3 dzień

1K 52 54
                                    

Po wstaniu severus mozolnym krokiem zszedł na dół gdzie spotkał się z zegarem ściennym.
Zaklnął siarczyście i rzucił się w wir, porannych obowiązków, tyle, że to było tornado. Nie miał czasu by zanosić Gryfonce jedzenie, albo by choć napisać kartkę. Będąc przy drzwiach usłyszał zgrzyt podłogi.

- Idziesz bez pożegnania?

- Sądziłem, że mnie nienawidzisz. - Mruknął beznamiętnie, wciąż patrząc przed siebie.

- Bo tak jest. - Odparła Hermiona podchodząc do niego.- Nie, żeby mi zależało, ale jak mam się, w tobie zakochać, skoro całe dnie nie ma cię w domu. - Mówiąc to zdanie skrzyżowała ręce na piersi, przy czym starała się też brzmieć oskarżycielsko ale nie tak jakby była zawiedziona, bo tak z pewnością nie było!

- Wrócę dzisiaj wcześniej, postaram się przynajmniej. - Mruknął już twarzą odwrócony do niej.
Chciał złożyć pocałunek na jej ustach jednak to nie wypaliło, gdyż sztywno trzymała głowę w dole, nie pozwalając mu na to. Przewrócił oczami i musnął wargami jej czoło, trzymając drobną twarzyczkę w swoich dłoniach.

Gdy wyszedł Gryfonka zaczęła myśleć nad planem dnia, skrzat pewnie znów ugotuje jej coś na obiad, a ona sama spędzi dzień w bibliotece. Nie ukrywała, iż to brzmiało jak dobry plan. Przynajmniej w jej głowie. Po trzech godzinach spędzonych w bibliotece zaczęła się nudzić. Nie będzie przecież łazić po wszystkich pokojach, robiła to wczoraj. Jeść też jej się nie chce, co innego ma robić. Nie była też pewna co do wyjść, bo gdyby mogła to by powiedział, ale czemu ona miałaby się go słuchać, a no tak jest teraz na jego łasce.
Tak siedziała i myślała aż nie usłyszała otwierania drzwi.
"Na prawdę, wrócił wcześniej" ~
pomyśłała.

Gdy zeszła na dół, czarnowłosy ściągał płaszcz.

- Co dzisiaj robiłaś? - Zapytał, by przerwać cisze.

- A co Cię to obchodzi?

- Jeszcze rano narzekałaś, że mnie nie ma całe dnie.

- Chyba nie myślałeś, że chce z tobą spędzać czas. - Burknęła zakładając ręce na piersi.

- Zdecyduj się, dziewczyno. - Warknął, jednak po chwili spokojnie dodał - Zapomniałaś w jakim celu tu jesteś?

- Wiem, że ty stawiasz warunki, ale - Mówiąc to podeszła do niego. - Nie wspominaj o tym dobrze? - Czując jego ciepły kojący oddech na szyi, dość szybko zorientowała się, że stoi zbyt blisko.

- Coś nie tak? - Zapytał skupiając się na jej twarzy, która jeszcze przed chwilą miała zupełnie inny wyraz.

- Dlaczego miało by być coś nie tak?

- Widzę to w twoich oczach. - Szepnął, przyciągając ją do siebie. Hermiona momentalnie załapała, że to się nie powinno dziać, dlatego też subtelnie ale stanowczo odepchnęła od siebie mężczyznę.

- Podziekuje - Odparła.

- Znów zostawisz mnie samego? - Zapytał, zerkając za oddalającą się dziewczyną.

- Jesteś dużym chłopcem, poradzisz sobie. - Odparła, odwracając się na chwilę w jego stronę. Gdy znalazła się w pokoju, rzuciła się na łóżko. Nie miała konkretnych planów jak spędzić resztę czasu, ale szybko doszła do wniosku, iż spanie do kolacji jest świetnym pomysłem, przynajmniej teraz tak myślała.

Obudziło ja pukanie, postawiło na nogi skrzypniecie podłogi.

- Wiesz, że nie masz prawa tu wchodzić.

- To mój dom.

- A nie nasz? Nie stop, źle to zabrzmiało, nie to miałam na myśli. - Mruknęła. Dopiero teraz dostrzegła, że w rękach trzymał tace.

- Nie probój się wybraniać, to nic nie zmieni, widzę Cię tak jak chcę widzieć.

- Czyli jak? - Zapytała a on odłożył tace na bok i usiadł obok na łóżku.

- Mam ci pokazać? - Zapytał przybliżając się. Znów, byli za blisko.

- Nie, najlepiej będzie jak już pójdziesz - Stwierdziła stanowczo lekko go od siebie odsuwając.

- Jak chcesz. - Nie chciał naciskać, to na e w jego stylu. Już czuł jak dziewczyna się "ugina" pod jego ciężarem, wiedział, że to on wygra. A to było by dla niego ogromnym zwycięstwem, gdyż dobrze wiedział, iż nawet dla nauki nie była by w stanie kłamać, a co za tym idzie, miał pewność, że już za 7 dni usłyszy szczere "wygrałeś" albo może i coś jeszcze.

sevmione - ZatęsknijWhere stories live. Discover now