Rozdział 47

7.8K 206 518
                                    


Siedziałam całą noc przy łóżku chłopaka, dopiero rano przyjechał po mnie Solar, abym chociaż się wykąpała w domu.

Po szybkim prysznicu, jeszcze szybszym śniadaniu, wracałam pędem do szpitala. Cała noc myślałam o tym co powiedzieli Ci policjanci, wiedziałam że mają przyjść dzisiaj. Miałam nadzieje, że będzie to właśnie rano.

Gdy przekroczyłam drzwi sali, chłopak nadal spał, złapałam go za dłoń i delikatnie głodziłam, wiedziałam od pielęgniarek że budzi się co jakiś czas.

Moją głowę ciagle zaprzątała wczorajsza wymiana zdań między, niebieskimi a lekarzem.

Byłam pewna, że to nie Michała sprawka ale nikt po za nim, z tych co z nim byli nie zażywał narkotyków wcześniej. To oczywiste było, że chodzi o bruneta, aczkolwiek mało prawdopodobne, że była to jego sprawka.

W nocy, przez to że nie spałam miałam dużo czasu na przemyślenie, wiedziałam jedno, jeżeli chłopak tamtego wieczoru coś zajarał bądź żarzył, mój związek z nim będzie skończony.

Już jedna toksyczna relacja na całe życie mi wystarczyła, jeżeli chłopak nie potrafił zapewnić mi szczerości, to nic w życiu by ze mną nie potrafił zbudować.

Jak na szpilkach czekałam na policjantów, którzy wczorajszego wieczoru odwiedzili oddział.

Wbiła godzina 9.00, a drzwiach pojawiło się dwóch mundurowych.

Zbudziłam chłopaka z jego snu, a ten nie wyraźnie na mnie spojrzał.

- Michał, Panowie do Ciebie - powiedziałam.

Chłopak delikatnie odwrócił głowę w stronę drzwi, a jego oczy zaczęły nabierać koloru.

- Dzień dobry, sierżant Nowak a to sierżant Jarocki, przyszliśmy zadać panu kilka pytań - powiedział wyciągając notatnik.

- Słucham - powiedział Michał przecierając oczy.

- Wolelibyśmy na osobności - policjant spojrzał w moją stronę.

-  A ja wolałbym przy dziewczynie, bo wiedza panowie, lepiej niech słyszy później będzie mniej pytań - uśmiechnął się chłopak.

- Wie Pan tak chyba nie można - odezwał się drugi.

- Proszę Pana, ja doskonale wiem co można a czego nie można, może pan nagrać to jak wyrażam zgodę aby ta o to siedząca obok mnie dziewczyna była ciałem i duchem przy naszej rozmowie obecna. Ja także światka muszę mieć czyż nie? - odezwał się chłopak, cynicznym uśmieszkiem.

Nigdy nie widziałam go w takich sytuacjach, był niebywałe pewny siebie i elokwentny, czego nie dało się usłyszeć na codzień.

- Więc, w Pańskiej krwi lekarze znaleźli ślady środków psychoaktywnych, jak pan to wytłumaczy? - zapytał policjant.

- Dokładniej? - zapytał chłopak unosząc brew.

- Zioło - odpowiedział ten drugi, pierwszy z policjantów odrazu obdarzył go zimnym spojrzeniem.

- Niestety, to pomyłka. Moja dziewczyna dwa dni wcześniej wszystko mi wywaliła, jestem czysty jak łza - odpowiedział z uśmiechem.

- Czyli odmawia pan składania zeznań w związku z prowadzeniem pojazdu pod wpływem narkotyków? - zapytał pierwszy.

- Nie odmawiam składania zeznań, tłumacze że wyniki krwi napewno nie są moje - odpowiedział chłopak szczerze się uśmiechając.

- Nie byłbym tego taki pewien, wie Pan że ma dość sporą kartotekę jeżeli chodzi o te sprawy. Nie wierzymy Panu w ani jedne słowo, mamy dowody w postaci wyników badań, musimy niestety oddać sprawę w ręce sądu - uśmiechnął się policjant.

Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata Where stories live. Discover now