Rozdział trzeci.- Pierwsze kroki w Hogwarcie.

11 2 0
                                    

Czas w pociągu bardzo miło mi miną. Rozmawiałam z dziewczynami na miliony tematów, złapaliśmy niesamowity kontakt. Jedno z moich zmartwień właśnie znikło, nie bałam się że nie będę miała znajomych ani przyjaciół ponieważ mogę już tak powiedzieć że ich znalazłam.

Gdy wysiedliśmy z pociągu, pewien ogromny mężczyzna poinformował nas że musimy przepłynąć a nie przejść czy przyjechać do zamku. Przedstawił się jako Rubeus Hagrid. Mężczyzna miał ciemne włosy i brodę. Był ubrany w szmatkowatą bluzkę, kamizelkę i czarne buty.

-Hej Bel, płyniemy razem?- zapytała Aurora.

Wydało mi się że z blondynką nawiązałam lepszy kontakt, może dlatego że Emma była bardziej nieśmiała. Odpowiadała na pytania krótko, nie zadawała żadnych pytania, po prostu się nie interesowała. Żyła własnym życiem.

-Jasne.- uśmiechnęłam się i za pomocą dziewczyn weszłam do łódki.

Gdy płynęliśmy w stronę Hogwartu, otaczał nas przepiękny krajobraz. Jezioro znajdowało się w środku gór i lasów, a przed nim był ogromny zamek taki jak ze snu. Każdy wzdychał z tego przepięknego widoku.

-Pewnie dużo z was zastanawia się dlaczego płyniemy a nie jedziemy jak reszta. Otóż to jest tradycja. Każdy pierwszoroczny gdy ma przybyć po raz pierwszy do Hogwartu musi przepłynąć jezioro.- Hagrid chciał coś dodać jednak przeszkodził mu w tym ogromny chlupot.

Spojrzałam na łódkę koło nas i zobaczyłam że jednego z bliźniaków brakuje. Nagle spod powierzchni wody wypłyną zirytowany rudzielec.

-Fred mówiłem że tę bombę to nie tu.- powiedział oburzonym głosem.

Gdy tylko widziałam jego poirytowaną minę i słyszałam pretensje w głosie wybuchłam śmiechem. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem po czym również wybuchł śmiechem, zresztą tak ja wszyscy.

-Pomożesz?- podpłynął do naszej łódki.

-Jasne.- odpowiedziałam pewnie i podałam mu rękę. Jednak nie przemyślana tego że chłopcy uwielbiają robić żarty. Chwycił mnie mocno za rękę i pociągnął do wody.

-George!- krzyknęłam gdy wpadałam do wody. -Ja nie umiem pływać!- dodałam.

Gdy wpadłam do wody chłopak szybko mnie złapał. Patrzył na mnie z przerażeniem. Widziałam w jego oczach że żałował tego co zrobił jednak nie miałam mu tego za złe. Muszę przyznać że było to śmieszne. Będę miała co wspominać. Każdy tak poważnie na nas patrzył, zrobiło się niezręcznie. Zrobiło mi się go szkoda więc postanowiłam że się zaśmieje aby zmienić atmosferę. Chłopak jeszcze raz popatrzył na mnie z powagą i wybuchł śmiechem.

-Dzieciaki na łódkę już, bo się przeziębicie.- przerwał nasze śmiechy Hagrid.

Za pomocą George'a i Aurory wślizgnęłam się na łódkę, Georg'owi natomiast pomógł czarnoskóry chłopak i jego bliźniak. Byłam cała przemoczona, jednak nie na długo, Rubeus wysuszył mnie i bliźniaka zaklęciem osuszającym. Grzecznie mu podziękowałam i płynęliśmy dalej.

Gdy weszliśmy do zamku przywitała nas starsza kobieta. Miała związane włosy z tyłu, ciemne oczy, była ubrana w długą czarną sukienkę i czarny sweterek.

-Witajcie moi drodzy, ja nazywam się Minerwa McGonagall, uczę w Hogwarcie transmutacji oraz jestem opiekunem Gryffindoru. Za niedługo dojdziemy do wielkiej sali gdzie tiara przydziału wskaże wam jeden z czterech domów, do którego macie się wybrać. Proszę abyście się przebrali w szaty, a następnie  zapraszam za mną.- powiedziała i ruszyła.

