9. Pamiętnik

103 6 4
                                    

Właśnie siedziałam w lesie, na "polance" i czytałam książkę. Nie martwiłam się, gdyż ani razu nie widziałam żadnego konia.

Z daleka słychać było odgłosy pani Oli, Leny i jej koleżanek zaprowadzających konie na pastwiska. Gdy usłyszałam rżenie jakiegoś konia, odruchowo wbiegłam w drzewa, ale potem zorientowałam się, że to z daleka.

Czasami jednak wydawało mi się, że znowu słyszę odgłos kopyt, jednak bliżej. Jednak uznałam, że się przesłyszałam, bo wkońcu prawie nie spałam.

Było mi tak przyjemnie, że mogłabym tu zostać godzinami. Jednak mniej więcej o tej porze wszyscy wstają, więc lepiej, abym już wracała.

Wstałam z pieńka, wzięłam książkę i ruszyłam w kierunku stajni. Gdy weszłam na teren ośrodka, wszyscy już siedzieli przed pustym padokiem.

Podeszłam do nich i dosiadłam się do Moniki, która siedziała na końcu.

- O, Nikola, już jesteś, zastanawialiśmy się, gdzie byłaś - powiedziała nasza wychowawczyni.

- Właśnie, pani Ola miała nam podobno powiedzieć coś ważnego - dopowiedział Antek.

- Antek, nikt cię nie pytał. Teraz bądźcie ciszej, gdyż pani chciałaby wam coś powiedzieć - rzekła wychowawczyni.

- Dobrze, a więc chciałam wam jedynie powiedzieć, żebyście nie chodzili do lasu... z pewnych powodów - powiedziała pani Ola.

- Jakich powodów? - chciał wiedzieć Andrzej.

- Nie ważne - odpowiedziała szybko pani Ola. - Jeśli będziemy gdzieś wychodzić i niezbędne będzie przejście przez las, zrobimy to szybko i bezszelestnie.

Klasa przytaknęła głowami. Uśmiechnęłam się w myślach. Najwyraźniej jestem jedyną osobą, która wie, czemu nie można chodzić do lasu.

Zastanawiałam się, czy nie powiedzieć o tym Nati i Moni, jednak uznałam, że będzie to mój mały sekrecik. Na pewno się kiedyś o tym dowiedzą, jednak w odpowiednim momencie.

Ciszę przerwała pani Ola.

- Teraz odbędą się poranne jazdy, macie rozpiskę, kto na kim jeździ. Możecie już zacząć szykować sprzęt! - powiedziała trenerka.

Wszyscy ruszyli w stronę rozpiski. Uznałam, że z nimi pójdę. Czemu nie? Wkońcu mogę rzucić okiem na listę. To nie nie jest jazda.

Poszłam razem z Moniką i Natalką, przy okazji wyjaśniłam im po drodze, czemu idę. Nie było aż tak dużo wyjaśniania.

Weszłam z innymi do kawiarenki, aby zobaczyć listę. Przejechałam wzrokiem po liście, aż natrafiłam na swoje imię.

Nikola:
Koń - Konstelacja
Godzina: 9:15

Zdziwiłam się. Dlaczego było tutaj moje nazwisko, skoro nie jeżdżę?

- Ej, Monia, czemu jest tutaj moje imię? - zapytałam przyjaciółkę.

- Zawsze jest - odparła Monika. - Może mają nadzieję, że pojedziesz? Zawsze masz napisane, że jedziesz na Konstelacji, Lawendzie albo Ariel.

Pokiwałam głową. To było zrozumiałe, nawet głupi, który przeżyłby to, co ja, to wiedziałby, że to pan Władek to wszystko robi.

Natalka miała jechać o 9:15, na Silversie. Była już dziewiąta, więc musiała iść do siodlarni po rzeczy.

- To pa, dziewczyny! Idę do siodlarni - powiedziała Natalia.

Uciec przeznaczeniu [W Trakcie Korekty ✅]Where stories live. Discover now