20. Na tym polega przyjaźń.

231 31 45
                                    

Lena

- Chcę zostać sama - oznajmiłam po kilkunastu minutach.

Wstałam, przetarłam oczy i skierowałam się do pokoju Ashtona.

- Jeżeli będziesz czegoś potrzebować, to wiesz, jesteśmy tutaj - odparł Calum.

- Wiem, dziękuję - odpowiedziałam, zaczynając wchodzić po schodach.

Weszłam do pokoju i położyłam się od razu na łóżku, zatrzymując spojrzenie na widoku za oknem. Łzy nadal spływały, ale było ich znacznie mniej niż na początku.

Jednak nadal nie przestawały lecieć.

Szczególnie, gdy wszystko wokół mi o nim przypominało. Jego torba na podłodze, kolorowy kaszkiet na półce, parapet, na którym razem siedzieliśmy i doszło między nami do zbliżenia.

Tak bardzo chciałabym być tam z nim.
Przynajmniej wiedziałabym co się dzieje.

Teraz pozostaje mi tylko czekać.

Jedyne co mnie uspokaja, to to, że jeszcze tam nie dojechali.
Mają być na miejscu dopiero o dwudziestej drugiej.

Więc boję się pomyśleć, jak się będę czuła, gdy wybije ta godzina.

Boję się dzisiejszej nocy.
Boję się, że gdy się obudzę, to jego nadal nie będzie.

Szybko wyrzuciłam te myśli z mojej głowy. Przesiadłam się na parapet.

Czuję, że to będzie bezsenna noc.

Ashton

- Nic a nic się nie denerwujesz? - zapytałem Diego po kilku minutach ciszy w samochodzie.

- Nie, przynajmniej na razie - odpowiedział zadowolony.

- Zazdroszczę - szepnąłem.

Czułem jak trzęsą mi się ręce.

Specjalnie trzymam je w kieszeni bluzy, aby Diego tego nie zauważył.

- Po prostu wiem, że jadę tam po to, aby zabić Archiego, naprawdę go nie trawię - oznajmił już nieco poważniejszym głosem.

- Co ci zrobił? - zapytałem z ciekawości.

- Uwierz, nie chcesz tego wiedzieć - w jego głosie usłyszałem jakby ostrzeżenie.

Postanowiłem już więcej o to nie pytać.

- Tak czy siak, mamy problem - oznajmiłem.

- Jaki?

- Chcemy zabić tego samego człowieka - zerknąłem na niego.

- Możemy zagrać w kamień, papier,  nożyce kto mu pośle kulkę - zaśmiał się.

- Ty tak serio? - spytałem, a następnie przewróciłem oczami, widząc jego szeroki uśmiech na twarzy.

- Tak na serio, to ja nie mam do kogo wracać, więc nie zdziw się, jak zrobię to przy pierwszej możliwej okazji, może nawet nie zdąży nic powiedzieć, ale ty...ty masz do kogo wracać, masz rodzinę, przyjaciół i oczywiście nie mogę zapomnieć o Lenie, nie możesz się narażać - jego nastrój nagle się zmienił.

- Wiem, że nie mogę, ale nie mam władzy nad tym, co oni wykombinują, naprawdę chcę, żeby ona była bezpieczna, Keira miała szczęście, że się w nim zakochała, jeżeli to w ogóle można nazwać szczęściem, gdyby nie to, to by ją zabił - oznajmiłem.

- Już to zrobił - odparł Diego, na co spojrzałem na niego zdziwiony.

- Jak to? Skąd o tym wiesz?

Mystery boy | A.I Where stories live. Discover now