Dotarliśmy do ogromnego pomieszczenia. Odrazu zwróciłam uwagę na jego sufit wyglądał on jak przepiękne niebo w nocy, w sali stały cztery ogromne stoły a przy nich gromada uczniów czekających na posiłek.

-No dalej, idziemy na sam początek sali.- uśmiechnęła się miło staruszka.

Zatrzymaliśmy się tam gdzie kazała. Przed nami stał podłużny stół a przy nim siedziała nie duża grupa ludzi, domyśliłam się że była to rada pedagogiczna szkoły.

-Będę czytała was kolejno. Gdy usłyszycie swoje imię i nazwisko, proszę abyście podeszli i usiedli na krzesło.- wyrzekła głośno. McGonagall zakładając swoje okularki na nos.

-Tysiąc lub więcej lat temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.
Takie są początki,
Tak powstał każdy dom,
Bo każdy z magów upartych
Zapragnął mieć własny tron.
Każdy inną wartość ceni,
Każdy inną z cnót obrał za swą,
Każdy inną zdolność chętnie krzewi,
I chce jej zbudować trwały dom.
Gryffindor prawość wysławia,
Odwagę ceni i uczciwość,
Ravenclaw do sprytu namawia,
Za pierwszą z cnót uznaje bystrość.
Hufflepuff ma w pogardzie leni
I nagradza tylko pracowitych.
A przebiegły jak wąż Slytherin
Wspiera żądnych władzy i ambitnych.
Póki żyją, mogą łatwo wybierać
Faworytów, nadzieje, talenty,
Lecz co poczną, gdy przyjdzie umierać,
Jak przełamać śmierci krąg zaklęty?
Jak każdą z cnót nadal krzewić?
Jak dla każdej zachować tron?
Jak nowych uczniów podzielić,
By każdy odnalazł własny dom?
To Gryffindor wpada na sposób:
Zdejmuje swą tiarę - czyli mnie,
A każda z tych czterech osób
Cząstkę marzeń swych we mnie tchnie.
Więc teraz ja was wybieram,
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha.- śpiewała tiara.

-Olivia Brown.- wyczytała gdy tiara przestała śpiewać swoją pieśń. Z naszego kręgu uczniów wystąpiła drobna dziewczyna z krótkimi czarnymi włosami.

-Bez wątpienia Ravenclaw!- wykrzyczała czapka.

Emmę przyjęto do Hufflepuff, bardzo było mi szkoda dziewczyny ponieważ wydawało mi się że chciała trafić do Slytherin'u. Aurore za to przyjęto do Slytherin'u. Bliźniacy trafili do Gryffindor'u. Więc już tak się nie martwiłam że nie będę znała nikogo aż w trzech domach.

W końcu nadszedł ten czas, kiedy pani profesor wyczytała moje imię i nazwisko.

-Hmm... dużo wiedzy, odwaga, spryt, przebiegłość, współczucie.. pasujesz wszędzie. Może ty zdecyduj gdzie byś chciała pójść moja droga, wiedzę że jesteś w rodu Black'ów. To bardzo ciekawe, moim zdaniem powinnaś zastanowić się pomiędzy Gryffindor'em a Slytherin'em.-

Miałam duży kłopot, miałam do wyboru cztery domy ale wiedziałam że będę zastanawiała się pomiędzy trzema. Tam gdzie była moja siostra i Emma, gdzie trafili bliźniacy oraz tam gdzie znajdowała się Aurora. Najlepszą decyzją było by zostanie puchonką. Jednak bardzo lubiłam Aurore, to właśnie z nią chciałam się przyjaźnić.

-Slytherin.- wyszeptałam zamykając oczy.

-A więc niech będzie. Slytherin!- wykrzyczała. Gdy Minerwa zdjęła czapkę z mojej głowy, wstałam z krzesełka na podeście i pobiegłam do blondynki. Wpadłyśmy w uścisku. Ona też się cieszyła że będziemy razem w domu, a może i w pokoju.

Troszczkę obawiam się reakcji Dory i rodziców, mimo tego że sama mama należała do domu węża to nie mieli oni dobrej opinii o ślizgonach. Niestety Emma została sama, jednak wierzyłam że da sobie radę

Gdy wszyscy zostali przydzieleni do domów, dyrektor rzucił pare słówek od siebie i wyczarował stos jedzenia na stołach. Zabraliśmy się do jedzenia. Wszystko było przepyszne.

Od Żartu Do Miłości ||George Weasley||Where stories live. Discover now