2.Wyprawa Do Raimon'a

501 28 1
                                    

*teraźniejszość

Pov. Victoria
Siedziałam na lekcji patrząc na kwiaty wiśni, zaczynała się wiosna, dni stawały się coraz dłuższe, jeszcze kilka miesiecy i bedą wakcje, ale przed tym jeszcze sporo pracy w końcu zaczął się sezon na zawody z pilki nożnej,zamyśleń wyrwał mnie głos: 

 - Panno King czy mogła by pani przeczytać swoje rozwiązanie ? - zapytał poważnym tonem

 - Ależ oczywiście - w rzeczywistości nawet nie wiedziałam jakie zadanie było robione na tablicy, jednakże poczułam że Jude z którym siedziałam w ostatniej ławce szturcha delikatnie mnie w ramie i podsuwa mi swój zeszyt pod nos.

 - Jakiś problem panno King , nie ma pani rozwiązania? - zapytał przyglądając mi się uważnie

- Oczywiście że mam - szybko przeglądnęłam strony na których otwarty był zeszyt , w oczy rzuciło mi się rozwiązanie podpisane ołówkiem ,,czytaj to '' . Szybko przeczytałam owe zadanie i podałam mu zeszyt, a on delikatnie go zamknął przeciągając w swoją stronę - dziękuję - szepnęłam cicho pochylając się do jego ucha, Sharp tylko uśmiechnął się i pokiwał głową. Resztę lekcji przesiedzieliśmy w ciszy, a jedynymi dźwiękami jakie było słychać to cykanie zegarka i skrobanie długopisów, owy spokój przerwał dzwonek oznaczający koniec lekcji. W mgnieniu oka prawie wszyscy wyszli z pomieszczenia wyjątkiem byliśmy ja i dredowaty.

- Victoria chodźmy już, za 15 min powinniśmy być na boisku, a wiesz że Dark nie lubi jak ktoś się spóźnia - powiedział spokojnie

- Nie wiem jak ci dziękować za to na lekcji - powiedziałam i zaczęłam pakować książki do czarnej materiałowej torby.

- Może jak wrócimy od Raimon'a to zrobimy sobie maraton ze słodyczami i pizzą? - zapytał kusząco wiedząc że na pewno się zgodzę

- Zgoda, ale pod jednym warunkiem - odpowiedziałam, patrząc prosto w jego gogle - ja stawiam - powiedziałam na jednym wdechu, cóż chłopak czuł, że jako mężczyzna powinien płacić za jedzenie, ja czułam się z tym źle

- jas...czekaj co ? - prawie się zgodził, analizując moje słowa i wpatrując w zegar - o której mieliśmy być na boisku - powiedział z lekko zmartwionym głosem

 - O 14, a co? - popatrzyłam na naścienny zegar wiszący w klasie

 - Cholera, zostało nam 5 min na dojście, a to na drugim końcu szkoły - powiedział szybko chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę wschodniego skrzydła gdzie znajdowało się boisko

*narrator 3-osobowy

Na korytarzu słychać było tylko głośne oddech biegnącej pary, do wyjścia na boisko zostało im paręnaście metrów, nagle z jednych drzwi, tuż przed ich nosami wyszła drużyna królewskich, pierwszym chłopakiem który wychodził był Samford i to niestety z nim zderzyła się rozpędzona ciemnowłosa. Nastolatek wylądował na podłodze przygnieciony ciężarem pary 

 - Auuu - stęknął David - ile wy do cholery ważycie, gdzie się znowu szlajaliście, że się znowu spóźniliście - zaśmiał się, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech

- Wybacz no - odparła opierając się na przedramionach nad klatką piersiową chłopaka, ignorując tym samym pierwsze pytanie niebieskowłosego

 - Sorry stary - rzucił Sharp podnosząc się z pleców ciemnowłosej i wyciągnął rękę w jej stronę.
Ta przyjęła ją szybko, uwalniając tym samym biednego Samforda. Para poszła do oddzielnych szatni, by przebrać się z mundurków szkolnych na mecz, w tym samym czasie drużyna rozgrzewała się pod czujnym okiem Ray'a

Pov. Victoria
Po wejściu do szatni skarciłam się w myślach, że jednak mogliśmy być ostrożniejsi, w końcu Davidowi mogło coś się stać i nie mógłby grać podczas dzisiejszego meczu. Wyciągnęłam z torby wcześniej przygotowane ciuchy, była to czarna szeroka spódnica z wysokim stanem, sięgająca połowy uda, biały golf z długim rękawem, a na to koronkowy top zapinany z tyłu na suwak. Byłam gotowa, jednak na mojej drodze pojawił się mały problem, a mianowicie nie mogłam zapiąć suwaka, który znajdował się na plecach, do tego moje długie do pasa włosy nie ułatwiały mi tego. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, więc wyciągnęłam telefon i wybrałam odpowiedni numer, usłyszałam pierwszy sygnał i modliłam się by chłopak nadal był w szatni, po trzecim sygnale zaczęłam wątpić że czerwonooki odbierze, jednak po chwili usłyszałam jego ciepły głos.

Pov. Jude
Usłyszałem dzwonek dochodzący z mojego telefonu, spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem zdjęcie numer dobrze znanej mi osoby. 

- Halo, coś się stało ? - zapytałem zaniepokojony telefonem od przyjaciółki

- Przyszedłbyś do mojej szatni, potrzebuje pomocy - zapytała, a jej głos był napełniony nadzieją

 - Daj mi minutkę - odpowiedziałem szybko, rozłączając się przy okazji, ubrałem koszulkę i po cichu wyszedłem ze swojej szatni, kierując się do pomieszczenia znajdującego się naprzeciwko. Zapukałem oczekując jakiegokolwiek dźwięku. Drzwi otworzyły się, a przez szczelinę ujrzałem ciemne oko, którego barwa przypominała czerwone wino, dziewczyna chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do środka.
- To w czym mam ci pomóc - zapytałem rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś nie prawidłowości

- Zapiął byś mi suwak, proszę - zapytała i odwróciła się plecami w moją stronę, zgarniając swoje długie włosy do przodu

- Jasne - delikatnie chwyciłem materiał po obu stronach zapinając uważnie materiał by nie przyciąć bluzki z pod spodu 

 - Dziękuję - odeszła ode mnie na parę kroków i wzięła czarna torbę treningową, przyglądnąłem się jej uważnie, wyglądała bardzo ładnie, dziewczęco i jak dla mnie nawet trochę elegancko 

 - Chodź nie pozwólmy na siebie czekać nie wiadomo ile - zaśmiała się, pokazując  śliczny uśmiech, złapała mnie za dłoń i skierowała się ku wyjściu. Wyszliśmy z szatni zamykając uprzednio drzwi na klucz, idąc słyszeliśmy tylko niezadowolony głos Darka

 - Wie ktoś gdzie podziewa się panna King i pan Sharp, powinniśmy już być w drodze, a ich dalej nie ma. Wyszliśmy na boisko wymieniając porozumiewawcze spojrzenia, dziewczyna dalej trzymała moją dłoń, co nie uszło uwadze trenera.

 - Jak następnym razem będziecie chcieli pobyć dłużej sami , ewentualnie pójść na randkę to umówcie się po szkole - zadrwił, na co niektórzy z drużyny  ze zaśmiali się po nosem, dziewczyna puściła moją rękę po czym zarumieniła się, nie wiem czy z zawstydzenia czy też ze złości. 

*narrator 3- osobowy
Drużyna siedziała w busie, wszyscy słyszeli tylko ciche szepty i odgłosy dobiegające z zewnątrz. Wnętrze pojazdu było ciemne, oświetlały je jedynie niewielkie ilości światła docierające przez przyciemnioną szybę, po lewej stronie znajdowały się dwa rzędy małych kanap po dwie osoby, po prawej zaś było przejście prowadzące do pustej przestrzeni znajdującej się za  nimi w której ustawiali się parami do wyjścia. Bus zaczął zwalniać, sygnalizując tym że dotarli do celu swojej podróży, gdy zatrzymali się całkowicie wszyscy zaczęli się ustawiać w pary, tylko Jude i Victoria szybko wymknęli się do przedniej części pojazdu gdzie siedział ich trener. 

- Po czym go poznany - zapytał chłopak nie ukrywając ciekawości

- Nie da się go pomylić z innym graczem , jak wejdzie na boisko od razu go poznacie i dopiero wtedy oddacie mecz walkowerem - powiedział Dark nie patrząc nawet na kapitana królewskich 

- Tak mistrzu - odeszła kawałek czekając aż zamyślony kapitan podąży za nią.
Dlaczego właśnie płomienny napastnik, to pytanie nie dawał spokoju nastolatkom. Dredowaty nadal stał patrząc z zamyśleniem na trenera, jakby próbował mu czytać w myślach, czuł  niewyobrażalną potrzebę poznania swojego nowego rywala, a następnie pokonania go. Z taką myślą goglowaty wyszedł z pomieszczenia swojego trenera, prowadzony przez przyjaciółkę.

Mroczny Anioł / Inazuma Eleven/ OC x JudeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz