Rozdział 40

9.8K 280 816
                                    


- Jutro koncert wiec dzisiaj w nocy nie ma żadnego picia musicie się wyspać - powiedział Białas.

- Tylko chłopaki naprawdę weźcie to na poważnie - powiedział Borys.

Michał stał przytulony do mnie od tyłu, a ja na sobie czułam świdrujący dziurę w moim brzuchu wzrok Janka, wypalał moją skórę.

- Hej - powiedziałam siadając obok blondyna na kanapie.

- Hej, hej - odpowiedział z uśmiechem.

- W tej nucie nie śpiewasz? - zapytałam.

- Nie, na kolejną się dogrywam - odpowiedział.

- Rozumiem - powiedziałam.

- Z Matczakiem, to coś oficjalnie? - zapytał.

- Nie - odpowiedziałam z uśmiechem.

- To chodź - powiedział łapiąc mnie za rękę.

Wędrowałam za chłopakiem aż do furtki posesji.

- Jest troszkę zimno na spacery - powiedziałam trzymając się za ramiona.

Chłopak zdjął z siebie swoją bluzę i wręczył mi do rąk.

Otworzył furtkę i gestem zachęcającym pokazał na polną drogę.

O nie, wczoraj z Michałem takie wyjście skończyło się, jak się skończyło.

Nie chciałam, robić Jankowi jakichkolwiek nadzieji, ale także nie potrafiłam mu odmówić.

Był najbardziej uroczym facetem jakiego spotkałam, nikt nie traktował kobiet z takim dużym szacunkiem jak on.
Każda dziewczyna w jego otoczeniu czuła się jak prawdziwa księżniczka.

- To przyjacielski spacer? - zapytałam.

- Tak - odpowiedział i pociągnął mnie za rękę.

Z Michałem to to nie był przyjacielski spacer, kładąc się z nim do łóżka zaczęłam mieć wyrzuty sumienia i stukać się w głowę, to działo się tak szybko, nie potrafiłam tego powstrzymać a może nie chciałam i szukam wymówki.

Było naprawdę nieziemsko, chociaż w życiu nie pomyślałabym, że będę robiła to kiedykolwiek na otwartej przestrzeni.

- Daleko jeszcze? - zapytałam chłopaka wspinając się po górce.

- Niee - odpowiedział.

- A jakbym mogła dowiedzieć się, gdzie mnie prowadzisz? - zaśmiałam się.

- Koniec - odpowiedział stając na najwyższym wierzchołku góry.

Przed oczami mieliśmy, najpiękniejszy widok na całą wioskę, oraz blisko leżące miasto.

Pełno domków otoczonych wielkimi zielonymi polami, po prawie stronie pole lawendy a po lewej las, przed nami jak mgła roztaczająca się panorama pięknego miasta z wysokimi nowoczesnymi budynkami. Zachód słońca dopełniał ten widok, tak niesamowicie było na to patrzeć.

Człowiek czasem nie docenia tych chwil, chciałabym cofnąć w czasie do każdego pięknego miejsca jakie widziałam i przystanąć na chwile, po zachwycać się jeszcze bardziej, być wdzięczna za to jeszcze bardziej.

Chłopak stał na tyle blisko, że ocieraliśmy się ramionami, ale nie myślałam w tej chwili ani o nim, ani o Michale, ani o pracy.

Myślałam tylko, jak bardzo jestem wdzięczna za ten cudowny widok.

- Chciałem ostatnio tutaj wyjść, wiedziałem że widok stąd musi być nieziemski, ale stwierdziłem że raźniej będzie mi z Tobą - odpowiedział.

Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata Where stories live. Discover now