16.

21K 510 16
                                    


Obejmując Aurore ramieniem, patrzę na naszych gości liczniejszych, niż się spodziewałem. Bracia i aż sześciu uzbrojonych ludzi. Zerkam na Huntera, który stoi po mojej lewej stronie. Widzę, że ma ochotę wezwać posiłki, więc kręcę przecząco głową ledwo zauważalnie. Zaciska niezadowolony szczękę, ale nie sprzeciwia się dla swojego dobra. Powracam wzrokiem do mężczyzn stojących przed nami i czuje niezwykłą satysfakcję, widząc czerwoną ze złości twarz Estebana i przerażonego Sergio razem z Lorenzem.

- Zdradziłaś nas ! - wydziera się Hiszpan, patrząc na Aurore złowrogo. -Zajebać ich ! Wszystkich ! - wydaje polecenie swoim ludziom.

Po jego słowach nie dzieje się zupełnie nic. A jego ludzie wpatrują się w kobietę, jakby czekali na to, co powie. Robi krok w przód, a z jej ust wydobywa się parsknięcie.

- Panowie. - jej melodyjny głos staje się niezwykle władczy. - Moja umowa z rodziną Rocha jest nieaktualna. - mówi spokojnie, unosząc wyżej podbródek. - Mamy niewyjaśnione sprawy, które dzisiaj zamierzam sprostować. Nadszedł tak długo wyczekiwany czas przez nas wszystkich.

Obserwuję to wszystko w osłupieniu. Władza, jaką ma nad każdym z nich jest oszołamiająca.

- A teraz bądźcie tak mili i zaprowadźcie Panów Rocha do miejsca, w którym odbędzie się nasze spotkanie. Daje wam wolną rękę do wieczora, ale warunek jej taki, że mają pozostać żywi. - wydaje polecenie spokojnym, opanowanym tonem.

Mężczyźni bez zastanowienia chwytają braci i oczekują kolejnych poleceń.

- Co wy kurwa wyprawiacie ?! - panikuje Esteban, szarpiąc się, ale na marne.

- Idziemy ? - pyta Aurora, odwracając się w naszą stronę z lekkim uśmiechem.

Patrzę na moją kobietę z podziwem. Wyciągam w jej stronę dłoń, którą ufnie chwyta.

- Hunter zaprowadź ich. My dołączymy później. - wydaje polecenie i gwałtownie przyciągam do siebie Aurorę, obejmując jej drobne ciało ramionami.

Wszyscy kierują się w stronę piwnicy, pozostawiając nas samych, za plecami słyszę wrzaski i szarpaninę.

- Co ty wyprawiasz ? - pyta cicho, patrząc na mnie zdezorientowana.

- Przerwali nam coś bardzo przyjemnego. -szepczę zmysłowo do jej ucha, przygryzając go.

Moje wargi zostawiają mokre pocałunki na jej szyi, a dłonie w tym samym czasie zjeżdżają powoli coraz niżej po jej plecach, gdy jestem blisko pośladków i nie dostaje od dziewczyny żadnego znaku sprzeciwu, przesuwam je jeszcze niżej, aż w końcu chwytam mocno jędrny tyłeczek. Dociskam jej ciało jeszcze bliżej, by mogła poczuć jak bardzo jej bliskość na mnie działa.

Krzyżuje wzrok z Aurorą, a w jej oczach widzę narastające pożądanie, które stara się opanować. Nie pozwalam na to, atakując pełne usta. Całuje ją z chwili na chwilę coraz agresywniej, czując, jak jej zdrowy rozsądek słabnie. Gdy smukłe ramiona oplatają mój kark, już wiem, że przepadła tak samo, jak ja. Podnoszę ją gwałtownie do góry, a długie nogi Aurory owijają się naokoło mojego pasa, dociskając nabrzmiałego fiuta do swojego krocza.

Kieruje się do naszej sypialnie, niemal biegnąc, nie przerywając pocałunków, którymi nie mogę się nasycić. Pragnę jej więcej, mocniej, głębiej.

Opieram kobietę o drzwi, podtrzymując ją jedną ręką, a drugą szukając pierdolonej klamki. Jej paznokcie boleśnie wbijają się w mój kark, pozostawiając na nim satysfakcjonujące mnie ślady. Gdy w końcu odnajduje to cholerstwo i już zamierzam przekręcić zamek, dziewczyna szarpie mnie za włosy, odciągając moją twarz od swojej, tym samym rozłączając nasze spragnione siebie wargi.

- Brayden nie możemy. - mówi nieprzekonująco ochrypniętym głosem pomiędzy sapnięciami.

- Oczywiście, że możemy Aniołku. -stwierdzam pośpiesznie i chce znów wpić się w jej kuszące usteczka, ale ponownie mnie powstrzymuję.

- Nie.

- Pierdolisz głupoty. - warczę sfrustrowany. - Wiem doskonale, że chcesz tego równie mocno co ja, więc przestań się powstrzymywać i daj mi sprawić ci przyjemność.

Nie czekam na jej odpowiedź, chwytam jej dolną wargę między zęby, podgryzając ją, po czym przejeżdżam językiem, by złagodzić naruszone miejsce. Z ust Aurory wydobywa się westchnienie. Naciskam na klamkę, otwierając drzwi, przechodzę przez próg i zamykam drewnianą powłokę kopniakiem. Moje dłonie błądzą po całym jej ciele, chce poznać każdy fragment tej doskonałości. Rozpinam zamek sukienki, kierując się w stronę łóżka, gdy staje przy nim, rzucam kobietę na miękki materac. Szarpnięciem zrywam z niej zbędny materiał, pozostawiając ją w białek koronowej bieliźnie. Prostuję się, skanując powoli jej ciało centymetr po centymetrze, napawając się tym widokiem podczas rozpinana guzików swojej koszuli. W bieli wygląda tak niewinnie, ale gdy nasze oczy odnajdują się, widzę w nich dzikość, która budzi we mnie drapieżnika.

Aurora nie jest mi dłużna, palący wzrok bacznie obserwuje moje poczytania. Mimo iż mam ochotę rozerwać tą pierdoloną koszulę i rzucić się na nią, powstrzymuje się, bo z każdym kolejnym guzikiem jej oczy ciemnieją, a uda zaciskają się coraz mocniej od nieznośnego napięcia pomiędzy nami.

Koszula opada na podłogę. Klękam przed jej ugiętymi i szczelnie zaciśniętymi nogami. Opuszkami palców powoli przejeżdżam od stóp dziewczyny coraz wyżej aż do kolan, które gwałtownym ruchem rozszerzam. Aurora zaskoczona głośno wciąga powietrze, po czym oddycha nierówno przez kusząco rozchylone wargi, czekając na mój kolejny krok. Umieszczam swoje dłonie na wewnętrznej części jej ud i kontynuuję masowanie delikatnej skóry, pochylając się w ich stronę. Gdy jestem wystarczająco blisko, obsypuję jej prawe udo mokrymi pocałunkami, gryząc i liżąc je na przemian.

Czuje, jak aksamitna skóra płonie pod wpływem mojego dotyku. Mając twarz pomiędzy jej udami, spoglądam w pochłonięte pożądaniem oczy, po czym przesuwam nosem po przesiąkniętym sokami podniecenia koronkowym materiale, wdychając jej słodki zapach. Wdzieram się palcem pod skąpe majtki i przesuwam je w bok, odsłaniając pulsującą cipkę. Dmucham na nią gorącym powietrzem, by zaraz przejechać językiem po całej jej długości, smakując ją. Aurora wygina plecy w łuk, odchylając głowę do tyłu, a z jej ust wydobywa się przeciągnięty jęk.

           Chce słyszeć, jak krzyczysz maleńka.

Zaczynam rytmicznie lizać nabrzmiałą łechtaczkę, stopniowo przyśpieszając i przejeżdżając czasami po całej długości. Jęki Aurory stają się coraz głośniejsze, a drobne dłonie zaciskają się na moich barkach, wbijając w nie paznokcie. Czuje, że jest już blisko. Zasysam nabrzmiały pączek, przygryzając go, a ciało dziewczyny drży, by zaraz spiąć się, po czym osiąga orgazm, który odbiera jej dech.

- Jesteś czystą perfekcją Aniołku. - mówię ochryple, ściągając z niej majtki.

Kutas w moich spodniach błaga mnie o uwolnienie, spełniam jego prośby, pozbywając się szybko swoich spodni razem z bokserkami. Gdy jestem już nagi, wspinam się ponownie na rozgrzane ciało kobiety. Aurora ochoczo łączy nasze usta, spijając z moich warg swój smak. Pogłębiam pocałunek, wkradają się do jej wnętrza językiem, któremu wychodzi naprzeciw swoim.

