#2

566 39 50
                                    

Pov King:

Wróciłem do domu i zobaczyłem w swoim pokoju walizkę, która została zapewne przyniesiona przez David'a.
Wchodząc do pokoju zastałem taki sam nieporządek jaki zostawiłem wyjeżdżając. Dalej te same szare ściany, białe meble, porozrzucane ubrania, nie posprzątane kubki po herbacie i zdjęcie z Josie, które stało na mojej szafce nocnej. Nie zamierzałem go stamtąd przestawiać, tam właśnie było jego miejsce. Specjalne miejsce dla specjalnej osoby...

Usłyszałem lekki skrzyp, co oznaczało, że ktoś wchodzi do pokoju. Miałem zamiar zastać tam ojca lub matkę, ale nie spodziewałem się tu Mii.
Wchodząc do pokoju na jej twarzy malował się gniew, a oczy wyrażały potężną złość.

- Wróciłeś - powiedziała przyglądając mi się uważnie, a ja pokiwałem głową - Jak ci się układa z Heather? - zapytała uśmiechając się przy tym zadziornie.

Nie byłem w stanie jej pokochać, była po prostu wtedy na miejscu i tak to się zaczęło.

- Nie zaczynajmy tego tematu - mruknąłem dalej wpatrując się uważnie w zdjęcie Josie.

Czemu mnie nachodzisz, kobieto?

Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi. Tacy swoi, a ona była zakochana we mnie, lecz ja w niej nie. Nie odważyłem się poczuć do niej czegoś więcej, bo wiedziałem że odejdę i mnie nie będzie. Bałem się poczuć smak miłości i wybrałem ucieczkę. Zostałem tchórzem, cholernym tchórzem, który zamiast zostać uciekł gdzie pieprz rośnie zostawiając za sobą dziewczynę, która stała się dla niego bardzo ważna i wybrał inną.

- Powiesz coś w końcu? - zapytała z założonymi rękami, a ja odłożyłem zdjęcie i odwróciłem się w jej stronę wkładając ręce do kieszonek spodni.

- Nie.

- Więc ja ci coś powiem - powiedziała i zaczęła swój monolog - Każdego cholernego dnia przez ciebie płakała, to był raczej jej najgorszy okres w życiu. Ona za tobą do cholery tęskniła.

- Zdaję sobie z tego do cholery sprawę! - krzyknąłem przerywając jej - I jest mi jej żal! Nie powinna mnie w ogóle poznawać i nie powinniśmy pakować się w to gówno! To ono nas zniszczyło - zakończyłem przeczesując swoje brązowe loki dłonią - Mogła odejść, ale tego nie chciała więc ja to zrobiłem, nie miałem innego wyboru.

Usiadłem na kawałku łóżka wzdychając lekko i przypominając sobie jej łzy.
Gorzkie łzy i wzrok, który wypalał wtedy we mnie żałosne i zrozpaczone spojrzenie ciągle powtarzające mi żebym został i nie wyjeżdżał.
Nie mogłem pozwolić, żeby znowu tak się stało więc musiałem zacząć ją nienawidzić, chociaż nie wiedziałem czy będę to potrafił. Była też druga opcja, pogodzić się, ale nie siedziałem czy ona zadziała.

Była jak anioł, a ja jak diabeł. Oboje tkwiliśmy w piekle i nie mogliśmy się z niego wydostać, bo było dla nas już przeznaczeniem do końca naszego marnego życia.
Zdawałem się brzmieć tak bardzo żałośnie ciągle o niej myśląc i nie mogąc wyrzucić jej z pamięci. Ona nie powinna nawet znaleźć się w mojej głowie, a jednak tak się stało.

Żałuję.

- Może była dobra dla twojego ego? - zapytała Mia po męczącej ciszy, która mnie zabijała.

- O czym ty mówisz? - zapytałem.

- Ale prawda jest taka, że jej nie chciałeś. Wybrałeś tą szmatę zamiast tak wartościowej i pięknej kobiety jaką jest Josie - powiedziała i oparła się obścianę stojąc dalej obok drzwi i zamierzając się stamtąd ruszyć - To ona sprawiała że czułeś się lepiej w tym swoim żałosnym życiu - zakończyła.

Last LoveWhere stories live. Discover now