58.

1.7K 109 10
                                    

Wyszliśmy z samolotu w Londynie, który miał być przerwą między lotem powrotnym do domu. Peter nie odzywał się od poprzedniego dnia, co bardzo mnie niepokoiło.
- Dobrze kochani, mamy szybką wycieczkę po mieście, potem coś przekąsimy i pędzimy na lotnisko.- wyjaśnił nam nauczyciel.
- Czekajcie, nikt inny nie widzi, że to jakieś wariactwo?!- odezwał się po chwili Brad.
- Tia, ja widzę.- rzucił pan Julius.- Niby wycieczka naukowa, a nie było ani krztyny nauki.
- Nie, nie, nie...mam na myśli Petera.- wyjaśnił chłopak, na co grupa spojrzała na niego zdziwiona.- Nie sądzicie, że to podejrzany typ? Przyłapałem go w barku na postoju w gatkach z jakąś obcą kobietą. I jeszcze ciągle się gdzieś wymyka jak wtedy w operze. A teraz się wypisał z wycieczki, bo nagle ma jakąś rodzinę w Berlinie? Naprawdę nikogo nie obchodzi prawdą?- spytał, a ja spojrzałam niepewnie na Neda. Gdy ten nic nie powiedział, to ja postanowiłam się odezwać.
- ,,Koncepcja prawdy obiektywnej w naszych czasach powoli zanika ze świata."- zacytowałam.
- Jorge Orley. Dzięki, Thea.
- W sumie to nie możemy poznać wersji Petera, bo się wypisał z wycieczki.
- Ale co z tobą, Brad?- dokończyła myśl Mj, która spojrzała na mnie wymownie.
- No właśnie?- poparłam ją udając poważną.- Dlaczego podglądasz ludzi w toalecie i jeszcze robisz im tam zdjęcia?
- Tak ziom, to cię kręci?- spytał Flash, a na twarzy Brada pojawiło się zakłopotanie.
- Nie, to nie tak...ja tylko... chciałem...- mówił patrząc na mnie błagająco, ale ja puściłam mu oczko, przybijając jednocześnie żółwika z Mj.
- Może lepiej porzućmy ten temat.- powiedział nasz nauczyciel.- I cieszmy się miłym, spokojnym popołudniem. Brzmi świetnie panie Harington, odparła klasa.- dokończył, po czym ruszyliśmy do dwupiętrowego autobusu, którym mieliśmy dostać się do centrum miasta.
- Dzięki Mj.- wyszeptałam do przyjaciółki.
- Luz, ale w jednym miał rację. Peter jest dziwny.- stwierdziła.- Coś wiesz?
- Wyjaśnię ci to wszystko, jak wrócimy do domu. Póki co cieszmy się spokojnym popołudniem, jak powiedział Harington.- powiedziałam, po czym wstałam i podeszłam do Neda.- Też masz wrażenie, że coś tu nie gra? Peter się nie odzywa, a my jesteśmy w Londynie, czyli tam, gdzie nie mieliśmy być.
- Najważniejszy jest spokój.- zapewnił mnie Ned. Odetchnęłam głęboko chcąc się uspokoić, jednak wtedy na niebie pojawiły się ciemne chmury, a w powietrzu rozległ się odgłos burzy.- To tylko ściema, co nie? Nie ma się co martwić.- dodał, a nad nami błysnęła błyskawica. Wszyscy wybiegliśmy z autobusu kierując się na drugi koniec mostu. Nasz autobus został zniszczony, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Koło mostu pojawił się ogromny żywiołak, który nie wyglądał już jak projekcja, choć wiedzieliśmy, że faktycznie to nie prawda. Udaliśmy się do zamku, skąd dało się widzieć całe zajście.
- Patrzcie! To Misterio! Uratuje nas!- zawołał Brad widząc bohatera. Ja spojrzałam na przyjaciela.
- Ned, a jeśli...- zaczęłam przerażona tą myślą.- Myślisz, że Misterio o nas wie?
- Jeśli tak, to bylibyśmy...- urwał dochodząc do tego samego wniosku.
- Głównym celem.- dokończyłam otwierając szeroko oczy.- Szlag.- dodałam ruszając w stronę bramy, a za mną pobiegł Ned, Betty, Mj oraz Flash. Udaliśmy się na plac, gdzie mieliśmy zamiar się ukryć.
- Thea, co się dzieje!- krzyknęła za mną Mj, jednaj ja się nie zatrzymałam.
- Szlag, co teraz?- spytałam siebie widząc tłum panikujacych ludzi. Nagle wśród nich dostrzegłam znajomą twarz. Podbiegł do nas, a na jego widok wszyscy się zatrzymaliśmy.
- Thea! Ned!- zawołał.
- Boże, Happy. Co tu robisz?- spytałam.
- Muszę was stąd zabrać. Wsiadajcie.
- A pan to kto?- spytała Mj.
- Współpracownik Spidermana.
- Pracownik Spidermana?- spytał Flash.
