☆*: .。.💞 ─ Rozdział 7

166 20 15
                                    

Wrzosowy Pęd pokiwała głową i w milczeniu udali się spowrotem do obozu. Co jakiś czas obydwoje na siebie zerkali, ale zupełnie w innych momentach, tak więc ich spojrzenia się nie spotkały.

Myśli młodej wojowniczki się kotłowały.

Kwitnący Bluszcz jest nieco arogancki i nie traktuje drugiej osoby tak, jak ta by tego oczekiwała, ale był pierwszym, który wpadł Wrzosowemu Pędowi w oko. Za nic nie potrafiła wyrzucić z pamięci widoku jego zielonych oczu. Nie potrafiła mu tak po prostu czegokolwiek odmówić.

Drewniana Kłoda... On zupełnie niczym nie zawinił. Przystojny, silny i zaradny. Kto wie, może gdyby zagadała wtedy do niego w porę, byliby teraz w szczęśliwym związku?

Medyk klanu, Pokrzywowy Liść, też był wręcz idealnym kandydatem. Ale problem stanowiła jego ranga. Wydawało jej się, że kocur ten potrafiłby to zignorować, ale wojowniczka nie chciała mu przysporzyć niepotrzebnych problemów. Wolała patrzeć, jak układa w swojej jasniki zioła.

No i oczywiście jej były mentor, Pęknięty Lód. Czy ten miał rację co do najświeższego uczucia? Powinna się tym kierować?

Gdy dotarli na miejsce, Wrzosowy Pęd bez słowa oddzieliła się od kocura i zawędrowała do legowiska wojowników. Ułożyła się tam wygodnie i rozkoszowała faktem, że jest tam sama.

I nagle przypomniała sobie o tym, że miała być na polowaniu z Żółtym Blaskiem do końca dnia. Jak tak szybko mogła o tym zapomnieć? No cóż, mogła mieć tylko nadzieję, że przyjaciółka się nie obrazi. Pewnie będzie w wyśmienitym humorze, gdy wróci ze spotkania ze swoim partnerem i nie będzie jej spieszno do obrażania się.

Powoli traciła kontrolę nad swoim ciałem; powieki samoistnie się zamykały, a bok unosił się w powolnym tępie. Gdy była już na granicy rzeczywistości i snu, usłyszała ciche kroki.

Westchnęła gwałtownie i otworzyła oczy, mrugając. Ujrzała przed sobą białą kotkę w rude, pręgowane łaty o żółtych oczach.

To była Jesienny Potok, kotka, która podobnie się do niej 'podkradła', gdy była w jednym ze swoich ulubionych miejsc do przesiadywania. Sama Wrzosowy Pęd szkoliła się jeszcze na wojowniczkę.

- Jesienny Potok? - powiedziała ochryple. Na dźwięk własnego głosu natychmiast odchrząknęła i powtórzyła to samo zdanie swoim zwyczajnym głosem.

Wrzosowy Pęd intrygowała ta dziwna kotka. Była pewna, że Jesienny Potok nie przyszła tu odpoczywać. Czy może wie o tym, co powiedział jej jej były już chyba partner, Drewniana Kłoda? Czy zerwali z jej powodu? Czy Wojowniczka jest na nią przez to zła?

Ale pysk kotki nie zdradzał żadnych emocji, więc nie mogła z niego wywnioskować zamiarów Jesiennego Potoku.

- Wrzosowy Pędzie, mogę ci zabrać chwilę? Obudziłam cię?

- Tak, ale nie ma sprawy - odpowiedziała powoli. Na jej czole znajdywało się kilka linii, które były skutkiem marszczonego przez kotkę pyszczka.

- Wrzosowy Pędzie, obserwuję cię od jakiegoś czasu i dopiero teraz zebrałam się na odwagę, by do ciebie zagadać.

Przez wspomnienia Wrzosowego Pędu nagle wybiły się te, w których uczestniczyła Jesienny Potok. Rzeczywiście, często widywała ją w pobliżu, ale ani razu z nią nie rozmawiała. Nawet na nielicznych patrolach, do których zostały wybierane we dwójkę, zamieniały tylko niezbędne słowa.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - Wrzosowy Pęd była coraz bardziej zdezorientowana. Tak bardzo pragnęła, by ten dzień się już skończył.

- Podobasz mi się - miauknęła. Wrzosowemu Pędowi zaimponował spokój, z jakim wymawiała te słowa. Sama natomiast była wryta do ziemi, bez możliwości chociażby mrugnięcia. Kotka zakochała się w kotce? W dodatku akurat w niej? - Tak naprawdę nigdy nie kochałam Drewnianej Kłody w ten sposób - kontynuowała. - Traktowałam go bardziej przyjacielsko, ale on chciał związku. W końcu zrozumieliśmy, że to dalej nie ma sensu, a nasze uczucia są kierowane ku komuś innemu - wyznała.

- Ku mnie? - zdziwienie Wrzosowego Pędu było nie do opisania.

Jeszcze poprzedniego dnia miała doła, że nikt jej nie chce, że nikt jej nie kocha i nie pokocha, a teraz? Ten dzień chyba jednak nie jest taki zły - w końcu mogła czuć się potrzebna.

Kotka przytaknęła, nie spuszczając z młodszej wojowniczki wzroku. Po chwili opuściła go.

- Ja... Ja wiem, że może ci się to wydawać dziwne, więc zrozumiem, jeśli potrzebujesz chwili. Ja... Naprawdę, mogę poczekać. Możemy na razie się kumplować - zaproponowała.

Ale Wrzosowy Pęd już wstała i kierowała się do wyjścia. Pomimo swojego wcześniejszego zmęczenia, była teraz pełna życia i potrzebowała odetchnąć świeżym powietrzem.

Wielkimi krokami zbliżał się wieczór, niebo zaczęło robić się pomarańczowe.

Gdy Wrzosowy Pęd od razu po wyjściu na zewnątrz ujrzała cztery kocury, które nieświadome tej obecności reszty rzuciły kotce uśmiechy, odpowiedziała tym samym.

Czy to dla niej nowy początek? Czy Klan Gwiazdy właśnie tego chciał?

Jej serce zabiło jeszcze szybciej, gdy zauważyła wchodzącą do obozu Żółty Blask. Od przyjaciółki biły dziwne emocje - zapewne radość, uznała.

Wzięła głęboki wdech i nie oglądając się na boki wybiegła tam, gdzie przed chwilą weszła Żółty Blask, zastanawiając się, czy któreś z tej piątki za nią pobiegnie.

To była dla niej szansa - ale nie mogła jej zepsuć. Miała przed sobą tyle możliwości.

A przede wszystkim trudną decyzję. Czy da radę dokonać odpowiedniego wyboru?

Z niewiedzą o przyszłość przecinała swym szybkim krokiem las, a jej futro farbowały czerwone już promienie słońca.

WOJOWNICY  ❝Pokochaj mnie❞ (N)✔️ Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum