5.Moonlight

26 3 2
                                    

Dnia Piątego Wiedźma Październikowa nawet nie kładła się spać. Dopiero wróciła z targowiska, zadowolona z tego, ilu ludzi udało jej się przyprawić. Niech marynują się przez kolejne tygodnie, na sabat będą smakować wyśmienicie.

Jej zadanie na piąty dzień było prawie tak relaksujące, jak przechadzki po lesie.

Stary zegar ścienny wybił pierwszą w nocy, kiedy Wiedźma skończyła chować kosze i zaczęła wybierać słoje – a miała ich pod dostatkiem. Tej nocy potrzebowała specjalnych słoi o kryształowych ściankach. Znalazła ich tuzin i poczęła rozkładać je naokoło leśnej polany w równych odstępach. Każdy ze słojów symbolizował jedną z jej sióstr oraz ją samą. Ponoć przed ich sabatami one także używały tych słojów, ale przez jej roczny sen nigdy nie mogła się o tym przekonać.

Gdy otwarte kryształowe słoje stały na swoich miejscach, Wiedźma stanęła na środku polany – w miejscu, gdzie w dniu Halloween miał zapłonąć ogień z samych piekieł, by zapewnić odprawiającym sabat światło i ciepłą noc.

Wiedźma czekała cierpliwie, aż Księżyc, choć nie w pełni, wspiął się na szczyt nieba i rozświetlił polanę srebrzystymi promieniami. Spływały na ziemię niczym delikatny wodospad, muskały jej ciało jak puch wirujący w powietrzu. Czuła rześkość i napełniającą ją energię jak w dniu jej wiedźmich narodzin. Jakby nie miała za sobą setek przeżytych lat, tylko wciąż była młoda.

Fale srebrnej energii zalewały polanę, jakby chciały ją zatopić. I gdy miały się już rozlać na gęsty las, napotkały na swej drodze kryształowe słoje. Niby małe, ale kiedy światło Księżyca zaczęło do nich wpadać, okazało się, że mogą pomieścić go tyle, by polana na powrót ściemniała.

Światło kłębiło się w krysztale, rozbłyskując zimną łuną. Wyglądało jak błędne ogniki, czekające na skraju polany, aż ktoś podąży za nimi w głąb lasu, by zgubić na wieki.

Wiedźma, oczyszczona łuną Księżyca z ludzkich trosk napotkanych na targowisku, przejechała wzrokiem po słojach, wspominając każdą z sióstr. Ponoć Księżyc najpiękniej świecił u Wiedźmy Kwietniowej i to jej kryształy świeciły nocnym światłem wiele miesięcy. Zaś Wiedźma Styczniowa, korzystając z hałd śniegu, tworzyła wokół słojów staranne budowle, w których blask zadomawiał się, utrzymując śnieg nawet do sabatu Wiedźmy Majowej.

Ach, jaka szkoda, że nigdy tego nie ujrzy. Ale taka była cena za bycie Wiedźmą Październikową, dla której Halloween było jedynym cennym okruchem czasu w jej stuleciach życia.

Wiedźma PaździernikowaWhere stories live. Discover now