(A/n łapcie rozdział. Stwierdziłam, że nie będę was trzymała w niepewności i opublikuje dzisiaj rozdział, ale kolejny będzie za około tydzień. Miłego czytania!)
Zapłakany Wooyoung słysząc, że San skończył mówić i miał zamiar odchodzić, wstał z podłogi, otworzył drzwi i bez zawahania go przytulił. Natomiast zaskoczony Choi dopiero po chwili odwzajemnił uścisk.
-Wooyoung, co ty-
-Też cię kocham, idioto. - Powiedział młodszy łamiącym się od płaczu głosem. A San otworzył szeroko oczy niedowierzając w to, co usłyszał.
-C-co?
-Ja ciebie też kocham, kretynie. - Szepnął Wooyoung wzmacniając uścisk.
-A-ale wcześniej no... - San nie mógł się wysłowić przez zdziwienie, ale w środku czuł ogromne szczęście.
-Wybaczam ci. - Gdy te słowa opuściły usta Junga, San miał ochotę krzyczeć ze szczęścia. - Ale. Mimo, że ja nie wiem jak to wszystko działa i w ogóle, masz z tym skończyć. Nie chce, by komuś mi bliskiemu stała się krzywda. - Dokończył.
-Ja... Nie wiem jak to zrobię, ale obiecuję, że ty i reszta będziecie bezpieczni. - Wyszeptał San.
Choi podniósł młodszego, który oplótł nogami talię swojego towarzysza i ruszył do jego sypialni. Następnie posadził go na łóżku, a Jung wytarł łzy z policzków i spojrzał na niego zaciekawionym wzrokiem.
-Idziemy spać. To był ciężki dzień. - Rzekł San, a Wooyoung dopiero po spojrzeniu za okno spostrzegł, że jest już ciemno.
-Uh, dobra. - Mruknął. - Ale muszę się pierw ogarnąć.
Czarnowłosy wstał z łóżka, podszedł do szafy skąd wziął czyste bokserki, luźną koszulkę i dresy. Wychodząc z pokoju spojrzał na Sana, który od początku mu się przyglądał i poszedł prosto do łazienki.
Choi zaś odetchnął z ulgą. Myślał, że to wszystko pójdzie dużo gorzej. Przeczesał włosy i poszedł do swojego chwilowego pokoju. Z łazienki słychać było lecącą wodę i ciche nucenie Wooyounga.
Zaraz po tym jak Woo wyszedł z łazienki i udał się do siebie, San również poszedł się wykąpać. Ten pierwszy od razu położył się na łóżku chcąc zasnąć, ale sen nie przychodził mu łatwo. Ciągle w głowie miał słowa Sana. Mijały kolejne długie minuty, aż w końcu Woo usłyszał, jak Choi opuszcza łazienkę. Następnym co usłyszał były kroki zmierzające wprost do jego pokoju. Chwilę później drzwi się otworzyły, a w progu stanął San, który po zobaczeniu Wooyounga w łóżku, pomyślał, że ten śpi. Jednak gdy miał wychodzić, zatrzymał go jego głos.
-Zostań ze mną. Nie mogę zasnąć. - Rzekł Jung cichym głosem.
Zaskoczony San bez słowa podszedł do młodszego, który przesunął się na prawą stronę łóżka i położył się obok, a następnie nakrył się kołdrą. Obaj leżeli twarzami do siebie i pomimo ciemności panującej w pokoju wpatrywali się w siebie.
-Idź spać, Woo. - Szepnął San po kilku minutach ciszy.
Jung bez słowa zbliżył się do starszego i przytulił się do niego, a Choi z lekkim uśmiechem odwzajemnił uścisk. Tym razem Wooyoung zasnął bezproblemowo. Tak samo jak San.
Następnego dnia Choia obudził dzwoniący telefon. Zapominając, że obok jest Wooyoung przeciągnął się mało nie uderzając go w twarz i sięgnął do szafki po telefon, który jak się okazało dzwonił kolejny raz. Był to Hongjoong. San miał już odebrać, ale właśnie w tej chwili Woo przypomniał o swojej obecności przekręcając się na drugi bok. Wzrok Sana od razu powędrował na czarnowłosego, a telefon w tym momencie przestał być ważny. Odrzucił połączenie od Honga i odłożył telefon z powrotem na szafkę uprzednio go wyłączając, by nikt mu nie przeszkadzał. Położył się na boku i obserwował śpiącego chłopaka.
~~~~~~~~~~
Nie wierzę, że dałam się namówić, by opublikować ten rozdział dzisiaj ehh
Ale no cóż, cieszcie się :33
Ogólnie to dopóki mam wenę i będzie mi się udawało pisać rozdziały na zapas to będą się one pojawiały mniej więcej co tydzień
No i miłego dnia/wieczoru kochani<3
Zostawcie coś po sobie^^
No i mam nadzieję, że się podoba^^
~Bayo
![](https://img.wattpad.com/cover/187648124-288-k548037.jpg)
YOU ARE READING
Gangster || WooSan [✓]
FanfictionDwie, całkiem inne osoby. San, beznamiętny chłopak, który nieco pogubił się w życiu i Wooyoung, niezwykle delikatny, radosny młodzieniec. Obaj połączeni więzem czystej miłości, który wydaje się być nie do przerwania. Lecz czy uda im się przezwycięży...