- Współpracownik, nie żaden pracownik.- dodał wściekły Happy, gdy jego samolot stanął w płomieniach.- Zmiana planów! Wszyscy do tower!- rzucił, więc wszyscy tam pobiegliśmy.
- Gdzie Peter?- spytałam mężczyzny, gdy zostaliśmy z tyłu.
- Zajmuje się Beckiem. Da radę.- wyjaśnił, na co ja przytaknęłam i przyspieszyliśmy doganiając resztę. Za nami dało się słyszeć wystrzały i wybuchu, a ja modliłam się, żeby żaden wystrzał nie trafił w Petera.- Wszyscy do skarbca!- zawołał Happy, gdy wbiegliśmy do zamku. Niestety za nami ruszył jeden dron, który strzelał w gabloty obok nas.- Ma trzymetrowy ściany! Wszyscy do skarbca! Do skarbca! Jazda!- krzyczał, jednak nie zdążyliśmy tam dobiec, a schowaliśmy się za ścianami za gablotami ze zbrojami. Stanęłam przy ścianie naprzeciwko Happy'ego oddychając ciężko. Ten szybko przyłożył palec do ust, dając nam znak, żebyśmy byli cicho. Strzały ucichły, ale dron wcale nie odleciał. Cały czas krążył po pomieszczeniu. Obok mnie stała stara zbroja, a w mojej głowie pojawił się pomysł. Spojrzałam na Mj, która była przy jakiejś broni. Kiwnęłam na nią wymownie, na co ta wyciągnęła powoli rękę, by ją chwycić.- Nie.- wyszeptał do nas Happy. Mj z trudem zabrała żelazną broń, a ja przytaknęłam. Gdy dron pojawił się obok nas, kopnęłam w zbroje, wracając uwagę drona na przewrócony przedmiot. Wtedy ten zaczął tam strzelać, a Mj uderzyła w niego bronią. Dało nam to chwilę, aby uciec do skarbca.
- O matko.- wyszeptałam oddychając ciężko z nerwów.
- Jeszcze raz zrób coś podobnego, a sam odwiozę cię do domu.- rzucił zdenerwowany Happy, którego słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy. Jednak jak się okazało dron nie zrezygnował, bo zaczął robić dziurę w drzwiach do skarbca.
- I co teraz?- spytała Mj.
- Zaraz umrzemy.- rzucił Ned.
- Nikt nie umrze. Nie pozwolę.- powiedział Happy, gdy w drzwi coś uderzyło.
- Zmarnowałem życie na gry komputerowe, a teraz umrę!- krzyknął Ned.
- Mam fałszywe prawko!- odezwała się Betty.- I nawet go nie użyłam.- po tych słowach rozległo się ponownie uderzenie, a my krzyknęliśmy przerażeni.
- Wrzucam codziennie głupie filmiki, żeby ludzie mnie lubili.- wypalił Flash.
- Ej, gdyby nie te głupie filmiki, Spiderman by was nie znalazł.- powiedział poważnie Happy. Kolejne uderzenie.
- Spiderman je ogląda? Uratowałem nas.- rzucił podekscytowany chłopak.
- Skoro tak, to dlaczego zaraz umrzemy?!- krzyknęła Mj.
- Mj!- rzuciliśmy wszyscy.
- Sory, po prostu...mówię prawdę, nawet gdy to krzywdzi innych.- wyznała. Kolejne uderzenie w drzwi.
- Kocham się w ciotce Spidermana.- wypalił Happy, a wszyscy spojrzeli na jego zdziwieni. Z kolei ja przygryzłam wargę by ukryć śmiech.- Zwierzenia tak?- spytał zmieszany. Mocne uderzenie, które znów wywołało u nas panikę.
- Wciąż kocham Petera i pewnie on się o tym nigdy nie dowie, bo tu umrzemy!- krzyknęłam zakrywając uszy rękami. Teraz to na mnie wszyscy patrzyli, a Happy uśmiechał się łagodnie.
- Nie umrzesz. Nie na mojej warcie.- stwierdził spokojnie.- Poza tym...- zaczął wyciągając coś z tylnej kieszeni. Podał mi to, a ja zamarłam widząc naszyjnik ze szklanym kwiatem lilii.
- Skąd to masz?- spytałam choć znałam odpowiedź. Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, a do moich oczu napłynęły łzy. Po chwili zdaliśmy sobie sprawę, że regularne uderzenia w drzwi ustały.
- Odleciały?- spytał Flash przysłuchując się ciszy.
- Daj mi tę włócznie.- powiedział Happy obierając broń od Neda.
- To halabarda.- wyszeptał chłopak. Mężczyzna wyszedł niepewnie ze skarbca, a gdy okazało się, że dronów nie my, pobiegłam w stronę wyjścia, by poszukać Petera.
- A ty dokąd?!- zawołał za mną Happy. Jednak ja się nie zatrzymałam.





Słuchajcie kochani - 15 gwiazdek i wskazuje kolejny, jak się możecie domyśleć słodki rozdział ♥️♥️♥️

𝑇ℎ𝑒 𝑅𝑖𝑐ℎ 𝑀𝑎𝑛'𝑠 𝐷𝑎𝑢𝑔ℎ𝑡𝑒𝑟Donde viven las historias. Descúbrelo ahora