18

244 29 2
                                    

Gdybym usłyszał od kogoś wcześniej, że zatęsknie za kimś, kogo znałem nie więcej niż dwa tygodnie, najprawdopodobniej bym tą osobę wyśmiał. Teraz jednak? Teraz byłem zwyczajnie załamany. Od kilku dni omijałem szerokim łukiem aptekę, w której pracował Seonghwa, nie chciałem dopuścić do jakiejkolwiek styczności z Parkiem. No bo co innego mogłem zrobić? Z jednej strony wiedziałem doskonale, że ma rację, jednak z drugiej dziwnie było mi się zwyczajnie przyznać do błędu. No bo co miałam powiedzieć? "Tak, nie kocham JeongSuna, nie jestem szczęśliwy i najchętniej zamiast w wielkiej firmie pracowałbym jako kasjer w sklepie spożywczym". No taka opcja nie wchodziła w grę. Szczególnie, że do Seonghwy możliwe, że czułem coś o wiele więcej.... I nie, nie chodzi mi o przyjaźń.

Właśnie siedziałem w pracy, niedługo wreszcie miał nadejść czas zakończenia siedzenia w papierkowej robocie, a zamiast tego zacznę swoją zmianę w bibliotece. Raczej nie powinienem narzekać, poukładam sobie w ciszy książki, posłucham jak jakaś pani opowiada dzieciom bajki w kąciku do tego przeznaczonego. Same plusy, nie prawdaż?

— Yeosang? Uzupełnisz jeszcze to? — zapytał Choi wchodząc do pomieszczenia sprawiając, że skupiłem na nim całą swoją uwagę. Lekko zmarszczyłem brwi na to pytanie i zerknąłem na zegarek przypięty do mojego nadgarstka.

— Widzisz która jest godzina? Ja już kończę, nie możesz tego zrobić sam? Zresztą masz Wooyounga — powiedziałem spokojnym głosem pukając delikatnie palcem w szybkę zegarka. Oczywiście, że nie miałem zamiaru po raz kolejny robić wszystkiego za niego i tym samym zostając po godzinach. Na prawdę dziwie się, że mój ojciec go tu zatrudnił skoro większość podstawowych poleceń trzeba mu tłumaczyć jakby pracował tu od kilku dni.

— Miałem dzisiaj iść z nim na randkę i on wyszedł wcześniej, ale mi pan Kang powiedział, że mam jeszcze zrobić te wszystkie dokumenty — powiedział wszystko na jednym wdechu. Kiedy zamilkł oparłem się wygodniej plecami o krzesło i wyciągnąłem do niego dłoń, by podał te kartki. Ten od razu z iskierkami nadziei podał je. Nie oszukujmy się, było ich całkiem sporo. Westchnąłem i przeleciałem wzrokiem po pierwszej stronie zaraz przeglądając kilka następnych.

— Sannie, ja się tym nie zajmuje, mogę zrobić dużo błędów, to chyba akurat potrafisz wykonać sam — westchnąłem odkładając dokumenty na biurko i prostując się z powrotem, by po chwili szybko wyłączyć komputer i zacząć się szykować do wyjścia. Kiedy jednak przyjaciel nagle padł na kolana i trzymając dłonie na moich udach zaczął bardzo szybko mówić.

— Błagam cię Yeosang... Potrzebuje cię, Woo mnie zabije jak znowu przełożę naszą randkę. To nie moja wina, że twój ojciec mnie nie lubi i stara się mnie udupić żebym siedział po godzinach. Hyung, przyjacielu, proszę, proszę! — błagał wciąż mimo wszystko dość cicho bo jednak cały czas znajdowaliśmy się w firmie. Westchnąłem ciężko wysłuchując tej niesamowitej przemowy.

— San, muszę iść do biblioteki, przecież wiesz... — westchnąłem dość bezsilnie zabierając jego dłonie ze swoich nóg.

— Jeju no Yeosang, to, że ty sobie nie radzisz w związkach to nie znaczy, że i ja mam tak mieć — mruknął niezadowolony podnosząc się powoli na równe nogi, na co otworzyłem szerzej oczy. Ała?

San widząc mój wzrok, który po chwili trochę spuściłem już miał coś mówić, jednak szybko przerwałem mu, mówiąc żeby zrobił to po prostu sam. Wystarczającymi problemami były te moje, nie powinienem się wtrącać w pracę Sana. Po chwili lekko przybity przyjaciel wyszedł. Owszem, miałem delikatne wyrzuty sumienia, jednak sądzę, że dobrze zrobiłem odmawiając. I tak już nie raz zajmowałem się sprawami należącymi do Choi'a, może czas wreszcie cos zrobić samemu?

✔Przypadek//SeongsangWhere stories live. Discover now