46.

398 24 2
                                    

Po swoim wieczorze kawalerskim w końcu znalazłem czas, żeby porozmawiać ze swoim przyjacielem. Miałem wrażenie, że minęły lata, odkąd widzieliśmy się ostatni raz, chociaż Gayle spędzał dużo czasu w Bostonie. Bardzo mnie to cieszyło. W końcu miałem go bliżej. Może kiedyś zdecyduje się na przeprowadzkę na stałe. Jednak nie wychodziliśmy razem zbyt często, bo dużo czasu ostatnio poświęcałem Emmie a on swojej dziewczynie. Jednak bywał u mnie w domu i wypytywał czasami o to, jak czułem się z myślą, że za miesiąc zostanę ojcem.

Powoli zaczynałem wariować na punkcie dziecka, ale na szczęście moja narzeczona jeszcze nie miała mnie dość. Chyba bawiło ją moje zachowanie. Codziennie zamawiałem rzeczy, które uważałem potrzebne po narodzinach dziecka, chociaż wszyscy zapewniali mnie, że dziecko nie będzie potrzebowało dwóch wózków w chwili, gdy się urodzi, a na pewno nie spacerówki. Nie moja wina, że nie mogłem się zdecydować, a w jednym nie pasowała mi gondola. Plusem było to, że nie musieliśmy się martwić już o foteliki, bo były w zestawie przy obu wózkach. Nie będziemy ich ciągle przekładać z auta do auta. Problem miałem również podczas wyboru smoczków i butelek. O ile różne rozmiary butli na mleko i napoje nie wydawało mi się dziwne, o tyle kształtu smoczków już tak. Wszyscy zachwalali te, które bardziej przypominały pierś matki. Emmie nie robiło to różnicy, bo uznała, że maluch przyzwyczai się do każdego, z którego popłynie mleko. Nie zadowoliła mnie tą odpowiedzią, zwłaszcza że była położną i powinna lepiej mi doradzić. Zastanawiałem się, czy w ogóle rozważała opcje karmienia dziecka butelką w pierwszych miesiącach, ale musiała, skoro zamierzała szybko wrócić do pracy.

W swoim szaleństwie zakupowym pozwoliłem, żeby ubranka, buciki i dodatki kupili dziadkowie oraz wujostwo. Przynajmniej nie będą marudzić, że zaopatrzyłem swoje dziecko we wszystkie rzeczy sam.

Gayle polubił moją żonę, a ona jego, dzięki czemu mogliśmy spędzać czas razem. Na szczęście Emmie nie przeszkadzało towarzystwo mojego przyjaciela w naszym domu. Szczególnie że pomagał nam w przeprowadzce. Czasami tylko bywał wkurzający, ale moja kuzynka była doskonałym przykładem na to, że Gayla dało się tolerować. Nawet gdy drażnił wszystkich dookoła. Przyzwyczaiłem się już do jego charakteru. Poza tym był naprawdę dobrym przyjacielem, którego nie chciałbym stracić.

Od niedawna mieszkaliśmy z Emmą w swoim domku niedaleko mojej kuzynki. Gdy tylko dowiedziałem się o sprzedaży działki, nie zastanawiałem się nawet chwili. Podobała mi się myśl, że będę miał blisko Abi i Lily. Nie przeszkadzał mi nawet Hall, z którym powoli zaczynałem się dogadywać. Tym bardziej że jego córka spędzała u mnie dużo czasu. Poza tym mała była naprawdę dobrym źródłem informacji na temat tego, czy traktował dobrze jej mamusię. Cały czas powtarzała, że dużo się tulili i całowali, a on mówił im codziennie, że bardzo je kocha. Nie byłem naiwny. Wiedziałem, że Lily też wiele rzeczy, które mówiłem przy niej ja, gadała swoim rodzicom. Dlatego musiałem być czujny, gdy wspominałem o Hallu. Chociaż nie mogłem przestać opowiadać jej o swoim synku, za co Abi skarciła mnie już kilka razy.

Mój przyjaciel niewiele mówił o swoim nowym związku. Tylko tyle, że zaczął spotykać się od niedawna z Chelsie. Nic więcej, jakby nie było o czym. A było! To pierwszy dłuższy jego związek od dawna. Co najlepsze Aubrey też niewiele wiedziała na ten temat związku Chelsie i Gayla. Tylko tyle, co powiedziała jej przyjaciółka. Miałem wrażenie, że ta dwójka nie bardzo chciała nas wtajemniczać w swój życie. Wydawało mi się to bardzo dziwne, tym bardziej że Gayle o moim związku wiedział praktycznie wszystko. Z Abi i Chelsie musiało być tak samo.

– Gadaj. - Spojrzałem na niego.

– Co zrobiłem? - Rozsiadł się na kanapie obok mnie.

– Gayle, durniu! - Szturchnąłem go. – Od kiedy spotykasz się z Chelsie i czemu do tej pory niewiele o tym wiem? Cholera, przecież ty prawie mieszkasz ze mną i moją narzeczoną!

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now