14

1.2K 37 3
                                    

UWAGA! Rozdział może zawierać treści dla dorosłych. [18+!]

Mam dosyć tego dnia, dosyć tego tygodnia, chcę położyć się przy dzieciach i zapaść w śpiączkę. Z gabinetu lekarza wychodzę już spuchnięta i siwa coraz bardziej z minuty na minutę, połowa twarzy pali mnie żywym ogniem. Według prześwietleń, badań i opinii lekarza nic prócz okrutnie bolącego siniaka mi nie będzie.

Igora ani śladu więc podejrzewam, że wrócili obaj do siebie, i dobrze. Facetów też mam dosyć, wykupuję receptę i z torbą magicznych maści, które mają przyspieszyć gojenie się wracam do samochodu, a przeciwbólowe tabletki połykam zanim wyjdę z budynku.

-Nie powinnaś chyba prowadzić- dociera do mnie ten seksownie mrowiący głos kiedy chcę wsiąść na miejsce kierowcy.

-Nie zachodź mnie od tyłu i nie odzywaj się do mnie najlepiej już nigdy.

-Nadia- łapie za drzwi nim zdążę je za sobą zamknąć, a mi na widok jego poranionej dłoni przed oczami staje obraz Rafała zlanego krwią- pozwól zaopiekować się sobą.

-Ty chcesz zaopiekować się mną?- warczę wściekła- prawie zatłukłeś człowieka na moich oczach. Gdzie on w ogóle jest?

-Żyje niestety- przewraca lekceważąco oczami jakby mówił o upierdliwym komarze, a nie o człowieku- dostarczyliśmy go policji wraz z nagraniem z twojego monitoringu, na którym cię bije.

-Skąd miałeś nagranie?!- krew odpływa mi z twarzy.

-Spokojnie nie włamaliśmy się, choć pewnie tak byłoby szybciej, Sara mimo wszystko pomogła.

-Dostarczyłeś policji nagranie, na którym katujesz człowieka?- zwężam oczy w cienką kreskę.

-Oddaję mu w twojej obronie.

Mam dosyć, po prostu dosyć, jak nie zabierze ręki to zmiażdżę mu ją w drzwiach samochodu, nie obchodzi mnie to, jestem zmęczona i obolała, chcę do domu. Odpalam silnik, a Aleksiej w ostatniej chwili wskakuje na miejsce pasażera, to pewnie dziecinne zachowanie ale wcale nie zwracam na niego uwagi, zachowuję się jakby nie siedział obok i nie wlepiał wzroku w mój profil, na szczęście ten, do którego mój oprawca nie zdążył się dobrać.

Przed oczami zamiast drogi mam atak furii Rosjanina i to jak wyładowuje się na Sobolu, to straszny widok, nigdy nie widziałam na własne oczy zwykłej bójki, a co dopiero jak mężczyzna niemal katuje drugiego z zimną krwią i chęcią mordu w oczach. Poza obdartą dłonią po tamtym człowieku nie ma śladu, kim on jest? Ma rozdwojenie jaźni? Kto się tak zachowuje? Ja rozumiem cios, może dwa ale to co zobaczyłam nijak nie pokrywa się z uroczym wizerunkiem chłopaka z sąsiedztwa jaki roztaczał do tej pory wokół siebie Czarny.

-Zwolnij, zabijesz nas- nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak szybko jadę, pogrążyłam się w myślach.

Podjeżdżam pod dom po dwudziestej pierwszej, kolejki do lekarza, do apteki, to wszystko trwało stanowczo za długo, dzieci na pewno już śpią, w domu jest ciemno więc Sara też już na pewno jest w łóżku z audiobookiem.

-Mimo wszystko dziękuję za pomoc, dobranoc- nie patrzę na niego, nie chcę się złamać, nie chcę mu ulec co na pewno by się stało gdyby pokazał tą wystającą jedynkę w śnieżnobiałym uśmiechu.

-Nadia, zaczekaj- złapał mnie delikatnie za łokieć, nie odwrócił w swoją stronę ale nie nie uniosłam wzroku, stoję po prostu ze spuszczoną głową i czekam sama nie wiem na co.

-Proszę cię, nie dzisiaj- brak mi sił by utrzymać łzy pod powiekami i szloch w gardle, wszystko wyrywa się ze mnie, nagromadzone emocje potrzebują ujścia, a płacz i chwilowa słabość wydają się najłatwiejsze i wbrew pozorom najbardziej skuteczne.

Zbłąkane dusze [18+] ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now