Nagle czuje mocne pchnięcie. Ląduje na plecach, a dziewczyna siada na mnie okrakiem. Wpatrzona w moje oczy dotyka moich obojczyków, żeby zaraz przenieść swoje dłonie na moją klatkę i dalej na brzuch, badając mięśnia, które spinają się pod wpływem kontakty z jej skórą. Mój kutas drży, domagając się uwagi, ale omija go, dotykając się po udach i wspinając się coraz wyżej aż do piersi, które ugniata zmysłowo. Śledzę każdy jej ruch z fascynacją. Aurora w torturującym powolnym tempie opuszcza cienkie ramiączka bielizny, by zaraz rozpiąć go, ukazując pełne piersi. Gdy widzę nabrzmiałe różowe sutki, nie jestem w stanie dłużej czekać. Biorę jedną brodawkę między wargi, zasysając ją i gryząc, natomiast drugą pieszczę dłonią. Warczę, gdy drobna dłoń zaciska się naokoło twardego członka. Aurora unosi się i nakierowuje mnie na swoje mokre wejście. Nabija się na mnie powoli, jęcząc przeciągle. Gdy mój kutas jest już w niej cały, czuje się jak w pierdolonym raju. Wiem, że chce mieć jej cudownie ciasną cipkę na wyłączność.

Zmieniam naszą pozycję, ponownie górując nad nią. Jedną dłonią utrzymuję jej dwie ręce nad głową, unieruchamiając ją, a drugą zaciskam na szyi dziewczyny. Obserwując jej twarz, wychodzę z gorącego wnętrza niemal całą długością, by po chwili mocnym ruchem bioder wbić się ponownie aż po same jądra. W akompaniamencie coraz głośniejszych jęków powtarzam swoje ruchy jeszcze kilkukrotnie, stopniowo zwiększając tempo. Już po chwili zaczynam pieprzyć ją tak mocno, jak nigdy przedtem nakręcając się widokiem pochłaniającej mojego kutasa cipki.

Dźwięk uderzenia naszych ciał miesza się z aksamitnymi jękami kobiety i moimi zwierzęcymi warknięciami rozkoszy.

- No dalej Aniołku. - syczę przez zaciśnięte zęby. - Dochodź... kurwa... dla mnie...- rozkazuję władczo między pchnięciami bioder.

Jak na zawołanie ścianki jej pochwy zaciskają się na mnie, jak pieprzone imadło niemalże miażdżąc mi fiuta. Oczy Aurory zachodzą mgłą, głowa wciska się w materac, a plecy wyginając się w ług, gdy jej ciało osiąga szczyt rozkoszy. Na ten widok po całym moim ciele przechodzi przyjemny dreszcz, który kumuluje się w drżącym penisie, by po chwili znalazło pozbawiające mnie energii ujście, zalewając jej wnętrze gorącą spermą.

        KURWA MAĆ !

Pozbawiony siły opadam na drżące ciało kobiety. Oddychając ciężko, chowam twarz w zagięciu jej szyi, wdychając najcudowniejszą mieszankę. Różaną woń jej skóry i słodki zapach podniecenia.

Podnoszę się na łokciu, gdy mój oddech w końcu zaczyna się normować. Patrzę na pokryte kropelkami potu ciało Aurory, które błyszczy w świetle słońca przebijającego się przez okna.

       Mój Anioł. Moja Bogini.

- Wspólny prysznic ? - pytam, uśmiechając się do niej wyzywająco.

- Nie. - kręci głową na boki. - Mam zamiar się jeszcze dzisiaj ubrudzić. - posyła mi lubieżny uśmiech, po czym przyciągam moją twarz i łączy nasze usta.

***

Zmęczeni nieziemskim, ostrym maratonem seksu kierujemy się z Aurorą do piwnicy. Nasze splecione ze sobą dłonie, satysfakcja wypisana na twarzach i uśmiechy są jednoznacznym dowodem na to, że zrobiłem duży krok względem naszej relacji.

Gdy docieramy do piwnicy, Hunter otwiera żelazne drzwi. Stajemy w trójkę z boku, obserwując, jak szóstka mężczyzny świetnie bawi się, torturując swoich byłych szefów. Ledwo przytomni bracia usadzeni są na trzech metalowych krzesłach, unieruchomieni linami.

- Gosposia Pana Carsona upiekła pyszne ciasto i przygotowała mrożoną herbatę. Jeśli któryś ma ochotę, Hunter zaprowadzi was do jadalni. - informuje kobieta, a byli już ludzie Rocha kłaniają się jej z szacunkiem i posłusznie wychodzą za Hunterem, zostawiając nas samych.

Podchodzę do kobiety i obejmuję ją od tyłu, przyciągając jej drobne ciało do swojego torsu. Całuje czubek jej głowy, zanurzając nos w pachnących włosach. Odchyla się, opierając głowę na mojej piersi, a jej dłonie splatają się z moimi.

