Stara stodoła w ogrodzie

217 24 4
                                    

Widząc przed sobą starą, praktycznie nadającą się do rozbiórki stodołę, na dodatek tak malutką, że bardziej nadawała się na schowek, Charlie poczuła zawód. Nie takiej niespodzianki się spodziewała. Alastor od razu zauważył jej nietengą minę. Po jego ustach przeszedł drobny, tajemniczy uśmiech. Wiedział bowiem, że jeśli dziewczyna jest tak wyjątkowa, jak mu się wydaje, to na pewno dostrzeże piękno tego miejsca.

-Panie przodem. -powiedział po otwarciu drzwi. Charlotte niepewnie weszła do środka, rozglądając się po obskórnym wnętrzu. -Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci siedzenie na sianie. -rzucił jeszcze Al, który już znajdował się na podłodze obsypanej suchą trawą.

Dziewczyna kiwnęła przecząco głową i usiadła obok niego. Dopiero wtedy poczuła niezręczność. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Na dodatek czuła się niekomfortowo w tym miejscu, co starała się nieumiejętnie ukryć, aby nie wyjść na rozkapryszoną księżniczkę.

-Czemu tu jesteśmy, Alastor? -spytała cicho. Mężczyzna uśmiechnął się, po czym położył, układając ręce pod karkiem.

-Spójrz w górę. -mruknął. Charlie była zdezorientowana, lecz wykonała prośbę bruneta. Ujrzała dość sporą dziurę w dachu i... Przecudne, rozgwieżdżone niebo. Wtedy dezaprobatę zastąpiło wewnętrzne "wow". Ułożyła się tuż przy boku Alastora.

-To rzeczywiście piękne. -wyszeptała.

-Czasem trzeba patrzeć głębiej, żeby pojąć wspaniałość świata. Chociaż w tym przypadku powinienem powiedzieć, że wyżej.

Blondynka zachichotała, by po chwili wrócić do obserwacji nocnego nieba. Może to dziwnie brzmiało w kontekście starej, rozpadającej się stodoły, ale ten wieczór był naprawdę magiczny. Nie dość, że Alastor zwrócił na nią uwagę i spędzał z nią czas, to jeszcze w cudownej atmosferze.

-Wiesz, że jesteś śliczna? Nawet z mąką na twarzy. -rzekł nagle. Charlie spojrzała na niego z zainteresowaniem, przy okazji obracając się na bok.

-Dziękuję. Ale gdzie ty mnie widziałeś z mąką na twarzy? Na pewno nie w cukierni, bo byłeś tam tylko raz, przy czym dosłownie chwilę wcześniej przecierałam buzię.

Alastor nieznacznie się spiął i uciekł wzrokiem w przeciwną stronę.

-Ach, to. No bo ja... Nieważne.

Charlotte złapała go za leżącą swobodnie dłoń. Natychmiast odwrócił się, aby  spojrzeć w jej lico.

-Nie musisz się wstydzić. Nie przy mnie. -powiedziała. Serce Alastora zaczęło dudnić w klatce piersiowej, co trochę go przestraszyło. Zdawał sobie sprawę, że blondynka od początku wpadła mu w oko, ale nie chciał od tak się w niej zakochiwać.

-No bo ja... -spuścił wzrok. -Niejednokrotnie chciałem kupić u ciebie babeczki. Tylko za każdym razem będąc tuż przed witryną i widząc za nią ciebie, rezygnowałem.

-Czemu? -zdziwiła się Charlie. Al westchnął, znów spoglądając w dziurę w dachu.

-Sam nie wiem. Nie miałem chyba odwagi, żeby zagadać. A samo kupowanie babeczek raczej by mi nie wystarczyło. -odrzekł.

Twarz dziewczyny od razu poczerwieniała. Spuściła wzrok, a niesforne kosmyki jej długich włosów opadły na czoło. W brzuchu znów zaczęły fruwać motyle.

-To co się stało, że dziś się przemogłeś i podszedłeś? -spytała niepewnie.

-Też nie wiem. Może to ta cała atmosfera, może fakt, że wyglądasz przeuroczo w tym szaliku, albo że siedziałaś sama, a może to, że jestem po kilku piwach. Jedno jest pewne. Nie żałuję, że udało mi się wreszcie do ciebie zagadać.

Zdumienie Charlotte stawało się coraz większe. Z każdym momentem czuła też, jak ciepło w jej sercu rozlewa się coraz bardziej. Nawet najmniejsze słowo chłonęła niczym gąbka, ukrywając je w sobie na wieki.

Ponownie się położyła. Spojrzała w niebo.




Alastor jest totalnie uroczy i nikt nie zmieni mojego zdania, ok XD

Pleasure to be meeting you, sweetheart▪︎wersja rozszerzonaWhere stories live. Discover now