15.Raven

20 3 5
                                    


Dnia Piętnastego Wiedźma Październikowa została zbudzona przez donośne krakanie odbijające się echem po całym lesie. Kruki zapanowały na niebie, drocząc się z nietoperzami. Te, wybudzone ze snu, zaczynały marudzić i zasypiały ponownie, choć część z nich wzleciała nad drzewa i zaczęła ścigać się z ptakami. Ciężko było je od siebie odróżnić w szalonym wyścigu po niebie.

Wiedźma oderwała kawał trenu z sukni z pereł i otuliła się nim jak kocem. Dni robiły się coraz chłodniejsze i nie mogła się doczekać, aż wieczny ogień rozświetli jej polanę, rozgrzewając ciała i dusze wszystkich uczestników sabatu.

Kruki zawsze robiły wiele rabanu, co lekko rozjuszało Wiedźmę, ale dogadywały się ze wszystkimi innymi gośćmi. Dlatego tolerowała ich zachowanie, póki przynosiły jej dary i dbały o godne obchodzenie Halloween.

Ptaki z gracją i perfekcją wylądowały na polanie. Ustawiły się w równych odstępach, niczym dobrze zsynchronizowani tancerze, bezbłędnie odnajdując swoje pozycje i partnerów w tańcu. Żaden kruk nie opuszczał swojej pary, ale miał też oko na resztę, pilnując stada. Kiedy wszystkie były już na ziemi, skłoniły się przed Wiedźmą. Ich pióra, czarne jak smoła, mieniły się w promieniach słońca na fioletowo. Nie ważyły się ruszyć, czekając na głowę swojej rodziny.

Wiedźmie nie podobało się to, że musi na niego czekać. Zdążyła napchać do szklanej fajki jagody i igły i wypalić je do połowy, nim na ganku elegancko wylądował kruk. Na szyi uwieszony miał woreczek związany tak ciasno, by nie dało się dostrzec, co skrywa się w jego środku.

– Spóźniłeś się, Huginie.

– Wybacz mi, moja najdroższa Wiedźmo Październikowa. Razem z mym bratem próbowaliśmy zdobyć dar godny ciebie, niestety on tego nie przeżył. Dlatego, proszę przyjmij ten prezent i pozwól mojej rodzinie zasiąść z tobą do biesiady podczas sabatu.

Kruk zamachał skrzydłami i usiadł Wiedźmie na kolanie. Pozwolił, by zdjęła woreczek z jego szyi i ukłonił się ponownie, spoglądając na nią jednym okiem.

Wiedźma zważyła woreczek w dłoni. Był lekki, nie przypominał żadnego z prezentów, jakie do tej pory otrzymała od kruków. Rozwiązała go delikatnie i wyjęła jego zawartość – gałkę oczną. Tęczówka była mglista, źrenicy nie dało się dostrzec.

– Nie rozumiem, czemu myślisz, że zadowoli mnie oko ślepca.

– Przyjrzyj się dokładnie, moja Wiedźmo. To nie oko ślepca, a Wyroczni.

Wiedźma złapała za resztki mięśni i żył z tyłu oka i podniosłą je wysoko. Pozwoliła jesiennemu słońcu ukazać jej prawdę o darze i uśmiechnęła się szaleńczo, kiedy słowa Hugina okazały się prawdą.

Wyrocznie oddzieliły się od wiedźm wieki temu, gdy Wiedźma Październikowa dopiero uczyła się, jak dobrze prowadzić swój sabat. Zabrały im dar widzenia poza czasem i ukryły się po świecie, by nikt nie użył go w niecnych celach. Po tylu latach wszyscy myśleli, że na świecie nie ma już ani jednej Wyroczni. A jednak, krukom udało się ją znaleźć.

– Imponujące. Jest to najcenniejszy dar, jaki kiedykolwiek dostałam. Niecodzienny i niepodobny do tych, które przez lata mi dawaliście. Jak dało się wam go zdobyć?

– Moja rodzina ma swoje tajemnice – odparł Hugin, a Wiedźma pokiwała głową. Kruki zawsze coś ukrywały, ale dzięki temu co roku zaskakiwały ją coraz lepszymi darami.

– Dobrze więc. Z radością przyznaję wam miejsce w tegorocznym sabacie.

Zadowolony Hugin wzbił się w powietrze, a za nim reszta kruków, tworząc czarną zasłonę nad polaną. Wiedźma oderwała jedną z deszczowych pereł, wyszeptała kilka słów i zaklęła w niej oko, by na wieki zachowało swoją świetność.

Wiedźma PaździernikowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz