32

861 37 2
                                    

Leżymy przyglądając się sobie pod cieniutkim kocem i tylko ciche tykanie zegara gdzieś w tle uświadamia, że nasz czas ucieka szybciej niż jestem gotowa to przyznać i szybciej niż jestem w stanie to zaakceptować. Jedno ramię Aleksieja jest dla mnie poduszką, a drugim delikatnie sunie po moim boku i obrysowuje kontury mojego tatuażu, na który składa się plątanina inicjałów imion moich dzieci i maleńki krzyżyk, który z daleka może wydawać się nieistotną kropeczką.

-Uwielbiam kobiety z tatuażami- chrypi całując mnie w skroń z uśmiechem.

-A ja uwielbiam szczerbatych facetów.

Pokazuje mi język i zaczyna bezlitośnie łaskotać, to moja słabość, jestem bezbronna na łaskotki, nie umiem z tym walczyć, a z Czarnym nawet  nie mam ochoty.

-Co oznacza ten krzyżyk?

-Jest na pamiątkę, sama nie wiem czy ma przypominać mi o zmarłych rodzicach czy o Rafale, myślę, że nie przemyślałam do końca tej dziary ale absolutnie jej nie żałuję- odkrywam bok jego ciała, na którym jest wytatuowany ogromny smok, bez wątpienia groźny i niebezpieczny- a co oznacza twój?

-Smok to nic wyszukanego- wzdycha- zrobiłem to jak byłem młody i głupi. Smok to po prostu siła i wolność duszy, kumpel powiedział, że także mądrość, a ponieważ uważałem się za super inteligenta kiedy zaczynałem ciemne interesy to stanęło na ogromnym smoku.

-Żałujesz go?

-Przywykłem do niego.

Rozmowę przerywa nam dzwonek telefonu Aleksieja, sięgam chcąc podać mu go z podłogi, na której leży i uderza we mnie znajoma twarz uśmiechniętej blondynki, ze stoickim spokojem podaję mu telefon i podnoszę się z kanapy.

-Nadia...

-Odbierz, to może być coś ważnego- wychodzę żeby nie zauważył, że szklą mi się oczy.

Chcę być teraz zła na niego, chcę wybuchnąć i nawrzeszczeć na niego ale nie mam na to sił, jestem po prostu zraniona. Uciekam więc do swojego pokoju na górze by z szafy wyciągnąć pierwszą lepszą sukienkę na cienkich ramiączkach, byle by była czarna. Zaplatając włosy w dobieranego warkocza widzę przed okno znajomego mi czarnego Mercedesa, a po chwili wysiada z niego mężczyzna, który był razem z Aristowami na wakacjach. Zbieram w sobie siły by zejść na dół, mimo wszystko chcę się pożegnać z nim.

-Kochanie, to nie tak jak myślisz- przerywam te głupie tłumaczenia wtulając się w silne ciało- Jegor już jest.

-Wiem, widziałam- podnoszę wzrok na czarne tęczówki.

-Podjęłaś już decyzję prawda?

-Tak- wzdycham ciężko, boję się, że te słowa nie przejdą mi przez usta- musisz odejść.

-Nie myślisz tak... to przez telefon od Irminy? Ona nic nie znaczy, nie jestem z nią, wydzwania do mnie ale z nią nie jestem- przerywam mu słowotok szybkim pocałunkiem.

-Nie ukrywam, że boli mnie ciągła jej obecność w twoim życiu ale jesteś wolnym człowiekiem. Musisz odejść, Aleksiej- nie dam rady dłużej wstrzymywać łez- ona jest pewnie twoją przyszłością i w Moskwie jest twoje życie, ja zostaję tutaj. Mam rodzinę, której muszę zapewnić bezpieczeństwo i stabilizację.

-Nadia...

Wybiegam szybko przed dom, nie chcę słuchać jego tłumaczeń i zapewnień, mogłabym mu ulec. Kątem oka dostrzegam mężczyznę idącego w moją stronę z niepewną miną. Wygląda jakby sam nie wiedział, czy ma się do mnie uśmiechnąć czy... sama nie wiem co.

Zbłąkane dusze [18+] ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz