Rozdział czwarty.- Pierwsze lekcje.

8 2 0
                                    

Po uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego prefekci główni zaprowadzili nas do pokoju wspólnego Slytherin'u. Tam czekał na nas czarnowłosy mężczyzna ubraną w czarną szatę. Przedstawił się jako Severus Snape. Powiadomił nas dokładanie co może nas czekać w tym roku szkolnym, dalej powiedział abyśmy się dobrali w dwójki, dziewczynki z dziewczynami i chłopcy z chłopcami do pokoju.

-Jesteśmy razem w pokoju?- zapytała nieśmiało Aurora.

-Jeszcze pytasz?- zachichotałam.

Gdy zobaczyłyśmy pokój umierałyśmy z zachwytu. Były w nim dwa łóżka które znajdowały się naprzeciwko siebie a koło nich ciemne drewniane biurka, w pokoju również znajdowały się dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do dość sporej garderoby a drugie do łazienki. Niestety w pokojach nie było okien ponieważ znajdowały się pod jeziorem. Barwy pokoju były w butelkowej zieleni oraz czerni. To był dla mnie zupełny szok ponieważ zawsze przebywałam w jawnych pomieszczeniach. Ale i tak lepszy pokój nam się nie mógł trafić.

-Która bierze które łóżko?- spojrzałam na blondynkę. W zasadzie było mi to zupełnie obojętne.

-A co jeżeli byśmy zrobiły małe przemeblowanie i biurka ustawiły na jednej ścianie a łóżka na drugiej aby być koło siebie?- spojrzała na mnie z boku

-Jesteś genialna!-krzyknęłam podekscytowana.

Zrobiłyśmy tak jak zaproponowała przyjaciółka, teraz pokój wydawał się być bardziej przestronny.

Resztę wieczoru rozmawiałyśmy o lekcjach. Stresowałam się że mogę sobie nie poradzić z lekcjami, a jednak chciałam się bardzo dobrze uczyć aby zadowolić mamę i tatę. Leżałyśmy już ubrane w piżamkach, próbując zasnąć. Jednak byłam tak podekscytowana dzisiejszym dniem że martwiłam się iż nie uda mi się zmrużyć oka.

-Bell?- szeptała cicho współlokatorka, bała się aby mnie nie obudzić w wypadku jakbym już spała.

-Tak?- oskrzelami również cicho.

-Co ciebie skłoniło przyjście do Slytherinu? Przecież miałaś wybór.- słyszałam jak się odwracała na łóżku.

-Ty Ari.- uśmiechnęłam się delikatnie.

-Ari?- zdziwiła się dziewczyna.

-Ty wołasz na mnie Bell więc ja na ciebie Ari.- zachichotałam po ciuchu a razem ze mną blondynka.

-Ludzie zazwyczaj domowników Slytherin'a wykluczają, myślą że są źli.- zmieniła szybko temat.

-Zmienimy ten obyczaj.- uśmiechnęłam się sama do siebie.

Po dłuższej rozmowie z Ari, zasnęłam. Nawet nie mam pojęcia kiedy. Dziś obudził mnie dźwięk budzika dziewczyny. Zgodnie z planem śniadanie zawsze zaczyna się o 9. Nie mamy obowiązku na nie chodzić, ale jednak dobrze by było jakbyśmy na nie poszli. A w szczególności dziś. Nie miałam pojęcia jakie dzisiaj będziemy mieli lekcji. Pan Snape miał nam rozdać plan dzisiejszych lekcji przy śniadaniu.

Wstałam się ubrać i wziąć szybki prysznic. Aurora się jeszcze obijała na łóżku więc korzystałam z tej okazji aby być pierwsza. Ubrałam czarną spódniczkę, białą koszule, sweterek w barwach domu węża, czarną narzutę oraz czarne eleganckie botki. Włosy związałam w luźny kucyk, wypuszczając dwa czarne kosmyki na przód.

Ubiór przyjaciółki był taki sam ponieważ tak wyglądał nasz mundurek szkolny.

Wyszłyśmy z pokoju wspólnego w kierunku wielkiej sali. Niestety ta szkoła była tak ogromna że się zgubiłyśmy. Krążyliśmy korytarzami ale jak na złość nie było tu ani jednego obrazu aby się go zapytać, a jak już był to nie było na nim nic. Szlam rozmawiając z Aurorą.

-Pierwszy dzień a my już się spóźniłyśmy na śniadanie.- powiedziałam z irytacją, chciałam aby było wszystko tak jak należy, bez żadnych spóźnień.

-Na szczęście wyszłyśmy trochę wcześniej.- zachichotała.

-Musimy się ko...- nagle wpadłam na jednego z bliźniaków. Po jego zachowaniu i wyrazie twarzy wywnioskowałam że był to George.

-O George i Fred.- uśmiechnęłam się z zadowolenia. Muszę przyznać że bardzo polubiłam tych rudzielców.

-George czy widzisz to samo co ja?- zapytał Fred.

-Tak Fred.- odparł mu George.

-Ona nas rozpoznaje.- powiedzieli jednocześnie. -Gratulujemy.- dodali.

-Potrzebujemy waszej pomocy.- powiedziała zestresowana przyjaciółka.

-Nie wierze.. czy właśnie ślizgonki potrzebują pomocy Gryfonów?- założył rękę na rękę Fred a George się zaśmiał po cichu.

-To chyba normalne.- zmarszczyłam brwi. -To że jesteśmy w innych domach nie oznacza że nie będziemy się do was odzywały.- dodałam z nutką złości w głosie, wczoraj Ari miała racje że ludzie traktują w taki sposób tych którzy należą do Slytherin'u

-Czy ty to właśnie widzisz Fred?- spojrzał z zadziwieniem na brata obok. -Nasz wężuś się denerwuje.- dopowiedział śmiejąc się.

-Ugh.. poradzimy sobie same.- złapałam za rękę Aurore i ciągnęła ją za sobą.

-Wiecie że wielka sala jest w drugim kierunku?- powiedzieli jednocześnie i się zaśmiali.

-Dziękuję.- uśmiechnęliśmy się sztuczno i zawróciłyśmy.

Gdy siedzieliśmy przy stole jeden chłopak nie odrywał ode mnie wzroku, co bardzo mnie irytowało i krępowało. Miał ciemne włosy mogę powiedzieć że nawet czarne, ciemne brązowe oczy i duże zęby. Aurora widząc mój wyraz twarzy się śmiała sama do siebie. Gdy tylko otrzymałam plan zajęć ulotniłam się jak najszybciej mogłam. Jednak postanowiłam że przed zajęciami porozmawiam z siostrą.

-Zaraz wrócę.- powiedziałam wstając.

-Dora!- krzyknęłam widząc jak dziewczyna wstaje ze swojego miejsca. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam z całych śnił. -Przepraszam że wybrałam Slytherin ale tam jest Aurora.- powiedziałam po cichu.

-Nic się nie stało, cieszę się że znalazłaś przyjaciółkę.- uśmiechnęła się do mnie.

-Czyli nie jesteś zła?- uścisnęłam ją ponowienie.

-Nie, ale już zmykaj bo się spóźnij w pierwszy dzień na lekcje.- rozszerzyła oczy z uśmiechem na twarzy.

-Racja! Pierwsze są eliksiry.- pocałowałam ją w policzek i pobiegłam po Aurore.

Jak wspominałam pierwsze miałam dwie lekcje eliksirów, druga transmutacja a trzecia obrona przed czarną magią. W zasadzie dzisiejszego dnia miałam tylko cztery lekcje co mnie bardzo cieszyło. Ponieważ resztę dnia mogłam spędzić z przyjaciółką.

Na eliksirach, Severus popytał nas wyrywkowo aby zorientować się czy cokolwiek umiemy. Muszę się pochwalić iż na każde pytanie odpowiedziałam dobrze z Aurorą. Później wytłumaczył nam dokładnie jak będą wyglądały zajęcia i ile będą trwały. Na kolejnych eliksirach omówiliśmy najprostsze składniki.

Na transmutacji profesor, pokazała na swoje umiejętności i powiedziała że jeżeli posiadamy taki dar też będziemy to umieli. Powiedziała że jedna osoba w tej klasie będzie umiałam to robić i spojrzała na mnie. Powiedziała że to zmiana koloru oczu czy włosów nie jest jedyną moją posiadłością, wspomniała że będę mogła ją rozwinąć jeżeli będę tylko chciała. Następnie wytłumaczyła czego będzie do nas wymagała.

Na obronie przed czarną magią wytłumaczono nam do czego ona się przyda. I zrobiono mały pokaz zaklęć obronnych.

Mówiąc szczerze ten dzień minął nam bardzo ciekawie ponieważ po lekcjach poszliśmy na błonie. Spędziłam tam bardzo miło dzień z przyjaciółką. A gdy wróciłyśmy dowiedziałyśmy się że uniknęłyśmy żartu Weasley'ów.

Od Żartu Do Miłości ||George Weasley||Where stories live. Discover now