Rozdział 87

2.5K 48 8
                                        

-Boże jak ja się zżyłam z tym miejscem...-mówię, gdy Harry zamyka moją walizkę.

-Prawie 1,5 miesiąca tu byłaś...

-Nie prawie, tylko, dokładnie miesiąc, dwa tygodnie i 4 dni.

-...i znów wracamy na stare śmiecie...- mówię.

-Masz jeszcze ponad miesiąc wolnego...

-Wiem i jestem szczęśliwa... Cieszę się, że te ostatnie dwa tygodnie byliśmy tu razem...- mówię.

Harry obejmuje mnie od tyłu.

-Też się cieszę, że tu byłem i jestem z tobą... Że wszystko się ułożyło... Między nami.

Odwracam się do niego.

-Kocham cię...- mówi.- Kocham cię najmocniej na świecie.

Pochyla się i całuje moje czoło, podczas gdy ja przytulam się do jego torsu.

-Wracajmy do domu.- mówię.

(...)

Samolot ląduje, a ja nie czuje się dobrze. Harry zadzwonił do Paula, by samochód mógł wjechać po nas na pas, osobisty ochroniarz Harry'ego, Aaron będzie prowadził go.

-Gracie, jest ok.?- pyta Harry, gdy samolot staje w miejscu.

-Trochę mi niedobrze...- mówię.

Harry pomaga mi wstać i nakłada mi płaszcz na plecy.

-Zaraz będziemy w domu kochanie...- mówi mi całując czoło.

Wychodzimy z samolotu jako ostatni. Pomagam Grace wsiąść do samochodu i sam witam się z moim ochroniarzem i pakuję z nim walizki do bagażnika. Po czym wsiadam do samochodu za kierownicę. Odwracam się.

-Słonko, jak się masz?- pyta.

-Ok. Ale otwórz trochę okno.

-Może cię przewiać...- mówię do niej, gdy ma opartą głowę o tylnie okno samochodu.

-Harry choć trochę... Trochę mi niedobrze.

-No dobrze.

Ruszamy. Okolice lotniska są oblężone przez paparazzich. Grace z tyłu jest ochroniona od błysków fleszy, bo z tyłu szyby są zaciemnione i ona chowa się pod dużym płaszczem. Wyjeżdżamy z lotniska i trafiamy na londyńską ulicę.

-Zapomniałem przez te dwa tygodnie, jaki kocioł jest tutaj...

Uśmiecham się.

-Już ci lepiej?

-Tak... Brakowało mi trochę świeżego powietrza.

-Niedługo będziemy pod domem...

Gdy zajeżdżamy pod dom Aaron odprowadza mnie do mieszkania, mimo, że chcę brać jakieś swoje rzeczy. Harry mówi mi, bym wzięła tylko swoją torbę i mam iść do domu.

Otwieram drzwi i wchodzę do środka.

-Czy w czymś ci pomóc jeszcze?- pyta mnie.

-Nie, nie, idź do Harry'ego, dziękuję.- mówię z uśmiechem.

Uśmiecha się i zjeżdża windą na dół. Zapach kadzidełka o zapachu pinacolady jest znajomy i wciąż obecny w powietrzu. Ściągam z siebie płaszcz i siadam na fotelu. Chodź tęsknię za słońcem to jest moje miejsce. Wstaję z siedzenia i dotykam ścian.

Retrospekcja

Rzuciłam kołdrę i poduszki na materac i zabraliśmy się do malowania. Mieliśmy już za sobą pierwszą ścianę, gdy Harry wziął farbę na palec i zrobił mi kropkę na nosie.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now