✨ Rozdział 5, "To jednak nie jest zwykła misja"✨

116 8 2
                                    

Od razu po wyjściu ze stołówki ruszyliśmy w stronę bramy. Miałam już przekroczyć próg kiedy Chrome uświadomił mi, że nie idziemy sami i musimy poczekać. Wzdechnęłam i zrobiłam to co kazał Wilkołak, mianowicie czekałam. Nie minęło zbyt wiele czasu kiedy dostrzegłam w Alei Łuków jak ktoś nadchodzi. Ku mojemu zdziwieniu był to Mathieu i Kori.

- Długo mamy na was tak czekać?- Zapytał się władczo wilk.
- A poco ten pośpiech? Ja i Mathieu tylko sobie rozmawialiśmy. Prawda Mathi?~ - Odrzekła Kitsune. W jej głosie można było wyczuć to, że chęć poderwać chłopaka.
- Ona mnie zmusiła! - Krzyknął Mathieu - Ja jej mówiłem żebyśmy się ruszyli, a ona jak na przymus mnie zatrzymywała!
- Okej? - Jakoś mnie to nie zdziwiło. - Idziemy? Powinniśmy byli wyruszyć kwadrans temu.. - Upomniałam moich towarzyszy.
- Tak, tak, masz rację, brygada idziemy! - Odrzekł jak prawdziwy przywódca Chrome.

Wkońcu, wyszliśmy za te mury, to co za nimi użalam było... Piękne. Ta bujna roślinność, w której można było dostrzec kwiaty różnych gatunków i zioła? Przynajmniej jedna roślina przypominała mi mniszka lekarskiego. Oderwałam się od rzeczywistości, ale po chwili Chrom mnie ku niej sprowadził. Można by powiedzieć, że w dość nie delikatny sposób... Mianowicie krzyknął mi do ucha! Myślałam, że straciłam słuch, ale po chwili wszystko wróciło do normy.

- CO TY- ZWARIOWAŁEŚ?! - Krzyknęłam do Wilka. - Na Wyrocznię! Myślamłam, że ogłuchłam!!
- HAHAHA, t-twoja mina była bezcenna! Haha! - Nabijał się że mnie Chrome.
- Halo, Idziemy? Teraz to wy przedłużacie... - Odpowiedziała zbulwersowana Kori.
- Tak, jasne, sorka. - Nagle odpowiedziałam sprowadzając Wilkołaka na ziemię.
- Dobrze, idziemy. - Odpowiedział Chrome.

Jakoś nie chciałam się pytać gdzie idziemy, chciałam oglądać to piękno natury, które mnie otaczało. Po chwili moje oczy przykuło piękne drzewo obok... Obok grobu Mery'ego... Po tym jak Twilda odeszła wraz z Ezem i Marią Anną pewnie nikt nie miał czasu zajrzeć nad grób małego. Odruchowo zaczęłam iść w jego stronę, Chrome przyglądał mi się ze smutkiem w oczach, a Mathieu i Kori pewnie zastanawiali się co ja zamierzam zrobić. Uklękłam obok niedużego nagrobka. Na samą myśl o tym, że Mery mógł tu dorosnąć i żyć razem ze swoją mamą łamało mi się serce i łzy spływały z twarzy.

- Cześć Mary! Jak się masz? - Zaczęłam jak najnormalniej. - Przepraszam, że nie było mnie tak długo i musiałeś się strasznie nudzić... Ale już jestem! Będę cię odwiedzać zawsze! Kiedy będę tędy przechodzić, kiedy będę mieć wolny czas, nawet w nocy żeby powiedzieć ci "dobranoc" i w dzień żeby powiedzieć ci "dzień dobry". Obiecuję ci to... obiecuję..

Łzy zaczęły mi spływać coraz bardziej, obraz zaczął mi się rozmazywać przez ich nadmiar. W tym momencie miałam zamiar się obwiniać, że tego dnia nie było mnie tam i nie uratowałam go na czas, że Twilda tak zaniedbała swój organizm przez co sama prawie nas nie zostawiła. Wtedy podbiegł do mnie Chrome, który jakby zrozumiał co się stało i z całych sił mnie objął mówiąc, że to nie moja wina, i że nie mogę się przez to winić. Po chwili moje emocje opadły i spokojnie mogliśmy kontynuować naszą misję.

- Więc, dlaczego zaczęłaś płakać nad tym nagrobkiem? - Spytał się ciekawy Mathieu.
- Cóż, spoczywa tam najlepszy chłopiec jakiego spotkałam będąc w Eldaryi, który zginął będąc niewinną istotką. - Odparłam, myśląc, że nie będzie zadawał zbędnych pytań odnośnie Mery'ego. Bolało mnie samo wspomnienie o nim, nawet te najprzyjemniejsze.
- A jaki on był? Jak wyglądał? - Zaczął na nowo chłopak. Chrome widząc w jakiej jestem sytuacji od razu się wtrącił.
- No, no Mathieu, idź do Kori, wygląda na samotną. - Odrzekł Wilk.
- Hmph, jasne "szefie". - Odszedł zbulwersowany Mathi.
- Uratowałem cie od zbędnych łez? - Zapytał.
- Tak jakby Chrome, nie to, że nie lubię mówić o Mery'm, poprostu boli mnie wspominanie go, boli mnie, że go z nami nie ma, nawet jeżeli to już 7 lat i tak czuję jakby to było zaledwie wczoraj kiedy ostatnio z nim rozmawiałam. Poprostu.. brak mi go.. - Myślamłam, że znowu zaleje się łzami, ale się powstrzymałam.

Nie wiadomo kiedy dotarliśmy do wejścia do lasu. A jak się o tym dowiedziałam? Proste.. wpadłam w drzewo i prawie przywitałam się z kałużą błota. Myślałam, że Chrome wybuchnie śmiechem, ja z resztą też chciałam śmiać się sama z siebie. Dusiliśmy się przez nadmiar śmiechu żeby Kori i Mathieu nas nie usłyszeli, ale Wilk nie mógł dłużej się powstrzymywać i zaczął sie śmiać z łzami w oczach. Przeszło to na mnie i też zaczęłam się śmiać, wtedy odwróciła się do nas dwójka naszych przyjaciół, którzy patrzyli na nas pytającym wzrokiem.

- O Panie, Ahri, brakowało mi ciebie, naprawdę, hahah. - Odparł ledwo stojący na nogach Wilk.
- Chyba wróciłam, hahaha. - Odpowiedziałam Wilkowi podpierając się drzewa.
- Co się stało? - spytała się Kori, a Mathieu stał obok niej i patrzył się na nas pytająco.
- Nic, nic, Idziemy dalej. - Odrzekł Chrome, który próbował grać poważnego, ale nie udawało mu się jakoś.

Kiedy weszliśmy do lasu znowu ujrzałam bujną roślinność, jeszcze większą niż na zewnątrz lasu. Myślałam, że jestem w jakiejś magicznej szklarni pełnej przeróżnych kwiatów. Zaczęłam wzdychać od najnowszych roślinek do ogromnych drzew, potem poczułam czyjś wzrok na sobie i to nie był wzrok moich kompanów tylko jakiegoś zwierzęcia. Postanowiłam oddalić się trochę od Chroma, Kori i Mathieu żeby upewnić się, że nic nas nie zaatakuje od tyłu, ale się myliłam, jak tylko straciłam ich z wzroku coś się na mnie rzuciło. Zrobiłam szybki unik przy czym uderzyłam ramieniem w drzewo. Kiedy się odwróciła w stronę napastnika nikogo nie było. Potem spojrzałam w górę na gałęzie, siedział tam chowaniec, piękny i do tego dziki chowaniec, który bez większego namysłu znowu się na mnie rzucił. Skupiłam się i zgromadziłam w swoich rękach całą moc żeby zrobić wokół siebie tarczę. Wtedy zaczęłam mówić w języku oryginalnym zaklęcie:

Hcein at aitesb, arótk w korm tsej atęinołhcop, iladdo ęis edo einm i hciom łóicajyzrp! (Niech ta bestia, która w mrok jest pochłonięta, oddali się ode mnie i moich przyjaciół!).

Po wymówieniu tych słów zwierzę zniknęło, a wraz z nim tarcza, która mnie otaczała. Świadkami tego widowiska byli moi towarzysze, którzy mieli szeroko otwarte oczy, pewnie myśleli, że im się to przywidziało. Bez zbędnego gadania opowiedziałam co się stało, jak bardzo dokładnie bym tego nie wytłumaczyła oni i tak nie rozumieli, więc oszczędziłam sobie kolejnych prób i poszłam przed siebie zostawiając z tyłu resztę z osłupiałym wzrokiem w przestrzeń.
_________________________________________

    ✨ (Załóżmy, że to jest drzewo obok grobu Mery'ego 😅😂)✨_________________________________________

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

✨ (Załóżmy, że to jest drzewo obok grobu Mery'ego 😅😂)✨
_________________________________________

⭐01.02.2021r⭐
🦆 Ilość słów: 1042🦆

"Nie Zapomnij" Eldarya Polish storyWhere stories live. Discover now