4 dzień

317 24 10
                                    

Tego dnia dziewczyna obudziła się dosyć wcześnie, pierwszym co rzuciło jej się w oczy był czarnowłosy mężczyzna siedzący tuż przy łóżku.

- Co ty tu robisz?

- Zabronisz mi tu być? To mój dom.

- A to Moja przestrzeń osobista. Więc wyjdź.

- Fascynujące, jak bardzo łudzisz, się, że to zrobię. - Mruknął. Hermiona korzystając z tego, że ma na sobie spodnie i przydługawą koszulkę wstała i podeszła do niego. Gdy ten wstał, lekko go popchnęła w stronę drzwi.

- Zostaw mnie samą. - Na twarzy Severusa pojawił się delikatny uśmieszek. Nie miał zamiaru nigdzie iść, nie miał zamiaru jej słuchać. 

- Granger. - Szepnął podchodząc bliżej, oczywiście wbrew jej woli, bo jakżeby inaczej.

- Nie wyjdziesz. - Stwierdziła, przewracając oczami. W odpowiedzi dostała uwodzicielski uśmiech, który momentalnie pojawił się na jego  twarzy. Jej obojętność, lekko go irytowała więc postanowił zmniejszyć odległość między nimi.

- Nie wyjdę. - Jego głos, był delikatny, jakby ledwie wyczuwalny, przy tym kojący. Szybko jednak pozbyła się myśli o "przyjemności", przy okazji lekko odpychając Severusa. Czym tylko pogorszyła sprawę przynajmniej w swoim mniemaniu. W jednej chwili jej oddech przyspieszył. Ręka czarnowłosego pojawiła się na jej szyji subtelnie po niej przejeżdżając. Przeszedł ją dreszcz, na tą chwilę jednak nie była w stanie stwierdzić, czy przyjemny, czy raczej nie. Szybko jednak jego palce oplotły jej żuchwę i kierując ją ku górze. By ich oczy mogły się spotkać.

Zbliżył się, ich usta się spotkał, jednak Hermiona oburzona tym gestem, szybko odwróciła głowę. Stała tak przez chwilę wpatrując się w złączenie ściany z podłogą. 

- Nie było chyba tak źle, co? - zapytał, a gdy ona spróbowała go uderzyć, szybko chwycił jej ręce, przyciągnął do siebie i mocno przytrzymał dając jej się w siebie wtulić. Nie miała wyboru. Nie sądziła, jednak, że pomoże jej to opanować emocje. Pomału uspokoiła oddech, nie mogła jednak przyznać, że jej to pomogło, nie mogła być słaba, poczuła jednak, że nienawiść przeminęła. - Już? Uspokoiłaś się? - Zapytał, by pokazać jej wyższość. Choć w sumie mu tak na tym nie zależało. Co mu po tym, że przyzna mu racje, jak oboje wiedzą jak to wygląda. Może po prostu chciał by sama w ciszy to zrozumiała. Gdy dziewczyna nic nie odpowiedziała odsunął się w ciszy o krok w tył. Spojrzał na nią i lekko potrząsnął głową na boki. Westchnął się i się obrócił. Hermiona cały ten czas na niego patrzyła. Stąd wiedziała, kiedy dokładnie się oddalił. Chwilę później jedynie słyszała cichnący stukot o stopnie. Schodził na dół.

Dlaczego ją zostawił? Przecież tak bardzo naciskał... 
Była zabawką - Kim on był, by się nią bawić, nie miał prawa, się nią bawić. A jak już, to musiała się odegrać. Chyba nawet wiedziała jak. Niech tylko wróci do domu.

Wieczorem, siedziała w kuchni, rozmyślając nad całą tą sytuacją. Przerwał jej odgłos otwieranych drzwi.

– Granger?

- Nie ma mnie. – Nie odpowiadał przez dłuższy czas, że spokojem ściągnął z siebei czarny płaszcz, powiesił go na wieszaku i wszedł do kuchni.

- Musisz być tak chamska? Nic tym nie osiągniesz. – Dziewczyna tylko uniosła głowę i spojrzała ponad niego. – Nie pokazuj wyższości, jesteś niższa nie tylko wzrostowo.

- Coś sugerujesz? – Zapytała nagle skupiając swój wzrok na jego oczach.

– Tylko tyle, że to ja tutaj jestem panem, nie ty - Zdenerwowały ja te słowa, jednak jedynie się nerwowo roześmiała.

– Dla mnie jesteś nikim.

– No to dziwne, bo nikt nie mógłby zrobić tak. – Mówiąc to przybliżył się i chwycił ją w talii przyciągając do siebei gwałtownym gestem. Po chwili lekko zwolnił uścisk, skupiając się, na jej ustach. Pocałunek, różnił się od tego rano. Był bardziej uczuciowy, namiętny. Poczuła jak się angażuje, co ją zdziwiło. Postanowiła jednak po prostu to przeboleć. Nie spodziewała się jednak, że rano, spojrzy na to trochę inaczej.

JESTEŚCIE NAJLEPSIEJSI CZYTELNICY WY MOI 💚

sevmione - ZatęsknijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz