32. (Nie) Koniec przygód

314 21 5
                                    

Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie po prostu. Adrien walnął Lukę z kotaklizmu? Przecież dobrze wie jakie są jego skutki i jak działa. Sam dostał kiedyś tak samo w brzuch, więc na pewno wie. Bardziej ciekawiło mnie natomiast, dlaczego oni się prawie pobili? Znowu.

- To nie wygląda za dobrze..

- Ale naprawdę nic mi nie jest - ledwo się uśmiechając, wyciągnął do mnie delikatnie ręce. Od razu go przytuliłam.

- Czekaj, przecież nie zużyłam jeszcze Szczęśliwego Trafu! Jeśli zadziała, to cofną się wasze rany!

- Jeśli chcesz tak bardzo, to możesz spróbować.. aczkolwiek nie wydaje mi się, żeby-..

- Tikki, kropkuj! - przemieniłam się, a w mojej lewej ręce, natychmiast pojawiła się ta sama świeczka. W drugiej ręce, pojawiły się kawałki krzemienia które schowałam wtedy w Yo-Yo. - Dobra, teraz wystarczy że-..

- Czekaj! Może to nie koniec?

- Co masz na myśli?

- Może jest jeszcze ktoś? Jang, sam, nie byłby taki zdeterminowany wiedząc że walczy w pojedynkę z naszą trójką, nawet jeśli miał to całe miraculum i Ducha.

- Myślisz? Tylko.. z kim miałby współpracować? I czemu akurat on z nami walczył na początku?

- Może Mistrz i Jang mają jeszcze inne rodzeństwo?

- Ale nic o tym nie wspominał..

- No właśnie. Nie mówił że mają, ale nie mówił też że nie mają.

- Ale oni są..

- Co z tego? Nie powiedział że są najstarsi. Powiedział, że są pierwszymi synami. Mogą mieć jeszcze starszą siostrę.

- Ale..

- Dość tych "ale". Musimy to skonsultować z resztą, a przynajmniej z Adrienem bo będzie wiedział o co chodzi.

-Dobry pomysł. Tikki, odkropkuj - przemieniłam się spowrotem i pobiegliśmy do reszty.

Kiedy już mieliśmy wchodzić, usłyszałam kroki. Nie powinnam ich była słyszeć, bo byliśmy na zewnątrz. Na trawie. A w promieniu 3 kilometrów nie ma kostki ani nic takiego. Gwałtownie odwróciłam się i rozglądnęłam wkoło.

- Mari? Coś nie tak? - zaniepokoił się Luka.

- Nie, nic.. wszystko ok. Chodźmy - Luka wszedł do środka. Chciałam iść za nim, jednak Tikki pojawiła się tuż przed moim nosem.

- Marinette.. możemy pogadać?

- No dobrze, ale szybko Tikki.

- Mari, idziesz? Wygląda na to, że musimy ich obudzić - zaśmiał się Luka.

- Umm.. idź na razie sam, ja zaraz wracam - lekko spoważniałam.

- Coś się stało?

- Nie, nic. Po prostu.. mam ważny telefon i muszę odebrać - podrapałam się nerwowo po głowie i odeszłam kilkanaście kroków. Wyciągnęłam telefon i przyłożyłam do ucha, a Tikki wskazałam żeby usiadła na moim drugim ramieniu.

- Więc o co chodzi? - zapytałam.

- Nie wydaje mi się, żeby to był prawdziwy Luka..

- Co masz na myśli? - nie powiem, zdziwiły mnie jej słowa i to bardzo.

- Mam wrażenie że jest to marna kopia. Co więcej, nie wyczuwam nigdzie blisko Sassa i nie mogę się z nim skontaktować..

- Nie dobrze.. ale kiedy i kto?

Pod maską || MiraculumWhere stories live. Discover now