41.

2.7K 122 27
                                    

Obserwowałam, jak Happy podjeżdża pod nasz dom wioząc ze sobą mojego chłopaka oraz jego ciocie. Obok mnie stali rodzice, którzy widocznie cieszyli się z tego spotkania. Czy się denerwowałam? Cóż, byłam chyba w stanie przedzawałowym, ale jednocześnie byłam podekscytowana wizją wspólnego obiadu.
Nagle z samochodu wyszedł Peter, a za nim May, która widząc nas szeroko się uśmiechnęła. Podeszła od razu do Pepper i taty chcąc się przywitać.
- May.- przedstawiła się podając rękę kobiecie.
- Pepper.- odpowiedziała moja mama, jednak ja skupiłam się bardziej na Peterze, do którego podeszłam.
- Hej.- powiedział pierwszy, na co ja przytuliłam się do niego szczęśliwa z jego obecności.
- Myślisz, że to był dobry pomysł?- spytałam po chwili odsuwając się i patrząc na śmiejących się z czegoś bliskich.
- Nie, ale prędzej czy później nadeszła by ta chwila, więc udawajmy, że wszystko gra.- rzucił, na co ja się zaśmiałam. Złapałam go za rękę, po czym przywitał się z moimi rodzicami i poszliśmy do domu. Oczywiście nie obyło się bez oprowadzenia i żartów ojca, ale ostatecznie usiedliśmy przy stole zajadając się popisowym daniem Pepper, czyli gulaszem z warzywami i ryżem. Nie było dziwnie, albo raczej nie było tak między starszą częścią towarzystwa, bo ja i Peter praktycznie się nie odzywaliśmy przysłuchując się tylko ich rozmowom oraz śmiejąc się z ich żartów. To uświadomiło mi, że nie tylko ja się stresowałam, a i mój chłopak.
- Jak to jest zakładać zbroje i walczyć z tym całym galimatiasem?- spytała May zagadując ojca.
- Cóż, bywa ciężko. Prawda Peter?- rzucił mój ojciec, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Tak, bywa...ciężko.- powiedział Peter widocznie zamyślony.
- Thea wspominała, że intensywnie udzielasz się w pomocy innym.
- Ostatnio przystopowałem.- stwierdził chłopak z lekkim uśmiechem.
- Przez moją córkę, czy sam tak postanowiłeś?
- Tato, też tu siedzę.- rzuciłam zdenerwowana.
- Tylko pytam. Życie w ten sposób jest trudne i czasem trzeba podejmować ciężkie decyzje.- wyjaśnił mój ojciec, a ja spojrzałam błagająco na Pepper, która szybko podniosła się z krzesła.
- Komu deseru?- spytała kierując się do lady, gdzie stało przygotowane przez nią ciasto.
- Wszystko jest pyszne, ale już chyba nic więcej nie zmieszczę.- powiedziała z uśmiechem May, jednak otrzymała porcję ciasta od mamy.
- Musisz spróbować. W końcu to święta, a w święta nie ma co się ograniczać.
- Skoro tam mówisz.- rzuciła kosztując deseru. Spojrzałam na Petera, który zdawał się być zdenerwowany. Od kiedy przyjechali ten był jakby nie sobą. Ale nie wiedziałam do końca dlaczego.
- May, mówiłaś coś o studiach Petera.- powiedział mój ojciec biorąc gryza ciasta.
- Chciał iść na biotechnologię, ale ma jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji.
- Biotechnologia?- spytał teraz już chłopaka.
- Tak, to taki...wstępny plan.- odpowiedział nieprzekonany.
- Dobry. MIT pewnie chętnie by cię przyjęło z twoimi ocenami i wsparciem teścia.- rzucił półżartem, jednak May na te słowa się zaśmiała. Spojrzałam na Petera, który jednak patrzył na swoją porcję deseru całkowicie odcinając się od rzeczywistości.
- W porządku?- spytałam szeptem do chłopaka, którego wybiłam z rozmyśleń.
- Tak, jasne.- odpowiedział niepewnie.
- A ty Thea?- usłyszałam z ust May.- Jakie masz plany na studia?
- Jeszcze nie mam. Znaczy się myślałam też nad MIT, ale na razie skupiam się na liceum.- wyjaśniłam spokojnie.
- I słusznie. Nie ma co wychodzić planami tak daleko. Z resztą Peter mówił, że jesteś jedną z najlepszych uczniów w szkole.- powiedziała, na co ja tylko się uśmiechnęłam, czując jak się rumienie.
- Jest bardzo zdolna. Ciągle by tylko czytała.- rzuciła Pepper z kąśliwym uśmieszkiem.
- Nie prawda. Oglądam też filmy.- stwierdziłam broniąc się.
- Dopiero Peter wyciągnął się na ludzi, a wcześniej byłaś strasznym kujonem.- wypalił mój ojciec, a wszyscy poza Peterem się zaśmiali.
- Cóż, taki urok córki geniusza.- odezwała się May, na co ojciec rozłożył ręce w geście poddania się. Wtedy rozległ się dźwięk odsuwanego krzesła, przez co wszyscy spojrzeliśmy na Petera, który wstał i bez słowa skierował się do wyjścia.
- Peter?- spytała May, ale nim zdążyłam wstać, ja ją zatrzymałam.
- Pójdę za nim.- powiedziałam, po czym pobiegłam za chłopakiem do windy, którą ten zdążył już zjechać na dół. W końcu doczekałam się transportu i znalazłam się na parterze, skąd wyleciałam przed dom.- Peter!- krzyknęłam za nim widząc, jak kieruje się do bramy.- Peter!- zatrzymał się patrząc dalej na bramę. W końcu go dogoniłam, a widząc łzy w jego oczach złapałam go za policzki.- Co jest? Mój ojciec coś powiedział?
- Nie mogę, Thea...nie mogę cię dłużej okłamywać. Nie potrafię.- stwierdził, na co ja spoważniałam.
- O czym ty mówisz?- spytałam, ale ten zamilkł, a z domu wyszli nasi bliscy zmartwieni tą sytuacją.
- Peter, co jest?- odezwała się May podchodząc do nas, jednak moją uwagę zwrócił fakt, że Peter wpierw spojrzał na mojego ojca, który miał pokerową twarz.
- O co chodzi?- rzuciłam patrząc to na jednego, to na drugiego.- Tato? O czym mówi Peter? Co przede mną ukrywacie?- pytałam, na co mój ojciec lekko pokręcił głową w stronę Parkera, by ten nic nie mówił.- Peter!
- Przepraszam panie Stark, nie mogę.- powiedział załamany chłopak.
- Thea, dajcie nam chwilkę.- odezwał się mój ojciec jakby nigdy nic.
- Nie, macie powiedzieć to teraz. Tutaj. O co chodzi?- nalegałam, a widząc, że ojciec nic mi nie powie spojrzałam w oczy Petera.- Pet?
- Ta kobieta...- zaczął próbując ułożyć to sobie w głowie.- To twoja mama.- dokończył, a ja nie zrozumiałam jego słów.
- Co? Jaka kobieta? O czym ty mówisz?- spytałam zdziowiona. Chłopak spojrzał niepewnie na mojego tatę, który milczał.
- Ta, którą spotkaliście po bankiecie. To twoja mama, Thea.- wyjaśnił, a ja cofnęłam się krok do tyłu.
- C-Co?
- To od niej dostałaś tą pozytywkę, a ja... wiedziałem o tym, ale bałem się ci powiedzieć. Z resztą twój tata prosił, żebym ci nie mówił. Ale ja nie mogę cię okłamywać...
- Czekaj, co? Ta...ta kobieta, która była przed naszym domem, którą mój tata przepędził to...?- urwałam nie mogąc wymówić ani słowa więcej. Spojrzałam z niedowierzaniem na ojca, który ruszył w moją stronę.
- Wejdźmy do środka. Wyjaśnię ci wszystko.- powiedział łapiąc mnie za ręce, ale ja szybko się cofnęłam patrząc na jego przerażona.
- Czy to prawda?- spytałam drżącym głosem.
- Nie tutaj. Wejdźmy do środka.
- Mów!- krzyknęłam, na co ten wziął głęboki wdech. - Czego to zrobiłeś?!
- Chciałem cię chronić, Thea. Ta kobieta bardzo cię skrzywdziła i znów to zrobi. Nie chciałem, żebyś cierpiała.
- Boże, czyli to prawda? Okłamałeś mnie. Powiedziałeś, że go chora kobieta.
- Bo taką jest. Nikt zdrowy nie porzuciłby własnej córki.
- Czy ty siebie słyszysz?- spytałam drżącym głosem.- Moja...moja mama przyjechała tu, żeby mnie odzyskać, a ty ją przepędziłeś i wmówiłeś mi, że to obca kobieta. Całe życie wychowywałam się bez matki, a ty zabrałeś mi szansę, żeby ją poznać.- wyrzuciłam z siebie płacząc.
- Daj mi to wyjaśnić.- nalegał przyjęty, ale ja znów się cofnęłam unikając jego rąk. Spojrzałam na Petera, który patrzył na mnie ze współczuciem.
- Wiedziałeś. Wiedziałeś o wszystkim.- powiedziałam słabo do chłopaka.
- Nie miej mu tego za złe. Kazałem mu ci nie mówić.- wyjaśnił mój ojciec.
- Jak mogłeś!- wrzasnęłam na ojca rozbita.- To moja mama, a ty mi ją zabrałeś!
- Nie zasługuje, żeby być twoją matką.
- Nie ty o tym decydujesz! To moje życie! Nie twoje! Nie możesz decydować o wszystkim!
- Mogę, jeśli wiem, że to co robię, będzie dla ciebie dobre!
- Dobre? Skąd możesz wiedzieć co jest dla mnie dobre?!- krzyknęłam robiąc kolejne kroki w stronę bramy.- Nie dałeś mi nawet z nią porozmawiać! Wszystko zepsułeś!
- Thea, uspokój się.- powiedział, ale ja pokręciłam głową załamana.
- Nie zbliżaj się do mnie!- rzuciłam, po czym pobiegłam do bramy, skąd udałam się w nieznanym mi kierunku. Miałam w głowie jedno - straciłam mamę. Mogłam ją poznać, spytać dlaczego odeszła, ale nie dostałam takiej szansy, bo ktoś zdecydował za mnie. Gdy biegłam, słyszałam głos Petera, który próbował mnie zatrzymać, ale nie zrobiłam tego. Biegłam zalewając się łzami, chcąc uciec od każdego, kto mnie zranił.




Miałam dzisiaj już nie dodawać, ale szybko się z nim usunęłam biorąc pod uwagę, że pisanie tego rozdziału zajęło mi godzinkę 😱 i macie dramę kochani
Dzisiejsze słowa kluczowe:
Czego to zrobiłeś?- _niaki_

Zapraszam też do zabawy w komentarzach

𝑇ℎ𝑒 𝑅𝑖𝑐ℎ 𝑀𝑎𝑛'𝑠 𝐷𝑎𝑢𝑔ℎ𝑡𝑒𝑟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz