28. Pomoc

1.5K 85 13
                                    

Po zebraniu chcąc uniknąć konfrontacji z ojcem ruszyłam do Natashy, która siedziała razem z Clintem. Gdy dotarłam na miejsce postanowiłam wejść do środka.

- Hej Clint. Jak się czujesz? - zapytałam.

W międzyczasie postawiłam krzesło na przeciwko łóżka na którym oboje siedzieli i spojrzałam się na niego.

- Jak po grubym melanżu - zaśmiał się, poczym dodał - A jak ty się trzymasz? Nat mi mówiła że Tony jest na ciebie wściekły i jeszcze ta walka z Lokim.

Spuściłam głowę w kierunku ziemi i odpowiedziałam

- Nie martw się, wszystko gra, a co do ojca to przejdzie mu.

- Wiadomo coś nowego? - zapytała nagle Wdowa

- Nic, poza tym o czym było mówione na zebraniu.

Po chwili przerwy zwróciłam się do Clinta

- Co się w ogóle stało wtedy tam w bazie?

- Rozmawiałem z Furym i nagle ten cały Tesseract zaczął działać. Otworzył się portal z którego wyszedł Loki. Walczyłem aż w pewnym momencie dotknął mnie tym berłem. Później już nic nie pamiętam.

- Aha. No dobra ja muszę lecieć, mam parę spraw do załatwienia.

Gdy już miałam wychodzić Natasha złapała mnie za nadgarstek i odwracając w swoim kierunku powiedziała

- Tylko nie wplącz się w kolejne kłopoty.

- Nat, ja i kłopoty?! No wiesz co.

- Ewelina

- No dobra.

Podczas przekraczana progu usłyszałam zza pleców

- Tylko żeby nie wyszło tak samo jak poprzednim razem.

Ruszyłam w kierunku nowego pokoju, bo poprzedni został wysadzony rakietą. 

Po dotarciu na miejsce usiadłam przy biurku.

- Muszę znaleźć coś co pomoże mi określić kolejny ruch Lokiego. - powiedziałam do sobie

Po około 1 godzinie nic nie znalazłam. Siedziałam na fotelu przy biurku myśląc gdzie mogę jeszcze poszukać. Gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi

Szybko schowałam wszystko dotyczące moich poszukiwań i się odezwałam

- Proszę

Zza drzwi wyszedł Stark

- Możemy pogadać

- Jasneeee. - powiedziałam niepewnie i  z małym entuzjazmem, bo dobrze zdawałam sobie sprawę o czym.

Siadł naprzeciwko mnie i zaczął

- Czemu to robisz?

- Nie rozumiem?

- Ewelina, naprawdę?! Staram się cię chronić, ale ty mi to utrudniasz. Nie mówiłem ci gdzie lecę i po co żebyś została z Pepper.

- Rozumiem, ale .......

Przerwał mi

- Nie ma żadnego ale. Chcesz żebym znów odebrał Ci zbroję?

- Przecież tego nie zrobisz. Dobrze wiesz że to będzie wielka głupota z twojej strony odbierając mi moją jedyną ochronę.

- Jeśli mnie do tego zmusisz to tak zrobię i zamknę cię w jakiejś dobrze  strzeżonej bazie.

- Nie zrobisz tego - mówiąc to zmrużyłam oczy

- Jeśli tak będzie dla ciebie najlepiej to tak.

- Coś jeszcze. Czy tylko po to tu przyszedłeś?

- Tak, wracasz do kaliforni.

- Co?! Nie ma takiej opcji. Pomogę wam. Z was wszystkich oczywiście oprócz Thora to ja znam Lokiego najlepiej.

- Samolot będzie za 10 minut i bez dyskusji.

- A ty gdzie?

- Ja mam do powstrzymania Boga kłamstw.

- Czemu nie dasz mi szansy. Pokażę Ci  na ile mnie stać.

- Już pokazałaś. Z tymi od broni. Prawie wtedy zginęłaś.

- Ja po prostu chciałam być taka jak ty.

- Powinnaś być lepsza.

Wstał i gdy już miał wyjść odwrócił się do mnie i dodał

- I tym razem bez kombinowania. - po tych słowach wyszedł

Po 10 minutach faktycznie czekał na mnie samolot, a za mojego opiekuna wczasie podróży robił Happy.

Happiego poznałam przed wakacjami. Odpowiadał za zawiezienie i przywiezienie mnie ze szkoły.

Wsiadłam do mojego środka transportu i ruszyliśmy. Przez większość podróży siedziałam z tyłu. W pewnym momencie Happy, który pilotował włączył autopilota i podszedł do mnie. Zaczął rozmowę.

- Co tam młoda?

Nic nie odpowiedziałam, nawet na niego nie spojrzałam.

- Tony nie chce źle ....

Przerwałam mu

- Każdy mi powtarza że robi to wszystko dla mojego dobra. Przez cały czas mnie kontroluje i nie pozwala pomóc. - spojrzałam na niego. Po chwili kontynuowałam - Nie chcę sławy, pieniędzy lub nawet miana bohatera. Chcę tylko aby mój ojciec wreszcie wemnie uwierzył.

- A sama w siebie wierzysz?

- Co? - zapytałam zdziwiona

- Żądasz aby ktoś w ciebie uwierzył, ale czy ty sama wierzysz w to wszystko co robisz? Czy to wszystko jest słuszne?

Zapadła cisza którą po chwili przerwałam

- Tak. Może nie we wszystko w 100%, ale większość.

- W Kalifornii będziemy za jakieś 10 godzin.

- Przepraszam cię Happy, ale muszę im pomóc.

- Ooo nie Ewelina. Obiecałem Tonemu że cię odstawię do willi.

- Kiedyś mi wybaczysz - powiedziałam i podbiegłam do tylnych drzwi samolotu.

Otworzyłam je i wyskoczyłam. W czasie  spadania aktywowałam zbroję. Podczas lotu zwróciłam się do systemu

- Friday, shakuj zbroję ojca i podaj mi jego lokalizacje.

- Tak jest.

Po krótkiej chwili dowiedziałam się że Tony jest w Nowym Jorku. Ruszyłam jak najszybciej w tamtym kierunku.

Po drodze pomyślałam że ojciec znów będzie się wściekał za to i w końcu zrobi tak jak powiedział, czyli odbierze mi zegarek wraz ze zbroją i zamknie mnie w dobrze strzeżonej bazie.

--------------------------------------------------------------
Hej, czuję się już o wiele lepiej i wracam do pisania.

Z góry dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki. Nie sądziłam że to opowiadanie aż tak dobrze przypadnie co niektórym do gustu.
--------------------------------------------------------------

Jaki ojciec taka córkaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora