47.

2.5K 134 56
                                    

Minął miesiąc od powrotu do szkoły. Czas mijał nieubłaganie, a ja coraz bardziej cieszyłam się tym, co mam. Moja biologiczna mama wyjechała z miasta. Obie zdecydowałyśmy, że ograniczymy nasze kontakty do rozmów raz w tygodniu przez telefon. Nie chciałam całkowicie wymazywać jej z mojej pamięci, bo jak mówiła moja babcia, jest ona ważna w moim życiu. W szkole i relacjach nic się nie zmieniło, przynajmniej nie na gorsze. Mj zaczęli podobać się faceci, a ja i Peter staraliśmy się wybić jej związek ze starszym chłopakiem z głowy. Nie pomagał nam fakt, że mieliśmy w najbliższym czasie mieć wycieczkę krajoznawczą po Nowym Jorku, w której uczestniczył nasz przystojny pedagog.

Wróciłam do pustego domu, więc zabrałam paczkę chipsów do pokoju i włączyłam sobie jeden z seriali, które polecił mi Peter. O dziwo nieźle mi szło oglądanie filmów z listy od chłopaka, a w dwa miesiące zaliczyłam prawie wszystkie tytuły. Już chciałam włączyć kolejny odcinek, gdy ktoś zapukał w moje okno. Wiedziałam, co za kretyn nie wchodzi przez drzwi, a wspina się na drugie piętro, żeby udawać Romea. Podeszłam do okna, otwierając je lekko.
- Hej.- powiedziałam pierwsza z uśmiechem.
- Mogę wejść?- spytał, na co ja przygryzłam wargę, po czym wpuściłam to do środka.
- Co tu robisz?
- A wiesz, byłem w okolicy i pomyślałem, że wpadnę.- wyjaśnił, w co mu oczywiście nie uwierzyłam.- Jesteś sama?
- A co? Boisz się, że tato na ciebie naskoczy, bo nie uznajesz drzwi?- spytałam kładąc ręce na jego piersi.
- Może trochę.- odpowiedział, co wywołało u mnie uśmiech.- Tęskniłem.
- Ja też.- rzuciłam, po czym pocałowałam go namiętnie w usta. Chłopak objął mnie w talii odwzajemniając pieszczoty. Już chciałam posunąć się dalej, gdy drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a my odskoczyliśmy od siebie zdziwieni.- Tato! Puka się!- krzyknęłam wiedząc ojca w progu.
- Chciałem tylko powiedzieć, że kupiłem chińszczyznę na obiad.- stwierdził widocznie rozbawiony.- Cześć Peter.- rzucił do mojego chłopaka, na co ja spiorunowałam ojca wzrokiem.
- Dzień dobry.- odpowiedział mój chłopak równie zawstydzony jak ja.
- Jesteś głodny?
- Jasne.
- Thea, zaproś swojego chłopaka na obiad.- powiedział uszczypliwie, po czym wyszedł na korytarz, a ja przewróciłam oczami. Spojrzałam na chłopaka zawstydzona, na co ten wzruszył ramionami i ruszyliśmy do jadalni, gdzie zaczęliśmy jeść chińszczyznę.
- Jak tam w szkole?- spytał nagle tata zerkając na Petera.
- W porządku.
- A jak w sprawie pajączka?- dopytywał, jednak ja milczałam licząc, że ten nie zadręczyć chłopaka pytaniami.
- Ostatnio jest spokojnie.
- Czyżby? Słyszałem, że media cię nie lubią.- stwierdził mój ojciec, na co ja spojrzałam pytająco na chłopaka.
- Media nie lubią tych, których nie mogą kontrolować.- wyjaśnił Peter grzebiąc w posiłku.
- Racja, ale lepiej miej się na baczności, o ile nie chcesz stać się osobą publiczną.
- O co chodzi? O czym ty mówisz?- wypaliłam w końcu.
- Ostatnio sporo jest Spidermana w internecie.- wyjaśnił mi ojciec pokazując multimedialnie zdjęcia superbohatera podczas akcji w Queens.- Mówię tylko, żebyś uważał. Jeden błąd, a możesz stać się gwiazdą internetu i to nie anonimową.
- Rozumiem.- odpowiedział Peter chcąc urwać temat. Zapanowała cisza, którą ten przerwał widocznie o czymś myśląc.- A gdybym nie był anonimowy? Jak wiele by się zmieniło?
- Pytasz serio?- spytał zainteresowany ojciec.
- Tak.
- Cóż, wiele by się zmieniło. W szkole nie mógłbyś się pokazać, bo byłbyś postrzegany jako bohater. Poza tym media. Nie daliby ci spokoju przez wiele miesięcy. Nie licząc też tego, że będziesz wciąż oceniany, a w razie błędu możesz odpowiadać prawnie.
- Prawnie?
- No wiesz, jeśli ktoś umrze to będziesz odpowiadał z to, że mu nie pomogłeś...
- Dość.- rzuciłam zdenerwowana.- Nie możemy gadać o czymś...innym?
- Okej.- rzucił ojciec myśląc intensywnie i obserwując naszą dwójkę.- Uprawiacie już seks?- spytał, a ja zamknęłam z zażenowania oczy.
- My...- zaczął Peter, ale szybko mu przerwałam.
- Bardzo śmieszne tato. Naprawdę.- powiedziałam wyczuwając w jego pytaniu sarkazm. Ten uśmiechnął się rozbawiony, po czym puścił oczko do Petera, na co chłopak spojrzał na mnie pytająco.- Jedziemy jutro na wycieczkę po Nowym Jorku.- rzuciłam do taty chcąc zmienić jakoś temat.
- Fajnie, będzie was oprowadzać jakiś gościu, który ma po pięćdziesiątce, a w domu pięć kotów?
- Nie, będzie nas oprowadzać nasz pedagog.- wyjaśniłam ukrywając śmiech. Oj, gdyby tylko zobaczył formę pana Dorneya.
- Mj się w nim buja.- zauważył Peter z rozbawieniem.
- Ja też kochałem się w nauczycielkach.- rzucił tata, na co mi zrobiło się niedobrze. Już sobie wyobrażam jak młody Stark obczaja atrybuty kobiecości nauczycielek.
- Ona serio ma na jego punkcie obsesję. Cały czas rysuje jego portret w zeszycie i próbuje złapać jego wzrok.- wyjaśniłam.
- Dobrze, że nie podrzuca mu listów miłosnych.
- Chciałaby, ale jej zakazałam.- rzuciłam wywołując u ojca śmiech.- Jest starszy i to sporo.
- I co z tego? Miłość nie zna ograniczeń.- wypalił tata zerkając na Petera. Dziwiło mnie to, jak zaczepiał o temat naszego związku i to, jak umiał uśmiechać się do mojego chłopaka. Czy to oznacza, że go w pewien sposób zaakceptował? Cóż, to było coś innego niż wcześniejsze niekomfortowe pytania. Tego dnia naprawdę rozmawiał i szczerze z nami żartował.
Leżałam otulona przez Petera obserwując jak słońce zachodzi za horyzont. Było mi tak błogo, że nie zamierzałam tego przerywać.
- Chce, żeby tak było już zawsze.- wyszeptałam, gdy ten pocałował mnie w kark.
- I tak będzie.
- Nick Fury powiedział mi, że pokój nigdy nie trwa długo, a my już długo nie mieliśmy wojny na skale Avengers. Co jeśli szykuje się coś wielkiego? Coś, co na zawsze nas zmieni?- pytałam, na co ten obrócił mnie twarzą do siebie.- Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym cię stracić.
- Kocham cię. Nic więcej się nie liczy. W cały świat niech się wali.- rzucił, ci wywołało u mnie uśmiech.
- Cały świat to dosyć sporo.
- Wiem, ale...jeśli będzie niebezpiecznie, to wezmę cię na ręce i zabiorę tam, gdzie będziemy mogli być razem.
- Nie, nie zrobiłbyś tego.- stwierdziłam zaskakując Petera. Poprawiłam mu włosy obserwując, jak moje palce w nich znikają.- Nie mógłbyś uciec, gdy dzieje się źle. Ratował byś sytuację.
- Fakt.- przyznał.- Ale cały świat nie jest tak ważny jak ty. Nie zostawił bym cię. Nigdy.- stwierdził, na co ja pocałowałam go w usta dotykając jego policzków i piersi. ,,Nie zostawił bym cię. Nigdy." Takie słowa są podczas pokoju równie prawdziwe, co słowa zapewnienie bezpieczeństwa przed śmiertelnym upadkiem. Nic nie znaczyły. Niestety w tamtej chwili nie zwracałam na to uwagi.


Hejaaa
Ale się dzieje, masakra
Lecą te rozdziały jak nie wiem😭 obawiam się, że zbliża się ten czas... INFINITY WAR
piszcie koniecznie słowa w komentarzach, które ja umieszczę w rozdziałach (nie koniecznie przyszłym, ale na pewno wystąpią)
Dzisiejsze słowa kluczowe:
O czym ty mówisz?- flowerka_4

Nie wyobrażam sobie tego - Asteria_Mikaelson

Ps: jeśli uzbiera się 11 gwiazdek to dodam dziś kolejny mocny już rozdział!!!!!!

𝑇ℎ𝑒 𝑅𝑖𝑐ℎ 𝑀𝑎𝑛'𝑠 𝐷𝑎𝑢𝑔ℎ𝑡𝑒𝑟Onde histórias criam vida. Descubra agora