- Puściłaś się z nim i teraz zamierzasz nas zabić?! TY NIEWDZIĘCZNA SUKO !

- Morda Rocha. - warczę,zaciskając mocniej dłonie. Aurora uspokajająco gładzi mojedłonie, po czym wyswobadza się z mojego uścisku.

- Niewdzięczna ? - pyta opanowanym tonem przekręcając głowę lekko w bok. - Powiedz mi Estebanie, za co ja mam być wam wdzięczna ? Hm ? Za te wszystkie lata pastwienia się ? Te wszystkie kary, które twój tatuś mi wymierzał właśnie w większości przez ciebie ? Za znoszenie widoku twojej parszywej gęby niemal codziennie ?

- Gdyby nie moja rodzina robiłabyś za dziwkę jakiemuś staruchowi ! Alby już od kilku dobrych lat żarłabyś ziemie ! - wydziera się prosto w twarz Aurory, a ja ledwo panuje nad sobą. - Jak się tu czujesz ? Jak w domu co ? W jebanej celi zawsze było twoje miejsce ! Takie suku jak ty trzyma się pod kluczem !

Łapię w rękę nóż i szybkim krokiem podchodzę do niego. Uderzam rękojeścią w jego mordę tak mocno, że po chwili wypluwa jeden z zębów. Zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, wbijam mu ostrze głęboko w udo, napawając się jego krzykami.

- Nie bądź głupi Brayden ! Myślisz, że ona coś do ciebie czuje ?! Wykorzysta cię jak każdego, a potem kopnie w dupę albo zabije ! To wyszkolona manipulantka bez skrupułów !

- To tak jak ja. - uśmiecham się przebiegle. - Pewnie dlatego tak świetnie się dogadujemy. -puszczam oczko w stronę mojej piękności.

- A jak tam twój kochaś ?! Nadal ma taką oszpeconą mordę czy już coś z nią zrobił ? - naśmiewa się Hiszpan.

Nie rozumiejąc jego słów, przenoszę wzrok na kobietę, która kipi złością. Jej policzki są wściekle zaróżowione, mocno zaciśnięte zęby można dostrzec przez rozchylone usta, z których wydobywa się ciężki oddech, a sam wzrok mógłby zabijać.

Rusza szybkim krokiem do siedzącego Estebana, zaciska dłoń mocno na jego szczęce, unieruchamiając ją, po czym wyszarpuje nóż, który wbiłem mu w udo i przejeżdża nim po jego twarzy. Rocha drze się wniebogłosy. Aurora spluwa na niego i odsuwa się, pozostawiając go z wielkim krwawiącym X na całej twarzy.

- Nie masz prawa nawet o nim wspominać. - syczy nienawistnie. - Wiem, że to twoja sprawka. Ty podpuściłeś starego, żeby go ukarał i to tylko i wyłącznie za to, że uratował mnie przed zbrukaniem mojego ciała.

- Powinni cię tam rżnąć do nieprzytomności za to, że mi nie dałaś i jeszcze złamałaś mi rękę ty pierdolona zdziro !

- O czym on do kurwy mówi ?! - pytam już cały wkurwiony. Myśl, że ten skurwiel chciał przyczynić się do gwałtu mojego Aniołka, napawa mnie jeszcze większą chęcią mordu.

- Lata temu, gdy byłam jeszcze przetrzymywana w celi, Esteban przyszedł do mnie późnym wieczorem z chęcią zabawienia się mną. Nie spodziewał się wtedy, że jestem sprytniejsza od niego i nie pozwolę się dotknąć. Wyszedł z otwartym złamaniem prawej ręki. Do dzisiaj ma bliznę. Powiedział tatusiowi, że rzuciłam się na niego, jak dzikuska i trzeba mnie utemperować. - prycha kpiąco. - Wrzucili mnie nagą do hali prysznicowej razem z kilkunastoma zamkniętymi od dłuższego czasu nastolatkami z buzującymi hormonami. Luca stanął w mojej obronie. Nie pozwolił mnie dotknąć. Esteban z braćmi i kilkoma ludźmi czekał na widowisko, obserwując nas, ale nie wyszło, więc postanowił ukarać mojego obrońcę oraz przestrzec innych, którzy spróbują mu przeszkodzić w karaniu. Tylko że od zawsze był pizdą, która wyręcza się innymi.

Aurora patrzy mi w oczy nieobecnym wzrokiem, uśmiechając się lekko.

- Luca był pierwszą osobą, która wyciągnęła do mnie pomocną dłoń w tym piekle. Zaprzyjaźniliśmy się, wspieraliśmy, chroniliśmy nawzajem. Chcieliśmy zabić samego lwa i udało nam się to.

- Co ty pierdolisz ! Mój ojciec popełnił samobójstwo! - wtrąca się Hiszpan.

- Owszem. Zrobił to, gdy razem z Lucą przedstawiliśmy mu, co się stanie z całym jego dziedzictwem, jeśli tego nie zrobi. Stary bał się śmierci, ale bardziej obawiał się stracenia tego, na co przez całe życie pracował on i jego przodkowie. Na naszych oczach zapłakany jak małe dziecko strzelił sobie w łeb. - Aurora przystawia sobie rękę do skroni uformowaną na kształt pistoletu. - Bum. - jeden jej kącik ust unosi się w górę w czysto demonicznym uśmiechu. - Zabijając się, wiedział, że tym ruchem straci szacunek innych i o to nam chodziło. A potem już wszystko szło zgodnie z moim planem, w którym mi pomogłeś Estebanie. Pozbywałam się każdego członka, który był wierny waszej rodzinie. Niektórych zabijałam sama podczas akcji, a innych wrabiałam w przeróżne rzeczy i sam wydawałeś na nich wyrok śmierci, pozbywając się swoich sprzymierzeńców. Ostatniego zlikwidowałam dwa lata temu tu w Kalifornii w pewnym magazynie. - jej błękitne oczy lądują na mnie w porozumiewawczym geście.

- TO PRZEZ CIEBIE OD NADAL ŻYJE ! Kurwa no oczywiście. Mieszałaś co chwile w naszym planie. W dodatku wpatrywałaś się w zdjęcia Braydena, które ci pokazywaliśmy. W dniu akcji zniknęłaś na kilka godzin, a nie miałaś brać w niej udziału !

Patrzę na mojego pięknego Aniołka wysłuchując słów Rocha. Mówiła mi, że była tam by mnie ratować, ale nie do końca w to wierzyłem. Sądziłem, że to był zwykły zbieg okoliczności. A prawda jest taka, iż zrobiła wszystko by mnie ocalić. Pragnę tej kobiety teraz jeszcze bardziej nić kiedykolwiek przedtem.

- Zgadza się, ostatnim z twoich wiernych ludzi była osoba mierząca do Braydena, którą zabiłam i uratowałam tym samym twojego wroga. - jej aksamitny głos dźwięczy mi przyjemnie w uszach.

- Aurora wypuść mnie. Ja ci nigdy nic nie zrobiłem. - wtrąca się płaczliwie Sergio.

- Byłeś za to cichym obserwatorem. Patrzyłeś, jak inni katują nie tylko mnie, ale i innych łącznie z niewinnymi dziećmi. I za to zapłacisz.

Dziewczyna wyciągam broń za mojego paska odbezpiecza i strzela w zmasakrowaną twarz Sergio.

- NIE ! SERGIO ! - krzyk młodszego z pozostałych braci roznosi się po pomieszczeniu.

- Wasz ojciec był śmieciem i przekazał wam to w genach. - mówiąc to, mierzy do kolejnego brata i strzela Lorenzo prosto w głowę. - Esteban jest twój. - oddaje mi mojego gnata, po czym składa na moich wargach delikatny pocałunek. - Wymierz swoją upragnioną sprawiedliwość. - szepcze w moje usta i odsuwa się, dając mi przestrzeń.

- Brayden ona cię wykorzystuje ! - ostatni już z rodu próbuje uchronić się desperacko przed śmiercią.

- Mój Aniołek zrobił dla mnie więcej, niż ja dla niej jak na razie. - mówię pewnie twardym tonem. - Nie tylko ocaliła mnie, ale i sprowadziła cię tutaj, bym mógł się zemścić.

- Proszę, nie rób tego ! Ja tak naprawdę nigdy nie chciałem twojej śmierci ! - panikuje przerażony.

- Pozdrów Samuela.

Pociągam za spust, patrząc mu w oczy.

Tak długo na to czekałem. Biorę głęboki oddech, a moje mięśnie rozluźniają się pod wpływem smukłych ramion, które oplatają mój brzuch. Czuje na plecach ciepło ciała i mój ulubiony różany zapach. Wyswobadzam się z uścisku, by odwrócić się w jej stronę i jeszcze mocniej objąć ją swoimi ramionami.

- Ten etap jest już zamknięty Aniołku. - szepczę łagodnie w miękkie kasztanowe włosy.

Aurora wtula się w moją pierś, a ja gładzę delikatnie jej plecy i włosy ogarnięty wewnętrznym spokojem, które pragnę jej zapewnić.


Wysłannicy Lucyfera: Upadły AniołWhere stories live. Discover now