13. Nowy początek

90 5 0
                                    

- ... tragedia, co nie? Tak się wtedy wkurzyłam na Zeusa, że normalnie miałam ochotę zejść z niego i nigdy więcej na niego nie wsiadać, no ale jakoś się pogodziliśmy. Nigdy nie zrozumiem wałachów, ich sposób rozumowania jest troszkę dziwny - opowiadałam Szafirowi w lesie.

Szafir spojrzał na mnie z wyrzutem.

- No sorki, może trochę przesadziłam z tym określeniem wałachów - odpowiedziałam.

Wałach parsknął na potwierdzenie moich słów.

Kon podszedł do mnie i zaczął trącać mnie pyskiem. Przyniosłam dla niego parę kawałków marchewek i najwyraźniej domagał się więcej.

Zaśmiałam się.

- Sorki, nie mam więcej - powiedziałam konia.

Szafir spojrzał na mnie z wyrzutem. Pogłaskałam go po szyi, a on natychmiastowo się rozchmurzył.

- Co, kolego, chciałbyś jeszcze? Wiem, mi też by się znudziła trawa, gdybym musiała ją tak dużo razy jeść.

Szafir przytaknął parsknięciem.

Podeszłam do konia i zaczęłam go głaskać po szyi. Podobało mi się to uczucie.

Wpadłam na pomysł, aby go wyczyścić. Wprawdzie kolejnego dnia również będzie brudny, ale przynajmniej bardziej czysty niż dzisiaj.

Popatrzyłam na Szafira.

- Zostań tutaj, ja zaraz wrócę i cię wyczyszczę - powiedziałam do konia i pobiegłam do stajni.

Większość osób jeździła, obserwowała jazdę lub obserwowała kucyki na padoku obok.

Wymknęłam się do stajni. Pech chciał, że konie były w boksach.

Gdy tylko przekroczyłam próg stajni, zaciekawione spojrzenia skierowały się w moją stronę.

Patrząc na konie, nasunęła mi się myśl.

Może by tak spróbować zrobić krok w przód?

Podeszłam do najbliższego boksu, w którym stała Ariel. Powoli i spokojnie spróbowałam wyciągnąć rękę.

Jeszcze parę centymetrów. Powoli i stopniowo przesuwałam rękę w stronę Ari. Niestety, dalej odrobinę odczuwałam dawny lęk.

Mimo to nie poddawałam się. Moja dłoń powoli dotknęła lśniącej sierści Ariel. Udało się.

Ari rzuciła mi szczęśliwe spojrzenie. Zarżała z radości. Konie, które były w boksach poszły za jej przykładem.

Powolnymi ruchami głaskałam sierść Ariel. Była inna w dotyku, niż sierść Szafira. On miał odrobinę zlepioną i brudną, a Ari miała czystą i miękką sierść. Przyjemnie mi się ją głaskało.

Mój lęk dawał o sobie znać, miałam ochotę pójść sobie ze stajni i nie wracać tutaj przez dłuższy czas, ale jednocześnie starałam się ignorować strach i zostać tutaj.

"Szkoda, że nie ma tutaj Konstelacji i Lawendy" pomyślałam. Wyobraziłam sobie radość Konstelacji, gdyby mnie zauważyła.

Po chwili przestałam głaskać Ariel i podeszłam do szafki ze skrzynkami, która miała w środku szczotki. Każda skrzynka była podpisana imieniem konia.

Dokładnie przejrzałam wszystkie skrzynki z każdej strony, ale nie było nigdzie napisu, że są dla Szafira. Mogłam się spodziewać, że nie będzie skrzynki, jednak wolałam przeszukać szafkę na wszelki wypadek.

Mój wzrok przykuła skrzynka z tyłu. Z lekkim trudem wyciągnęłam ją i zobaczyłam ukryty, świeżo namalowany napis "Szafir".

Otworzyłam skrzynkę i zauważyłam nowe szczotki oraz kopystkę. Były idealne.

Uciec przeznaczeniu [W Trakcie Korekty ✅]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora