Rozdział 111 - Jajo błękitnokrwistego wilka

1.6K 213 48
                                    

Panującą w sali ciszę przerwał nagle łoskot kogoś upadającego na podłogę.

Napięta atmosfera od razu prysła. Wielu ludzi spojrzało w kierunku dźwięku, ale nic nie zobaczyli. Po prostu była tam jedna osoba mniej.

Ling Xiao pomógł młodzieńcowi wstać, zachowując pełną powagę na twarzy. Poklepał go lekko po plecach.

– Młodszy Bracie, nie zraniłeś się podczas upadku?

You XiaoMo dźwignął się pospiesznie, odwrócony tyłem do tłumu. Jego ramiona drżały, gdy chwycił szatę swojego towarzysza i zakrył nią twarz, brudząc ją swoimi smarkami i łzami. Następnie, jak gdyby stwierdził, że to za mało na jego potrzeby, pociągnął za rękaw mężczyzny, chcąc go użyć do otarcia łez w kącikach oczu. Spokojna twarz wojownika się skrzywiła. Znad głowy młodzieńca dobiegł poważny ton głosu:

– Skończyłeś się wycierać, Młodszy Bracie?

– Nie... skończyłem...

Młody mag bezwiednie pokręcił głową i nagle dostrzegł przerażającą twarz. Jego palce zesztywniały, powodując, że wymiętoszony i zmaltretowany fragment białej tkaniny wyśliznął mu się z dłoni.

Ling Xiao uniósł skrawek szaty, w który zostały wytarte smarki i łzy i zwrócił się w stronę swojego towarzysza ze słodkim uśmiechem.

– Młodszy Bracie, czy wiesz, ile jest warty ten fragment ubrania Starszego Brata?

Chłopak mechanicznie pokręcił głową.

– Nie mam pojęcia...

– Jeśli nie wiesz, to w porządku. Starszy Brat cię uświadomi.

Mężczyzna delikatnie zmierzwił mu włosy.

– Ta szata jest wykonana z jedwabiu gigantycznego jedwabnika z dziewiątego świata podziemnego – rzekł miękkim głosem. – Zaś gigantyczny jedwabnik, który produkuje tę nić, to magiczna bestia jedenastego poziomu. Tworzy ją tylko raz na pięćset lat. Wartości tego jedwabiu nie można wycenić w złocie. Z takiego małego kłębka można wytworzyć zbroję, której nie przebije miecz ani włócznia, która będzie odporna na wodę i ogień. Powiedz mi, czy wystarczy cię sprzedać, aby go odkupić?

Młody mag wpatrywał się tępo w kulkę mniejszą od pięści, którą wojownik pokazywał palcami. Momentalnie poczerwieniał. Magiczna bestia na poziomie jedenastym? O czym on w ogóle gada? Skąd miałby o tym wiedzieć? Jednak był pewien, że nie wystarczyłoby, nawet gdyby został sprzedany.

Prawdopodobnie nie wystarczyłoby nawet na mały kawałek.

– Przepraszam, Starszy Bracie Ling. Źle zrobiłem... Nie, nie, nie każ mi za to płacić, dobrze?

Chłopak żałośnie zawodził, ściskając talię mężczyzny. Mrugnął z całej siły i udało mu się wycisnąć dwie krople krokodylich łez. Odruchowo miał zamiar wytrzeć je w szatę wojownika, lecz pospiesznie się powstrzymał.

Kąciki ust Ling Xiao zadrgały nieznacznie. Ostatnie zdanie zdradzało, co tak naprawdę liczyło się dla jego podopiecznego.

Czując zszokowane spojrzenia opadające na nich z parteru i piętra, mężczyzna skrzywił się lekko.

– Młodszy Bracie, najpierw się podnieś.

– Nie chcę! – Młodzieniec pokręcił głową.

– Tylko jeżeli obiecasz, że nie będziesz żądał zwrotu pieniędzy – powiedział stłumionym głosem. – Wtedy wstanę.

Kącik oka wojownika zadrgał w nerwowym tiku.

– Dobrze, nie każę ci płacić.

– Naprawdę?

Żona legendarnego mistrza ☙ Legendary Master's WifeWhere stories live. Discover now