Rozdział szósty.- Święta.

10 2 0
                                    

Byłam już z Dorą na peronie, szukałyśmy rodziców. Gdy moje spojrzenia błądziły wśród czarodziei, napotkałam się na bliźniaków, wydawało mi się że ten który na mnie patrzył to George lecz nie byłam pewna na sto procent. Koło niego stał jego brat, dziewczyna, chłopak i zapewne jego rodzice.

Przez ostatni czas unikałam ich jak tylko mogłam, po mimo ich wszelkich starań nie odzywałam się do nich, nie po tym co mi zrobili. Aurora wielokrotnie mi opowiadała jak chcieli od niej wyciągnąć informacje dlaczego tak się zachowuje. Udawali głupich w tej sytuacji, nie chcieli się nawet przyznać do ich czynów. Jest jeden plus tej sytuacji, przynajmniej nie robią na mnie tych swoich kawałów, nie muszę się martwić gdy wychodzę z pokoju że czymś oberwę.

Chłopak delikatnie się do mnie uśmiechnął, przewróciłam oczami z zażenowaniem i urwałam nasz kontakt wzrokowy zakładając ręce pod piersi. Spojrzałam na niego z ukrycia po chwili aby zobaczyć jego reakcje, okazało się że nadal się na mnie patrzy jednak teraz z wyrzutem. Zaczął iść w moim kierunku. Wystraszyłam się ponieważ byłam z Dorą a ona o niczym nie wiedziała. Zaczęłam desperacko szukać rodziców i udawać że coś robię, chłopak był coraz bliżej a ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać.

-Mama! Tata!- krzyknęłam widząc rodziców w tłumie. Zerwałam się do biegu. Nie tylko dlatego aby uniknąć spotkania z George'm ale też dlatego że się cieszyłam na ich widok.

-Ale ty wyrosłaś przez to pół roku!- powiedział tata mnie przytulając.

-Tak tęskniliśmy kochanie.- przytuliła mnie mama ze wzruszeniem.

-Oj tam to tylko pół roku.- przekręciłam oczami.

-No proszę, a o starszej córce zapomnieliście.- zaśmiała nie siostra.

-No jasne że nie.- odpowiedziała mama i podeszła ją aby przytulić. Tata również miał to zrobić jednak ktoś mu w tym przeszkodził.

Gdy spojrzałam do góry zobaczyłam wysokiego mężczyznę z rudymi włosami, był ubrany w koszule w kratkę oraz marynarkę a do tego eleganckie spodnie i buty.

-Witaj Arturze.- podał mu dłoń tata.

-Słyszałem że twoja córka jest w wieku naszych bliźniaków.- spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Po chwili zauważyłam że podchodzi do nas ich cała rodzina.

-Dzień dobry Molly.- uśmiechnęła się mama. Nie miałam pojęcia że nasze rodziny się znają.

-Witaj.- odwzajemniła uśmiech kobieta po czym spojrzała na mnie. -A to o tej Isobel opowiadał George z Fredem.-

-Dzień dobry.- powiedziałam z grzeczności. Ich rodzice wydawali się bardzo uprzejmi i mili, natomiast bliźniacy kompletnie do takich mi nie pasowali.

-Spotkajmy się, musimy porozmawiać.- powiedział tata bliźniaków do mojego. Fred i George stał bardziej z tyłu razem z dziewczynką i chłopczykiem.

-Isobel idź się przywitać.- spojrzałam na mamę z błagalnym wzrokiem nie chciałam tam iść ani tego robić.

Podeszłam do nich jednak najpierw podeszłam do rudowłosej ślicznotki.

-Hej jestem Isobel a ty?- uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

-Ginny.- odpowiedziała niepewnie.

-A ty to?- spojrzałam na spłoszonego chłopka z boku.

-Ron.- odrzekł krótko. Wydawało mi się że wydawał się na wystraszonego, nie był zbyt towarzyski.

-A z nami już nie porozmawiasz?- podniósł brwi jedne z bliźniaków.

-Nie mam o czym.- uśmiechnęłam się przebiegło.

-Isobel!- powiedziała z podniesionym głosem Nimfadora za moich pleców.

-No co?- spojrzałam na nią krzywo.

-Idziemy już.- odparła.

-Do widzenia.- powiedziałam na odchodne do państwa Weasley'ów

Gdy dotarliśmy do domu, odrazu poszłam do swojego pokoju aby zanieść walizki. Rozpakowała swoje rzeczy, następnie sięgnęłam do pudełka z świątecznymi rzeczami aby ustroić pokój. Powiesiłam lampki na oknie i koło łóżka, postawiłam małą choineczkę i postanowiłam ją na biurku. Gdy to zrobiłam ruszyłam na dół.

-Jedziemy po choinkę!- krzyknęłam zbiegając z ze schodów.

-Wydaje mi się że choinka przyjechała do nas.- powiedziała Dora z kuchni.

-Jak to?- weszłam do pomieszczenia i skrzywiłam brwi.

-Zobacz przez okno.- zaśmiała się mama.

Podeszłam do okna i stanęłam na palcach. Zobaczyłam wysiadającego tatę z
samochodu, do niego była przyczepiona przyczepka a na niej ogromna żywa choinka.

Pomogłam tacie przynieść choinkę do salonu. Postawiliśmy ją na czarnym metalowym stojaku. Po chwili wszyscy zabraliśmy się do ubierania jej.

Bombki które na niej wisiały były kolorowe, najbardziej podobała mi się ta w kształcie ptaka, była ona kryształowa. Robiła ogromne wrażenie, reszta była w kształcie aniołków lub standardowe okrągłe, łańcuch był w złotym kolorze a światełka w ciepłym, jasnym żłotym. Na jej czubek za pomocą taty założyłam błyszczącą gwiazdę.

Oczywiście zajęliśmy się również wystrojem naszego domu zewnątrz. Przy wejściu na barierce rozwiesiliśmy z tatą białe światełka. Przy branie oświetliliśmy kolorowymi lampkami choinki które tam rosły. Efekt był całkiem lady.

Święta zawsze spędzaliśmy tylko w naszym gronie, nie mieliśmy kontaktu z rodziną mamy a z taty to trochę skomplikowane, sama do końca nie wiem dlaczego nikogo od nich nie znam. Tata nigdy mi o nich nie opowiadał.

*
Ten czas spędziliśmy wspólnie jak zawsze. W wigilię rodzinna kolacja a po niej wręczanie sobie prezentów. Dostałam przepiękną białą sukienkę którą założyłam następnego dnia, na pierwszy dzień świąt. Dora dostała bransoletkę i kolczyki, mama spinkę do włosów a tata krawat. Wydawało mi się że każdy był zadowolony z prezentu.

Pierwszego dnia pojechaliśmy do rodziny Weasley. Unikałam bliźniaków w ich własnym domu, nie chciałam tam jechać ale zostałam do tego zmuszona. Musiałam iść do łazienki więc zapytałam Ginny o drogę, to z nią przesiadywałam. Idąc w stronę toalety napotkałam jednego z bliźniaków, był to George.

-O Isobel!- powiedział ucieszony.

-Cześć George.- przewróciłam oczami.

-Co u ciebie słychać?- wsadził ręce do kieszeni w spodniach.

-Nic, wybacz ale chciałam iść do łazienki a nie z tobą rozmawiać.- ruszyłam jednak on złapał mnie za rękę.

-Bell, o co ci chodzi. Jesteś obrażona a ja nie wiem za co.- spojrzał na mnie ze smutkiem.

-Przypomnij sobie co się stało w noc duchów.- wyrwałam rękę z jego uścisku.

-Ale my cię tylko wystraszyliśmy.- powiedział za rogu Fred.

-A wy nadal to samo.- wydmuchałam głośno powietrze z płuc.

Ostatni dzień świąt spędziłam z mamą, tatą oraz siostrą. Wspólnie w domu na jedzeniu i oglądaniu telewizji, zresztą tak ja zawsze. Ferie zimowe również spędziłam w domu. Oprócz dwóch dni które przenocowałam u Autory. Tylko z nią miałam kontakt. Bliźniacy pisali do mnie pojedyncze listy jednak ja nie odpowiadałam na nie. Czekałam aż usłyszę to jedno słowo PRZEPRASZAM. Ale najwidoczniej było za trudno je napisać lub wypowiedzieć, jasne że było mi w pewnym stopniu przykro jednak ja nigdy nie dawałam za wygraną.

Od Żartu Do Miłości ||George Weasley||Where stories live. Discover now