Rozdział 135

2.6K 42 1
                                        


Jadę prosto z pracy na lotnisko, gdzie Harry ma przylecieć, nie ma ze mną Sil, bo jest z nią Silvia. Gdy widzę go wychodzącego z tunelu, na sercu robi mi się cieplej... Chowam telefon do torebki i wstaję z krzesełka. Widzi mnie i macha, musi iść po walizkę, więc dopiero za kilkanaście sekund będę mogła się do niego przytulić. Wieszam torebkę na ramię, Harry sięga po swoją torbę.

-No chodź do mnie!- mówi głośniej, a ja do niego podbiegam. O dziwo nie łamię kostek na tych piekielnie wysokich szpilkach. Rzucam się w jego ramiona i mocno przytulam, całuję go w policzek, ale dla niego to jest za mało, muska moje usta, zgłębia trochę pocałunek i robi to mocniej. Splatam ręce na jego karku i czuję, jak jego dłonie suną się z kości ogonowej na pośladki. Szybko daję mu buziaka i łapię za rękę.

-Gdzie tak pędzisz?- pyta mnie.

-Muszę zrobić pranie twoich rzeczy, tak się składa, że jutro jedziemy na wakacje.- mówię i właśnie wtedy wkraczamy w strefę paparazzich.

Zasłaniam twarz przed fleszami i przyspieszam tempa, gdy idziemy do samochodu.

-Ja się zastanawiam, jak ty wytrzymujesz na tych szpilkach...- mówi mi, na co chichoczę.

-Jest ekstra, ale robisz mi masaż stóp wieczorem...- mówię.-Kto prowadzi?

-Ty prowadź.- mówi i wsiada po stronie pasażera. Wsiadamy i ruszamy, całą drogę łamię przepisy na drogach.

-Harry przestań się śmiać...- mówię wyprzedzając samochód przed nami.

-Tylko mi potem nie mów, żebym zapłacił mandaty...- mówi.

-Zawsze płacisz moje mandaty...- mówię.- Kto je teraz zapłaci?- pytam, a on chichocze głośniej.

-No kto ty, moja droga. Poprawię pas, bo się boję...- mówi, a ja chichoczę.

Zwalniam trochę i stajemy na światłach.

-Tęskniłam za tobą, kędziorku...- nachylam się, by dostać od niego buziaka. Muska moje usta i uśmiecha się.

-Ja też tęskniłem za tobą, piracie drogowy...- mówi, a ja zaczynam się śmiać. Zielone światło, a ja ruszam z piskiem.

-Ty jesteś niepoważna, Grace...- mówi.

-Harry wyznam ci moje prawdziwe zamiary.- mówię trąbiąc na samochód, który nie jedzie.- Nasza córka jest u opiekunki, a ja od dwóch tygodni nie uprawiałam seksu i zamierzam to z tobą zrobić, gdy tylko wejdziemy do domu... Rozumiesz?- pytam go.

Patrzy na mnie zszokowany i oniemiały.

-Już nie pisnę słowa.- mówi.

Jedziemy kilka kilometrów, gdy nagle syrena policji rozbrzmieqa za mną.

Przeklinam głośno i zjeżdżam na pobocze. Poprawiam włosy i bluzkę, tak by było mi widać piersi.

-Co ty robisz?- pyta Harry z szeroko otwartymi oczami.

-Ominęłam tak już 14 mandatów.- mówię.- Nie odzywaj się, ani słowem...- mówię cicho, a on unosi brew.

-Nie rób tak, kiedy muszę się łasić przed innym facetem...- mówię. Spoglądam w lusterku i uśmiecham się widząc młodego policjanta.

Otwieram szybę i gdy podchodzi wzdycham cicho. Mężczyzna przedstawia się i prosi o dokumenty.

-Jechałem za panią od 10 km i popełniła pani na tej drodze sporo wykroczeń...- mówi unosząc brew. Cholera wygląda jak Jon Kortarenjon.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now