Siedzieliśmy wszyscy razem w salonie, oprócz Dariusa i Brooklyn, którzy jeszcze nie wstali ze swoich łóżek. Każdy robił w tym momencie coś innego. Yasmina rysowała coś w swoim szkicowniku, gdzie Sammy uważnie przyglądała się jej poczynaniom, co chwilę dorzucając jakieś uwagi, mówiące głównie o tym jakie to jest cudowne. Ben również coś malował, ale na kartce papieru, którą zostawili nam Dave i Roxie, bo gdzieś pojechali, a popijał sobie przy tym jakiś sok. Z tego co widziałam to chyba jabłkowy. Kenji po prostu siedział, bujając się na krześle obrotowym z założonymi okularami przeciwsłonecznymi z którymi jak już zdążyłam zauważyć, się praktycznie nie rozstawał. Ja za to pisałam w swoim notatniku najciekawsze wydarzenia minionego dnia. Bez wątpienia jest godny zapamiętania.
-Co tam obozowicze?!- Darius nagle wleciał do pomieszczenia, na wskutek czego zrobiłam długą krechę na całą kartkę. Szczerze mówiąc praktycznie dostałam przez niego zawału. Spojrzałam na chłopaka wkurzonym wzrokiem- Juhu!- Darius podskoczył energicznie i podbiegł bliżej.
-No nie wiem czy mamy dzisiaj nastrój na jakieś "juhu", Darius. Raczej nie po wczorajszym- Kenji zdjął z twarzy okulary- nałaziłem się w ulewnym deszczu i mam serdecznie dość- dodał wkurzony.
-Musieliśmy wracać pieszo, bo jakiś matoł rozwalił naszą żyrosferę- usłyszałam cichy głos Bena, który popijał co chwilę swój sok jabłkowy. Spojrzał wkurzonym wzrokiem na Kenjiego, jednak gdy tylko ten odwzajemnił spojrzenie, szybko odwrócił przestraszony wzrok.
-Ja też musiałam wracać pieszo, bo komuś zachciało się spłoszyć stado dinozaurów- mówiąc to wzrok dalej miałam utkwiony w swoim notesie.
-Ej, ale dzisiaj jest nowy dzień!- Darius nie tracił swojego podekscytowania- dzień kajaków! Będziemy wiosłować i oglądać dinozaury, prawdziwe dinozaury! Będzie super, ekstra! Co nie?- w tym momencie zrobiło mi się go trochę szkoda. On jeszcze nic nie wie. Chłopak nie widząc u nas zbytnio żadnej energii, rozejrzał się- chwila, a gdzie Dave i Roxie?- zapytał.
-Nasze drogie niańki dokądś pojechały- Kenji podjechał do niego sprawnie na krześle- i zostawiły nam to- przykleił do jego koszulki niewielką kartkę, po czym z powrotem odjechał na swoje miejsce.
-Wybywamy. Gadka z szefową. Macie labę. Uśmieszek- przeczytał na głos, co chwilę robiąc przerwę jakby miał problem z odczytaniem jego pisma. Nie wiem jak on to zrobił. My to musieliśmy odszyfrowywać jakieś pół godziny. Ehhh... a wystarczyło tylko go obudzić- czy to jest... dinozaur, który daje okejkę?- zapytał, przyglądając się arcydziełu Dave'a.
-To po Davowemu- powiedział Kenji z powrotem zakładając okulary.
-Na odwrocie jest tłumaczenie Roxie- dodałam, dalej mając wzrok wlepiony w swój notes. Darius na moje słowa odwrócił kartkę i zaczął czytać.
-Musimy porozmawiać z szefową. Nie wychodźcie dopóki nie wrócimy. Porysujcie sobie albo coś. W razie czego możecie nas złapać przez radio. Nie wychodźcie na dwór, zostańcie w domu. Kenji patrzę na ciebie- spojrzał w kierunku chłopaka, który jedynie prychnął i przewrócił oczami. Darius kontynuował- sory za zestawy dla dzieci. Dave miał tylko to- odwrócił się spoglądając na stół do ping ponga na którym leżały kredki i jakieś kolorowanki z dinozaurami.
-Oni w ogóle wiedzą ile mamy lat?- Kenji wydawał się delikatnie mówiąc, oburzony- no bo... który z was ostatnio widział kredkę?- zapytał, obracając się kilka razy na krześle.
Na jego pytanie uśmiechnięty Ben, podniósł do góry rysunek, który właśnie malował. Przedstawiał on jego grającego w szachy z jakimś dinozaurem. Pewnie chodzi o tego, którego spotkał w laboratorium. Ciągle o nim gada. Jak on miał na imię? Pamiętam jedynie, że zaczynało się chyba na "r".
-Hmm. Ja widziałam- mruknęła Yasmina. Sammy się zaśmiała, jednak przerwał jej huk otwieranych drzwi, które przy okazji wpuściły do pomieszczenia jeszcze więcej światła.
Zobaczyłam stojącą w nich wściekłą Brooklyn. Emmm.. okeej... powiem, że zaniepokoił mnie trochę jej wyraz twarzy. Ciekawe co się stało, że jest taka wkurzona.
-Brooklyn, co nowego w sieci supergwiazdo?- zapytała Yasmina, jak gdyby nigdy nic.
-A żebym to wiedziała- odparła, wchodząc do środka- poszłam odłączyć telefon od ładowarki, ale go tam nie było! Jakiś ktoś, zawinął mi telefon!- dodała podniesionym głosem.
-Brooklyn. Chyba wszyscy z niego korzystali- stwierdziła Yasmina, na co większość dość się zmieszała i zaczęła z tego tłumaczyć, ciągle sobie przerywali i mówili jednocześnie, więc jedyne co zrozumiałam to to, że Ben musiał sprawdzić prognozę pogody, Darius nowy artykuł jakiegoś doktora, a Kenji zrobił sobie kilka selfie, bo podobno rano było całkiem niezłe światło.
Ja osobiście wolałam nie ryzykować wciekłością dziewczyny, więc nawet go nie dotykałam. Sammy powiedziała jedynie, że nigdzie go nie widziała, ale Brooklyn jakoś jej w to nie uwierzyła. Nie wiem jakie miała do tego powody, ale się nie wtrącam.
-Ej, spokojnie. I tak dzisiaj nie idziemy na kajaki, więc mamy bardzo dużo czasu na szukanie telefonu- Darius próbował wygasić napięcie, które panuje w pomieszczeniu, ale jakoś mu to nie wychodziło.
-Tyle, że ja doskonale wiem, gdzie on może być i wydaje mi się, że ten ktoś kto go wziął chce ukryć pewne materiały, które na nim są, a ty jak myślisz, Sammy?- zwróciła się w kierunku dziewczyny, a jej głos brzmiał zupełnie tak, jakby ją podejrzewała o zabranie telefonu.
-Emm.. co?- Sammy wydawała się być dość zakłopotana, co nie było do niej zbyt podobne.
-Co się jej czepiasz? Przecież powiedziała, że go nie ruszała- Yasmina wstała z kanapy i podeszła do Brooklyn- nie przyszło ci do głowy, że mogłaś go zgubić?- lekko podniosła głos.
-Hmm... dobra- odparła dziewczyna, a po chwili odwróciła się i ruszyła przed siebie- przeszukajmy jej rzeczy i będzie po sprawie.
-No chyba cię pogięło laluniu- Yasmina szybko zastąpiła jej drogę- myślisz, że jak jesteś sławna to ci wszystko wolno?
Kątem oka spojrzałam na Kenji'ego, którego widocznie dość bawiła ta sytuacja, bo stał z boku z widocznym uśmiechem na ustach i się temu wszystkiemu przyglądał. Ja też jedynie stałam i się przypatrywałam, bo nie wiedziałam co miałabym zrobić, żeby się uspokoiły. Jedynie Darius postanowił wkroczyć.
-Brooklyn, dziewczyny przestańcie!- zaczął krzyczeć wymachując kolorowankami od Dave'a, żeby zwróciły na niego uwagę. No cóż, przynajmniej na coś się przydały- nie róbcie awantury o głupi telefon- odłożył kartki gdzieś na bok- wykorzystajmy tę jedną i niepowtarzalną okazję. Jesteśmy w Parku Jurajskim! To.. to...- przerwał mu ryk jakiegoś dinozaura.
-Co to było?- zapytałam wyraźnie zaniepokojona.
-Emmm... jakiś T-Rex?- odparł Kenji, kładąc dłoń na moim ramieniu.
-Nie sądzę- stwierdził na słowa chłopaka, Darius.
-Jaki dinozaur wydaje takie straszne dźwięki?- zapytał w jego kierunku przestraszony Ben- przyjazny? Nieprzyjazny?- w tym czasie wyszliśmy na balkon, żeby się rozejrzeć.
-Stąd kompletnie nic nie widać- stwierdziłam, próbując coś dojrzeć między drzewami- te głupie drzewa wszystko zasłaniają.
-Pewnie przenoszą dinozaura z laboratorium na wybieg- stwierdził podekscytowany Darius- można na to popatrzeć z wieży obserwacyjnej- spojrzał z uśmiechem w naszym kierunku.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.