjącej białej farby stworzyłem na nich wzór w zebrę. To był jedyny projekt, który ukończyłem w całości.

   Drugi otrzymał jedynie spodnie połączone z białego i jasnoniebieskiego jeansu z płatami na kolanach z materiału z nogawki w przeciwnym kolorze, a na tych naszyciach planowałem umieścić jakieś elementy dekoracyjne na samym końcu. Nie chciałem marnować materiału, a doskonale pamiętałem, że pierwszy projekt posiadał jedynie odzież górną, dlatego przy pomocy właśnie tych dwóch par spodni stworzyłem dwie z całego materiału, dzięki czemu projekt numer jeden został dokończony. Trzeci z manekinów otrzymał bluzkę, która była teoretycznie zwykłym, czarnym podkoszulkiem z poszerzonymi rękawami, ale zrobiłem na nim pewien eksperyment, który chciałem przeprowadzić już dawno. Umieściłem na nim przygotowane wcześniej kolorowe kwiaty, które lekko odstawały, a wokół ich środka, który był z plastiku zaplątałem sznurko-gumę, która w pewnym momencie wkraczała pod materiał w taki sposób, aby przy pociągnięciu końca znajdującego się tuż przy spodniach konstrukcje kwiatów zaczęły się kręcić. Stworzenie tego zajęło sporo czasu, dlatego niestety ostatni projekt nie został nawet zaczęty. Zaczynałem czuć narastające zmęczenie, które skumulowało się kiedy układałem właśnie tę podkoszulkę na manekinie i...tak właściwie nie mam pojęcia co się potem stało, bo kontakt z rzeczywistością się urwał.

~Yoongi pov.~

Dochodziła godzina trzecia rano i mimo, że powinienem spać już od dłuższego czasu nadal nie potrafiłem zasnąć. Nie słyszałem charakterystycznego dźwięku przemykania się po korytarzu przez Jimina, co było wystarczającym powodem, aby się zacząć martwić. Rozumiałem, że kocha swoją pracę, ale powinien znać limit grożący przepracowaniem. Ta myśl sprawiła, że zdecydowałem się pójść sprawdzić co tam się dzieje.

   Zszedłem ze schodów i tak jak myślałem pod drzwiami to tej jego salki emitował wąski pasek światła...trzeba mu ustalić jakieś godziny. Hamując zdenerwowanie otworzyłem drzwi mimo wszystko gotowy do ataku słownego w temacie odpowiedzialności, ale...i tak by mnie nie usłyszał. Na stercie resztek materiałów leżał nikt inny jak najlepszy stylista pod słońcem najzwyczajniej w świecie śpiąc. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok i podszedłem do chłopaka kucając tuż obok niego. Delikatnie podsunąłem obie dłonie pod jego ciało unosząc je do góry i zsuwając delikatnie z dłoni na przedramiona. Jego głowa wylàdowała na moim ramieniu, więc bez względu na cokolwiek kontrolowałem szyją jego oddech. Zgasiłem łokciem światło w pomieszczeniu i mrugnąłem kilkukrotnie, aby przyzwyczaić się do poruszania po ciemku. Kopnięciem zamknąłem drzwi i powoli przeniosłem się z Jiminem na górę skręcając w prawo.

~Jimin pov.~

Mruknąłem coś pod nosem słysząc drażniące moje uszy skrzypnięcie. Otworzyłem powoli oczy i zauważyłem, że wcale nie jestem w salce, a w łóżku. Większym zdziwieniem był jednak fakt, że nie było to zajmowane przeze mnie łóżko w moim tymczasowym pokoju, a trochę większe łóżko Yoongiego...ale jak? Poluźniłem uścisk moich ramion wokół czegoś miękkiego, co okazało się moim misiem. Rozprostowałem plecy, gdyż leżenie zwiniętym w kulkę nie należało do najlepszych rzeczy, które mogłem dla nich zrobić. Mruknąłem coś jeszcze raz tak właściwie nie wiedząc co chciałem powiedzieć, jeśli to w ogóle miały być jakieś słowa, po czym podniosłem się do siadu przecierając jedno oko piąstką a drugim spoglądając w stronę drzwi, które wydały ten dźwięk:
- Wybacz - westchnął raper, który uchylił ten przymiot szatana - chciałem tylko sprawdzić czy śpisz,
- Nie szkodzi - uśmiechnąłem się lekko czego i tak nie dało się zapewne zobaczyć w mroku - skąd się tu wziąłem?,
- Przysnąłeś na materiałach przy pracy - zaśmiał się cicho - więc przeniosłem cię tu razem z twoim ukochanym - stwierdził - musi ci się dobrze na nim spać, bo od razu przywarłeś do niego - dodał rozbawionym tonem,
- Mhm - mruknąłem ziewając - ale ty jesteś wygodniejszy - zaraz...czy ja to powiedziałem?,
- Doprawdy? - mówiąc to zaczął podchodzić w moim kierunku z charakterystycznym uśmiechem, którego nie była w stanie zamaskować nawet otchłań dobiegającej końca nocy - To co panie miś? Zamienimy się rolami?,
- C-co? - szepnąłem cicho, jednak chyba ta wypowiedź nie miała większego sensu, bo Yoongi zabrał z łóżka pluszaka sadzając go na krześle, po czym wrócił do mnie układając się prosto na materacu. Spojrzał na mnie wyczekująco, jednak z racji na pobudkę mającą miejsce chwilę temu poziom mojego kontaktowania ze światem był ograniczony, więc nie zareagowałem,
- No chodź, bo zaraz się okaże, że zrobiłem z siebie debila - zaśmiał się cicho przyciągając mnie do siebie.

Ułożyłem głowę w miejscu, gdzie we wnętrzu znajdowało się jego serce wsłuchując się w odgłos przyspieszonego, jednak równomiernego bicia, a nogę przerzuciłem przez jego ciało układając przy tym dłonie na jego żebrach. Poczułem ciepło dłoni ma moich plecach i nawet nałożona później kołdra nie była w żadnym stopniu potrzebna...było mi tak dobrze.

————————————————————————
Hejka!
Liczba słów: 1108
Trochę wymęczony ten rozdział, ale musiała być ta pauza...no cóż
Do następnego, miłego dnia :*

Be my...soulmate | YoonMin | m.yg x p.jm |Where stories live. Discover now