[6]

1.3K 143 138
                                    

Wieczorem, dokładniej o godzinie dwudziestej, po domu Blacków biegał niespokojnie Regulus, poszukując ubrań. Juz jutro wymiana, a on jak zawsze pakował się dzień przed.

— Jasna Cholera — mruknął pod nosem.

— Tego szukasz? — odezwał się starszy Black trzymając czarną koszulę brata w dłoni.

— Gdzie była?

— Leżała koło walizki. Okulary trzeba kupić?

— Nie dzięki. Jestem poprostu zestresowany i nie mogę się doczekać poznania innych. Daj — wyciągnął rękę i zabrał koszulę od brata, składając ją w idealna kostkę i wkładając do walizki. — w końcu nadszedł ten twój upragniony tydzień. Tydzień wolności.

Syriusz bardzo żałował, że to powiedział bratu, chociaż wcześniej Regulus zachowywał się tak jakby te słowa w ogóle nie były wypowiedziane. Spojrzał na młodszego chłopaka. Wyglądał jak jego brat bliźniak tylko, że o dwa lata młodszy.

— Reg... Ja naprawdę przepraszam cię za to. Nie chciałem tego powiedzieć. Poprostu nie panowałem nad sobą.

— Jasne... Spokojnie... Nic się nie stało — mruknął Regulus.

— Nie, właśnie się stało. Powiedziałem coś okropnego.

— Nie no, naprawdę. Wszystko jest okej. Zdarza się. Pamiętasz jak byłem mały i krzyknalem do mamy, że zabierasz mi powietrze? — oboje się zaśmiali.

— Tak. Byłeś takim rozwydrzonym gówniakiem.

— Jakbyś to ty nie był. Popłakałeś się w sklepie bo mama nie chciała ci kupić prawdziwego samochodu, albo klocków. Chciałeś prawdziwy samochód!

— Ładny był! — starszy Black zaczął się bronić — a pamiętasz jak ty się popłakałeś przed windą w sklepie?

— Dalej się boję wind — mruknął Regulus.

— Dalej się śmieje z tego. Ja kiedyś popłakałem się bo mama mi nie chciała kupić samochodzika.

— Miałeś osiem lat. Dalej pamiętam to jakby to było wczoraj, jak stałem i patrzyłem się na ciebie, chcąc poprosić rodziców o kupienie mi kolejnej części książki Pana malinki.

— Ja tego nie pamiętam. Byłem zbyt zajęty płakaniem i krzyczeniem, leżąc na podłodze.

— Byłeś małym rozwydrzonym gnojkiem — Syriusz usłyszał rozbawiony głos swojej matki za sobą — sama chciałam tam stanąć i śmiać się z ciebie Syriusz.

— Naprawdę? — zapytał Syriusz obojętnym głosem, dalej pamiętając to jak jego matka wysłała go do pokoju po tym jak krzyknął, że tydzień bez Regulusa będzie najlepszym tygodniem w jego życiu.

— Tak. Regi, porywam Ci brata na chwilkę.

— Mamo... Nie mów tak do mnie. Proszę.

— Jasne Regi — Walburga uśmiechnęła się do syna.

Poprowadziła Syriusza do jego pokoju. Black nie spodziewając się nie czego, usiadł zdezorientowany na łóżku, obok niego usiadła jego mama. Jej czarne włosy opadały na ramiona. Miała na sobie jakąś czarnawozieloną sukienkę.

— Coś się stało? — zapytał Syriusz.

—Chciałabym cię przeprosić. Ojciec jest w pracy, więc przeprosi cię jak wróci z pracy.

—Przepraszałaś mnie już wiele razy Mamo.

— Wiem. Wiem, że nie jestem idealną matką — odwróciła się w stronę syna i położyła dłonie na jego ramionach — wiem, że każdy ma lepsze matki i ogólnie rodziców. Napewno już nie raz narzekałeś na nas, wyzywales nas, miałeś nas dość. Bardzo bym się chciała zmienić. Tak bardzo... Mój charakter na to nie pozwala. Moi rodzice byli nerwowi. Nawet bardzo. Wychowywałam się w takim domu, i stałam się taka przez niego. Czasem nawet nie wiem, że coś złego mówię.

— kiedyś jak wróciłem z zawodów międzykrajowych i miałem pierwsze miejsce miałaś to gdzieś.

— Wiem...—szpepnęła Walburga patrząc zaszklony i oczami na syna —czasami jestem zbyt bardzo zaślepiona rządzą bycia najlepszą. Nienawidzę tego. Ale ty też nie jesteś święty. Rozumiem, że cie poniosło wtedy troszkę, ale to zabolało Regulusa kiedy to powiedziałeś.

—Ciekawe co mam powiedzieć, jeśli on mi w dzieciństwie codziennie powtarzał, że chciałby mieć innego brata i nie należę do naszej rodziny — mruknął Syriuszodwracajac wzrok od matki, która była bardzo do niego podobna.

— On też nie był aniołkiem w dzieciństwie. Byłam bardzo zła na niego kiedy tak mówił. Ale muszę jakoś wyrównać was i ty też nie jesteś święty, Syriuszu. — kobieta spojrzała na puchary syna. — jestem bardzo ciekawa pókim ty jesteś taki wysportowany.

Czarnowłosy spojrzał na swoją rodzicielkę ze zdziwieniem w oczach. Poprawił się i czekał, aż Walburga powie coś więcej.

—Twój ojciec od zawsze był leniwy. —  kobieta uśmiechnęła się delikatnie wspominając swoje dzieciństwo, które nie należało do szczęśliwych, ale po tym jak poznała Oriona, jakiś płomyczek szczęścia się pojawił. — wyglądał kiedyś jak bombka.

Spojrzała na syna i uśmiechnęła się do niego, co on, pod ogromnym zdzwieniem tym co robi, odwzajemnił.

— Jak bombka? Bardzo interesujące porównanie, Mamo.

— Jak chcesz, mogę ci pokazać kilka zdjęć ojca z dzieciństwa. Nigdy nie lubił sportu. Był raczej grubszym chłopcem. Noi co za tym szło był wyśmiewany w szkole.

— A ty?

— Ja? — Walburga ponownie spojrzała na puchary, a jej syn ciągle przypatrywał się jej. — byłam raczej chuda. Miałam anoreksję. Musiałam przełamać obsesję na punkcie liczenia kalorii. Jakimś cudem mi się udało. Zaczęłam normalnie jeść, ale odporność miałam bardzo słabą i nie mogłam ćwiczyć. Też byłam wyśmiewany, za to, że wyglądałam jak szkielet. Twoja babcia i twój dziadek nie byli wysportowani. Poprostu byli normalni. Mieli wagę idealną i tyle w temacie. Tak samo twoja druga babcia i dziadek. No, ale i tak jestem bardzo dumna z ciebie, że jesteś tak wysprotowany. W przyszłości możesz być bardzo sławny.

— Wątpię —mruknął Syriusz.

— Jesteś bardzo wysportowany, Syriuszu. Naprawdę. Możesz być kimś wielkim w przyszłości. A teraz zapraszam cię do wspólnej gry w monopoly. Dawno w nie nie graliśmy.

— Zagram, ale pod warunkiem, że dostanę pionek melonika! — zawołał Syriusz wstając z łóżka.

— Jasne. Mój jest but — kobieta uśmiechnęła się do syna co on odwzajemnił.

— Regulus! — zawołała mama, a chwilę potem jej syn wpadł na nią upadając do tyłu.

—Chole-... Cześć Mamo! Jak dziś pięknie wyglądasz!

— Załóżmy, że dostałam chwilowego zaćmienia zmysłu słuchu — powiedziała — a teraz, idziesz z nami grać w monopoly?

— Jasne! Gra beze mnie w monopoly to gra stracona! Ja zajmuje melonik!

— O nie, gówniarzu! On jest mój — zaśmiał się Syriusz i pobiegł za młodszym bratem.

Zbiegając, Regulus poślizgnął się i zjechał po schodach. Kiedy już wylądował na plytki, zaczął rozmasowywać bolące plecy. Walburga i Syriusz niemalże dusili się ze śmiechu.

Po dziesięciu minutach całą trójka siedziała już w salonie przy stole i grała drugą kolejkę monopoly.

— Regulus jest mi winny dwie stówy!— zawołał Syriusz.

— Nie mam zamiaru ci dać tych pieniędzy za oszukiwanie! — odparował mu Regulus.

— A wy dwaj jesteście mi winni po trzysta! — do kłótni dołączyła ich mama.

— Oddam ci Mamo, jeśli gnojek odda mi dwie stówy!

— Ja też oddam! Ale najpierw ten głupek ma przestać mi krzyczeć o dwóch stówach!

Syriusz kochał grać z rodziną w monopoly.












----
Ta książka staje się jakby nudna XD

𝐅𝐫𝐨𝐦 𝐭𝐡𝐞 𝐟𝐢𝐫𝐬𝐭 𝐜𝐫𝐲 𝐮𝐧𝐭𝐢𝐥 𝐝𝐞𝐚𝐭𝐡 | 𝐰𝐨𝐥𝐟𝐬𝐭𝐚𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz