16.

1.6K 97 104
                                    

W weekend poszliśmy nad Wisłę. To miał być jeden z ostatnich tych serio ciepłych weekendów, więc uznaliśmy, że sobotnie popołudnie i wieczór spędzimy najpierw na łące przy Wiśle, a potem na schodkach.

Chwile na plaży upłynęły nam bardzo spokojnie. Zuza leżała na kocu z Kają i oglądały jakieś filmiki na youtubie. Weronika słuchała muzyki, a Jagoda czytała kolejną lekturę. Chłopaki razem z Dorą grali w piłkę niedaleko nas. Ja trochę czytałam, a trochę przyglądałam się ich grze. Kopali między sobą piłkę, korzystając z faktu, że dookoła nie było praktycznie nikogo. Jedynie jedna para leżała na kocu niedaleko nas, ale nie wyrażali oni swojego zainteresowania naszymi osobami.

- Na schodkach będzie Hela, Maja i Pola? - zapytałam w pewnym momencie Zuzy. Ta podniosła na mnie wzrok.

- Tak, wpadną na chwilę z chłopakami.

Pokiwałam głową i znów zerknęłam na grupkę biegających za piłką. Dora właśnie wskoczyła na plecy Andrzejowi, który ruszył za piłką. Dziewczyna zaśmiała się głośno, a ja uśmiechnęłam się. Krzysiek rzucił się za piłką na ziemię.

- Debil - skwitowała Zuza i wykręciła oczami. - Cały brudny będzie.

Uśmiechnęłam się.

- Oni mają w planach z piłką iść na schodki? - zapytała Wera, wyjmując słuchawkę z ucha. Zuza wzruszyła ramionami. Ta pierwsza westchnęła głośno.

- Tak jest! - zawołał głośno Michał, kiedy udało mu się przestrzelić piłką między „bramkę". Krzysiek zaklął soczyście.

- Język! - zawołała Zuza. Krzysiek posłał jej spojrzenie, a dziewczyna wystawiła w jego stronę środkowy palec. Tadeusz podbiegł do nas.

- Milcia, chciałabyś podać mi wody?

Pokiwałam głową i sięgnęłam po butelkę, która leżała na kocu, obok mnie. Rzuciłam ją chłopakowi, a on złapał plastik. Upił parę łyków i rzucił butelkę koło mnie na koc.

- Dzięki - krzyknął i odbiegł. Uśmiechnęłam się za nim.

- Słodziaki z was - powiedziała Zuza. Zerknęłam na nią.

- My się tylko kolegujemy.

- Jasne - zaśmiała się dziewczyna.

Niedługo potem wszyscy wrócili na koce. Zebraliśmy się i postanowiliśmy przejść na piechotę na drugi brzeg rzeki. Szliśmy pomału, nie spiesząc się, a raczej śmiejąc i żartując.

- Uwielbiam to miejsce - powiedziała Zuza. Zatrzymała się nagle, patrząc na rzekę, a ja przystanęłam obok. Poprawiłam torbę z kocem i spojrzałam za dziewczyną na Wisłę.

- Przyjemnie tu jest - przyznałam. Zuza zerknęła na mnie i uśmiechnęła się delikatnie.

- Dobrze, że będziesz w następne wakacje. To są nasze najlepsze dni.

Pokiwałam głową.

- Zuza! Mila! Idziecie?! - zawołała za nami Kaja. Cała grupka stanęła parę metrów od nas, czekając aż do nich dołączymy.

- Już! - zawołała blondynka i ruszyłyśmy za nimi. Oni znów pokierowali się na drugą stronę mostu. Krzysiek oddzielił się od grupy i podszedł do nas. Miał umorusaną koszulkę.

- Kochanie, pomóc ci? - zapytał Zuzy. Pod pachą trzymał piłkę.

- Poradzę sobie. Jak ty wyglądasz - Zuza westchnęła i wyciągnęła rękę, żeby otrzepać koszulkę swojego chłopaka. Ten wykręcił oczami.

W bawełnianych sweterkachWhere stories live. Discover now