Rozdział 83

1.8K 47 10
                                        

-Kiedy cię znów zobaczymy?- pyta babcia.

-Jak wrócę z Dominikany...- przytulam ją mocno.

-Dziecko to tak daleko jest...- mówi mama.- Nie powinnaś być tam sama.

-Przylecisz do mnie z Elliotem.- uśmiecham się, a mama kręci głową.

Żegnam się z rodziną i wsiadam w samochód, po czym spokojnie jadę. Ok. 13:00 jestem w Londynie, Lucy przyjeżdża do mnie i pomaga mi się pakować. Biorę wielką walizkę i zaczynam się martwić jak dam sobie radę z dowozem jej do domku Lucy i Tylera. Moja przyjaciółka mówi mi kilka ważnych rzeczy nt. użytkowania pieca gazowego i takie tam. Mówi, że dom obok mieszka rodzina, z którą przez ten tydzień, gdy była bardzo się zaprzyjaźniła i poprosiła ich o to, żeby w razie czego pomagali mi. Z czego nie byłam zadowolona. Poza tym prosto z lotniska mam podać kartkę taksówkarzowi i on zawiezie mnie pod sam domek. Lucy mówi mi, że nie muszę wynajmować samochodu, bo jeździ tam dużo taksówek. Sean obiecuje mi, że zawiezie mnie na lotnisko i we wszystkim pomoże. Pakuję masę rzeczy i naprawdę mam wrażenie, że jeszcze czegoś mi brakuje. Ok. 18:00 jestem już na lotnisku. El jest na mnie zła, że wyjeżdżam, ale gdy jej mówię dlaczego to robię, przyznaje mi rację i prosi bym dzwoniła często, podczas gdy ona będzie także to robić. Sean oddaje walizkę na taśmę, a ja już muszę iść do odprawy.

-Uważaj na siebie mała... Uważaj na siebie i małego potworka. Będę dzwonił, ale ty też dzwoń. Gdybyś mnie potrzebowała dzwoń. Pierwszy samolot i jestem.

Uśmiecham się widząc przejęcie mojego brata. Łapię go mocno za szyję i przytulam.

-Jesteś najwspanialszym bratem Sean. Kocham cię, wiesz?

-Też cię kocham mała...- mówi.

Brat całuje mnie w czoło.

-Wypocznij tam.

Uśmiecham się i po okazaniu biletu wchodzę do tunelu i wsiadam do samolotu. Oficjalnie od tego momentu mam całkowicie zniknąć z obiektywów paparazzich.

Lot trwa prawie 12 godzin. Nie ukrywam, że wykańcza mnie i jedyne na co mam ochotę to sen.

(...)

Piękny dom, piękna plaża, piękna okolica, wspaniali sąsiedzi z trójką uroczych dzieci. Szkoda tylko, że tak słabo mówią po angielsku. Nawijają po hiszpańsku. Po kilku dniach spędzonych na Dominikanie czuję jak bardzo brakowało mi spokoju.

Harry

Kendall siedzi na tarasie w moim pokoju hotelowym w LA i rozmawia przez telefon, podczas gdy ja słysząc nazwę Harrace wychodzę z łazienki z ustami pełnymi piany od pasty do zębów i słucham.

-Bardzo ciekawe. Do sieci trafiło właśnie nowe zdjęcie starej pary...

-Starej, ale jarej...

-...jara to była 1,5 miesiąca temu...

-Harry Styles i Grace Moore byli widziani na koncercie zespołu Kodaline, jednakże data wykonania zdjęcia nie jest nam do końca znana.

-Mamy komentarz z Twittera osoby, która wykonała to zdjęcie:

„Naprawdę wyglądali na zakochanych Harry co chwilkę obejmował Grace, całował jej policzek, czoło, a ona uśmiechała się i odwzajemniała pocałunki. Stali przytuleni cały koncert i ani na chwilkę nie odrywali się od siebie. Na koncercie byli także inni znajomi byłej pary, ale Harry był wyłącznie zajęty swoją ukochaną."

-To naprawdę słodkie... Jednakże stare czasy Harrace zostały zażegnane.

Słysząc tę nazwę moje serce bije mocno i do głowy cisną się wspomnienia. Mój wzrok jest utkwiony w telewizorze, jednak odpływam. Siadam na kanapie trzymając w dłoni szczoteczkę.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now