21

358 25 34
                                    

Ciężko określić czy dziewczyny się lubiły. Normani była specyficzna odkąd się poznałyśmy. Często dogryzała innym i wypominała im co tylko się dało. Nie było to dobre dla Camili, która mimo wszystko zawsze ukrywała, że ją to rusza. Wiedziała, że niektóre spotkania z Mani był dla niej wykańczające. Świetnie sobie radziła i jeśli ktokolwiek by ją wtedy zobaczył nie zauważyłby jakichkolwiek cech jej starego zachowania. Jednak czasami wpadała w dołki, z których ciężko było ją wyciągnąć. Na ostatnim spotkaniu Mani wyrzuciła jej, że do końca życia będzie wariatką. Choć Camila do końca udawała, że wszystko jest w porządku, gdy tylko wróciła do domu zamknęła się w łazience. Płakała przez kilka godzin i nie chciała mnie do siebie dopuścić. Myślałam, że zabiję czarnoskórą za takie akcje. Normani często nie zdawała sobie sprawy z tego jak krzywdzi innych.

Dziewczyny potrafiły się jednak dogadać. Często piły razem i grały w jakieś gry. Problem zaczynał się jedynie, gdy mówiłyśmy o naszym związku bądź jakichkolwiek przyszłych planach. Mani uwielbiała Camilę jako kumpelę, jednak jako szwagierka była dla niej nie do zniesienia. Mimo tego, że mijały już trzy lata twierdziła, że powinnam znaleźć kogoś innego.

-Camila, przestań być tak sztywna! – krzyknęła Normani rzucając się na moją kobietę.

Zawsze dziwiło mnie to jak się zachowywały. Ich wspólne mecze były cotygodniową tradycją. Mani jednak nigdy nie zrozumiała tego, że dla Camili każda gra jest ważna. Nie chodziło o wygraną, a o taktykę. Szatynka była w pełni skupiona i liczyła każdy swój ruch. Mój Skarb jednak nie rozumiał tego, że dla Mani, każda gra to po prostu czysta zabawa. Dziwiło mnie to, że mimo tego, że każdy mecz kończył się małą sprzeczką zawsze do siebie wracały.

-Mani, złaz ze mnie – tego jeszcze nie grali. Czarnoskóra siedziała na mojej kobiecie i perfidnie ją łaskotała. Szatynka próbowała wyrwać się spod jej ciała jednak nie miała na to szans. Mani nie dość, że była od niej masywniejsza to miała znacznie więcej siły – Di, pomóż!

-To sprawa między nami! – krzyknęła Mani nadal maltretując moją ślicznotkę.

-Pociągnij ją za włosy! – rzuciłam zerkając na tę nierówną bitwę. Śmiałam się w duszy. Wiedziałam, że i tak zaraz się pogodzą.

-Widzę, że dzisiaj jest jeszcze ciekawiej – zaśmiała się Elise wracając do mnie. Gdy skończyły mecz pobiegła po picie. Jako, że zostawiła wszystkie swoje rzeczy, wiedziałam, że zaraz się pojawi – Mamy im pomóc?

-Kurwa suko! – krzyknęła Mani, którą Camila mocno szarpnęła za włosy. Ku mojemu zdziwieniu udało się jej odwrócić szanse. Po kilkunastu sekundach siedziała na udach mojej przyjaciółki i tym razem to ona zadawała ciosy – Mani, kurwa, weź tę wariatkę ode mnie!

-Przecież to sprawa między nami – odparła szatynka, której oczy błyszczały z radości. Była z siebie tak dumna, że nie mogłam jej tego przerwać.

-Dajmy im się pobawić – zerknęłam na Elise, która podała mi otarte piwo. Z ogromną przyjemności wlałam do gardła kilka łyków zimnego napoju – Dzięki, jesteś cudowna.

-Wiem – uśmiechnęła się szeroko blondynka – Posiedzę jeszcze z Wami. Nat się trochę spóźni.

-Żaden problem. W razie czego pomożesz mi je od siebie odciągnąć – stuknęłyśmy się piwami i patrzyłyśmy na dziwną walkę toczącą się tuż przed naszymi nogami.


Normani spojrzała na mnie. Dobrze wiedziała co należy zrobić. Widziała, że Camila pierwszy raz tak cieszy się z wygranej. Miała nad czarnoskórą kontrolę co niewątpliwie dobrze na nią wpływało. Mogła w końcu zemścić się za wszelkie wredne teksty, które słyszała. Mani mogła z łatwością ponownie ją przewrócić, ale wiedziała, że w duszy proszę ją, aby jeszcze chwilę wytrzymała. Szatynka maltretowała ją przez kilka minut. Ostatecznie, gdy obie nie miały już sił wpadły w swoje ramiona. Mani mocno ją przytuliła przy okazji lekko cmokając ją w czoło. Uwielbiałam takie momenty. Wiedziałam, że wtedy akceptuje ją w pełni.

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLWhere stories live. Discover now