V

532 25 0
                                    

[Twoje imię] POV:

Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam. Spało mi się dość przyjemnie.

Jedyne zajęcia jakie miałam do wykonania to dowiedzenie się gdzie znajduje się ta nowa szkoła do której już za kilka dni mam zacząć chodzić. Z racji, że nie przepadałam za korzystaniem z internetu przez co też byłam nie raz wyśmiewana, postanowiłam ubrać się i pójść na spacer którego celem będzie znalezienie drogi do szkoły, no i może jeszcze do jakiegoś pobliskiego sklepu. Mimo, że lodówka była pełna nie miałam ochoty nic z niej wziąć. - Może po prostu się boję. - Pomyślałam spoglądając na kuchnie. Okazało się, że ojciec zostawił mi pieniądze na stole. Więc nie pozostało mi nic innego jak zabrać jakieś drobne i wyjść.

Time skip:

Mimo, że byłam tu pierwszy raz i powinnam się czuć wyobcowana, to jednak czułam się spokojna, coś w stylu znalezienia własnego miejsca na ziemi. Nie pamiętałam może wszystkich słów z tego języka ale byłam pewna, że nikt się na mnie dziwnie nie patrzy i nie wyśmiewa, byłam tylko ja i mój świat.

Chodziłam sobie spokojnie aż zauważyłam sklep, byłam dość zadowolona gdyż był naprawdę niedaleko. Więc nie pozostało mi nic innego jak do niego wejść przeszłam cały sklep aż w końcu znalazłam [ulubione pieczywo] i [sok]. Podeszłam do kasy, kasjerka skasowała moje rzeczy i zaczęła mi się przyglądać:

- Nie wyglądasz na miejscową. Dopiero się tu przeprowadziłaś i to pewnie jeszcze z innego kraju. - Oświadczyła z lekkim uśmiechem kobieta w średnim wieku. Ja tylko kiwnęłam głową twierdząco, wyciągnęłam z kieszeni pieniądze i położyłam na ladę. Wzięłam szybko swoje zakupy i wyszłam dość szybkim krokiem gdyż widziałam, że kobieta chce mi coś jeszcze powiedzieć a wiem, że jeśli musiałabym odpowiedzieć to musiałabym też wyciągnąć swój kochany zeszyt do komunikacji. Było w nim już wiele krótkich wiadomości po polsku, więc tym bardziej nie dałaby mi spokoju.

Gdy lekko ochłonęłam po tym spotkaniu w sklepie zaczęłam iść dalej z nadzieją znalezienia miejsca do spokojnego skonsumowania mojego skromnego posiłku. Nie minęło kilka minut aż znalazłam się w małym parku. Na samym jego środku obok małego jeziorka było piękne i jakże wiekowe drzewo. Momentalnie do niego podeszłam. Czułam się jak kiedyś. - Może to będzie mój kolejny azyl. - Pomyślałaś chwilę i nie zastanawiając się wcale weszłaś na to jakże piękne drzewo. Na nim postanowiłaś spożyć swój posiłek i napawać się nowym dla ciebie widokiem.

Kończąc swoje jedzenie zauważyłaś grupę ludzi, dwóch chłopaków na przodzie a za nimi tak na oko z piętnaście dziewczyn. Twoją uwagę przykuło to, że dziewczyny miały identyczne mundurki co ten który został u ciebie w domu. Połączyłaś fakty i biorąc ze sobą resztki jedzenia zeszłaś z drzewa i powoli zaczęłaś podążać za nimi. Po jakiś 10 minutach znalazłaś się przed budynkiem szkoły, cała grupa weszła na jej teren a ty stanęłaś tylko i przyglądałaś się tej dość nietypowej dla ciebie architekturze.

- Znalazłam ją szybciej niż myślałam.- Pomyślałaś dość optymistycznie. Spojrzałaś na godzinę i zaczęłaś spokojnie wracać do domu by przekonać się w jakim czasie będziesz dostawać się do szkoły.

Byłaś już przed drzwiami od swojego mieszkania. Powrót do domu przez park zajął ci 30 minut, więc uznałaś, że taki dystans będziesz przemierzać na piechotę i każdego dnia wracając ze szkoły będziesz spędzać czas na drzewie które właśnie dziś odkryłaś.

Resztę dnia spędziłaś na siedzeniu i rozmyślaniu o przyszłości i zmianach jakie zaszły i zachodzą nadal w twoim życiu. Wieczorem postanowiłaś zrobić sobie skromną kolację tym razem z użyciem składników które były w domu. Po kolacji dokończyłaś swoją wieczorną rutynę i postanowiłaś położyć się spać. - Zastanawia mnie tylko jedno. - Pomyślałaś przed snem. -Dlaczego oni poszli do szkoły w niedzielę... - I nie rozmyślając o tym dalej, zamknęłaś oczy i zasnęłaś.

Widok z nieba... // Oikawa  Tooru x ReaderTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang