4. Mam kłopoty?

2.9K 137 18
                                    

PERSPEKTYWA TONEGO

Gdy już rozprawiłem się ze złoczyńcą zwróciłem wzrok na dziewczyne. Po chwili spytałem z troską której nie dostrzegła

- Wszystko w porządku - mówiąc to wyszedłem ze swojej zbroi i stanołem przy niej.
Już miałem coś jeszcze dodać, kiedy nagle dziewczyna mnie wszybkim ruchem odepchnęłam. Byłem trochę zdezorientowany. Gdy tylko doszedłem do siebie dostrzegłem przyklejonego siecią gościa którego myślałem że obezwładniłem. Zwróciłem się w stronę dziewczyny i zapytałem się

- Czy to ty go tu przykleiłaś?
- Nie to nie ja tylko ten pajęczy bohater tu przelatywał i nam pomógł - spojrzałem na nią ze zdziwieniem.

Postanowiłem nie drążyć tematu i udać że uwierzyłem w wyjaśnienie młodej
Po tych słowach chwilę patrzyłem się w kierunku łotra po czym podszedłem do niej i się spytałem ponownie

- Wszystko w porządku?
Podczas odpowiedzi na moje pytanie niespojrzała się na mnie chodźby na chwilę. Po mojej obserwacji domyślałem się że myślała że jej nie rozpoznałem.

- Eee tak, ja już sobie pójdę- ruszyła w kierunku ulicy. Poczułem potrzebę dopilnowania aby jej się nic nie stało i zatrzymałem ją ręką mówiąc

- Odstawię cię do domu dla bezpieczeństwa.
Po krótkim na myśleniu odpowiedziała mi

- Nie trzeba dam sobie radę, mieszkam niedaleko.
Uznałem że dam jej za wygraną bo chodźbym ją namawiał całą noc i tak postawiła by na swoim. Spojrzałem się na nią i powiedziałem

- No dobrze skoro tak mówisz - już miałem wchodzić do zbroi gdy zatrzymałem się w połowie drogi i zadałem jej pytanie - z skąd wiedziałaś że będzie strzelać?

Bardzo mnie to interesowało. Jej odpowiedź była szybka

- Eee po prostu zauważyłam zza Pana pleców - odpowiadając dalej chowała głowę w kaptur

Jeszcze raz zaproponowałem że ją mogę podrzucić ale odmówiła. Podziękowałem jej za ratunek i odleciałem. Gdy byłem już w powietrzu zobaczyłem że stała jeszcze chwilę w tym samym miejscu w którym ją zostawiłem. Szczerze cieszę się że zdecydowałem się ją śledzić bo co by było gdybym tego nie zrobił. Podczas powrotu do domu całą drogę rozmyślałem co ona robiła w tym szemranym miejscu. Wiedziałem że jak zacznę ten delikatny temat to może do mnie stracić zaufanie, które przypuszczam że w jakimś stopniu w niej wzbudzam. Droga powrotna zajęła mi 20 minut . Gdy już dotarłem na miejsce podszedłem do barku z alkoholem i nalałem sobie trochę whisky. Wziąłem szklankę i siadłem na kanapie. Próbowałem choć na chwilę zmrużyć oko ale nic z tego nie wyszło. Przez cały czas myślałem o tej dziewczynie. Miała talent który marnuje, kręci się w miejscach w których nie powinno jej być i zadaje się z szemranymi ludźmi. Moje rozmyślania zajęły całą noc. Rano postanowiłem skontaktować się z jej wychowawcą i zdobyć parę informacji na jej temat.

- Dzień dobry Panie Stark. Czy coś się stało? - powiedział Pan Bray.

- Dzień dobry. Nic się nie stało tylko chciałem porozmawiać na temat Eweliny.

- A to coś poważnego, coś może zrobiła nie tak? - wypytywał nauczyciel. Nie dziwię się że tak zareagował bo z tego co mi mówił na jej temat dobrym zachowaniem to nie grzeszyła. Poniekąd im więcej się dowiadywałem na jej temat tym bardziej przypominała mi mnie.

- Nie to nic poważnego- uspokoiłem go - chciałem tylko lepiej ją poznać i mam parę pytań. Możemy się spotkać dzisiaj?

- Oczywiście

- To będę koło 8.20 pasuje?

- Dobrze będę czekał w tej samej sali co poprzednio.

- Dziękuję do widzenia.

- Do wiedzenia - pożegnał się Bray.
Spojrzałem na zegarek była 7.20. Zacząłem się szykować. Szczerze zdziwiłem się trochę bo byłem znany z tego że nigdy nie jestem na czas. Zawsze się spóźniałem i w prawie we wszystkich przypadkach było to celowe. Lecz gdy chodziło o spotkanie dotyczące tej młodej byłem punktualnie. Gdy wsiadałem do samochodu była 8.00, ruszyłem w stronę szkoły. Gdy dojechałem ruszyłem prosto do sali w której czekał już na mnie nauczyciel.
Gdy wszedłem do sali przywitałem się z nauczycielem uściskiem dłoni

- Dzień dobry Panie Stark. Proszę niech Pan usiądzie- wskazał fotel po drugiej stronie biurka za którym sam siedział- Słucham co chce Pan wiedzieć.

- Dzień dobry. Przejdźmy od razu do sedna.Może mi Pan podać trochę więcej szczegółów i wiadomości dotyczących Eweliny Anders. - zapytałem

- Niestety nie mogę. Dane naszych uczniów są strzerzone. - opowiedział

- No dobrze to inaczej. Nie oszukujmy się w każdej chwili mogę włamać się - mówiąc ostatnie słowa zrobiłem palcami znak cudzysłowa w powietrzu - na serwery szkolne i sam wziąść potrzebne mi dane ale tego nie chce. - spojrzałem na nauczyciela poważnie.

- Niech Pan zrozumie że ja nie mogę. - bronił się wychowawca.- A tak w ogóle po co Panu te informacje. Nie są potrzebne do konkursu.

Po tym pytaniu wstałem i podszedłem zamyślony do okna. Zapanowała nagle cisza, którą nagle przerwałem

- Po prostu nie chcę - już miałem powiedzieć, że się o nią martwię ale zmieniłem zdanie i powiedziałem zupełnie coś innego niż chciałem - aby zmarnowała swój talent, a wiedząc o niej coś więcej będę wiedział jak jej pomóc - mówiąc to pocierałem nerwowo kark dłonią.

Pan Bray chwilę się mnie przypatrywał po czym rzekł

- No dobrze ale ta rozmowa zostaje między nami.
Na mojej twarzy można było zobaczyć lekki uśmiech. Wstałem i zamknąłem drzwi. Spojrzałem się na nauczyciela i się spytałem

- Czy wie Pan coś na temat jej rodziców?

- Z tego co wiem jej matka umarła kilka lat temu i Ewelina zamieszkała z kimś z rodziny tu niedaleko.

- A ojciec? - dopytałem się bo zauważyłem że o nim nie wspomniał.

- Nic o nim nie wiem. Jak jeszcze matka Eweliny żyła spotkałem się z nią na jednym z zebrań bo były z nią problemy wychowawcze i zapytałem ją o ojca Eweliny ale nic mi nie powiedziała oprócz tego że zostawił ich jak córka miała 3 lata ale nie mówiła dlaczego. Nie dopytywałem się. Pedagog doszedł do wniosku że zachowanie dziewczyny może wynikać z braku ojcowskiej ręki, miłości. - na chwilę przerwał i zapadła krótką cisza którą przerwał - Ewelina jest dobrym dzieckiem tylko dużo w życiu przeżyła. Po śmierci matki zrobiła się inna zaczęła palić, pić alkohol, wpadła w niezbyt dobre towarzystwo ale z czasem zaczęła walczyć z tym wszystkim. Nie mówię że wróciła ta sama osoba którą była przed śmiercią matki. Ewelina była od zawsze wygadana, pyskata, pewna siebie i w ogóle. Nawet po śmierci kogoś bliskiego jej charakter nie uległ zmianie. Jej matka mówiła jeszcze ze charakter odziedziczyła właśnie po ojcu.

Gdy skończył nie wiedziałem co powiedzieć co było dość dziwne i niespotykane bo mi się nigdy buzia nie zamykała. Dopiero po tej rozmowie zdałem sobie sprawę ile to jedno dziecko straciło i przeszło w życiu. Zdałem sobie sprawę że szkola nie zna całej prawdy o niej. Po chwili uznałem że należy przerwać ciszę która panowała od kilku minut

- Dziękuję za informacje i obiecuję że ta rozmowa zostanie między nami.
Już wstałem i miałem wyjść kiedy nauczyciel dodał

- Dziękuję że Pan się nią zainteresował i dostrzegł w niej to samo co ja. - Pan Bray uśmiechną się do mnie co odwzajemniłem.

Po wyjściu ze szkoły obrałem kierunek Stark Tower bo miałem jeszcze dużo pracy dotyczącej Avengers. Byłem bardzo ciekaw wyniku konkursu który swoją drogą bardzo szybko się zbliżał.

Jaki ojciec taka córkaOnde histórias criam vida. Descubra agora