Rozdział 3.

85.3K 2.9K 10.8K
                                    

Prawdą było, że od dziecka wystawiałam każdemu moje serce na dłoni, pomagałam, udzielałam porad, czy wyciągam z ciężkich sytuacji. Szybko ufałam, co było moją największa wadą, oddawałam wtedy całą siebie bez mrugnięcia. Niestety w tym wszystkim był jeden haczyk, moje zaufanie było jak coś jednorazowego użytku. Choćbyś przyłożył do tego niewiadomych starań, już go nie odzyskasz.

- Maddy. - odwróciłam się w jego stronę wyciągając prawą słuchawkę z ucha. - To jak? Dowiem się, co cię gryzie? - uniosłam brwi wyczekując jego odpowiedzi.

Wbił we mnie te pochłaniające spojrzenie, przez co musiałam utkwić wzrok w jego bliźnie rozciągającej się na prawym łuku brwiowym. Z odległości kilku metrów, mogłam stwierdzić jak bardzo mieszał się z odpowiedzią. Nie wyglądał mi na osobę, która zwierza się przyjaciołom z problemów przy lampce wina z maseczka na twarzy.

- Co jeśli nie chce się tym dzielić? - wyprostował się rozciągając ramiona na drewnianej ławce.

- Cóż. - cmoknęłam. - Wtedy ja pójdę w swoją stronę, a ty będziesz siedział na tej ławce z problemem, który ewidentnie cię przerasta. - wzruszyłam ramionami. - Istnieje też druga opcja, że usiądę obok ciebie, ty powiesz mi o swoich problemach, poczujesz się lepiej, a myśl, że pewnie nigdy się więcej nie spotkamy usprawiedliwi twoje sumienie, że byłeś skłonny komukolwiek się wyżalić. - skrzyżowałam ręce na piersiach czekając na jego wybór.

Byłam z siebie dumna, że w tak krótkim czasie zdążyłam go rozgryźć, co upewnił mnie jego lekki uśmieszek i kręcenie głową z niedowierzania.

- Skąd pewność, że nigdy więcej się nie spotkamy? - jego wyraz twarzy nabrał cwaniackiego wizerunku, przez co automatycznie wywróciłam oczami.

Jakie to typowe.

- Zamierzasz opowiedzieć mi co cię dręczy, czy ze mną zbędnie flirtować? - powiedziałam nieco ostrzej, niż brzmiało to w mojej głowie.

Zed chciał coś odpowiedzieć, ale spoglądając na mój poważny wzrok westchnął głęboko, wskazując ręką na miejsce obok niego. Dziwne uczucie zwycięstwa otuliło moje ego, a ja usiadłam obok chłopaka.

- Na wstępie powiem, że nie jestem typem osoby, która się zwierza, wiec nie naciskaj jak coś pominę. - rzucił mi przelotny uśmiech, powracając do zabawy swoim kolczykiem w wardze.

Skinęłam głową na potwierdzenie, spuszczając wzrok na moje czarne tenisówki, którymi kopałam małe kamyczki przy ławce.

- To niby nic szczególnego, gdyby nie fakt że jestem bezradny, a chodzi o moją rodzinę. - zauważyłam jak jego szczęką momentalnie się zaciska. - W skrócie taki skurwiel, jak mój ojciec postanowił zdradzić moją matkę z jakąś sekretarką, po ponad dwudziestu latach małżeństwa. Gdyby tylko to było najgorsze... - wydał z siebie pełen kpiny stłumiony śmiech. - Ten śmieć zostawił nas z długami i nawet nie chce się przyczynić do ich spłaty.

Poczułam, jak moje wewnętrzne ja rozpływa się z żalu i cierpienia jakie on musi teraz przezywać. Z wierzchu zgrywa silnego, aroganckiego chłopaka, a w środku wciąż jest małym chłopczykiem, co powoduje że ta cała sytuacja uderza we mnie ze zdwojonym uczuciem.

- Moja siostra jest na studiach i zamiast odkładać na ich opłatę, czy na życie wysyła mamie pieniądze. Jej wypłata nie starczy na życie, spłatę długu i utrzymanie bliźniaków. - jego szczeka energicznie się zaciskała, tak samo jak palce, które aż bladły. Miałam wrażenie, że powstrzymuje płacz, albo już za dużo sobie wmawiałam.

- To naprawdę słaba sytuacja. Próbowałeś z nim porozmawiać i przemówić do rozsądku, albo z kimś z rodziny by wam pomógł? - spytałam czując jak chłodny wiatr przyprawia mnie o gęsia skórkę.

Secret Game - W sprzedażyWhere stories live. Discover now