26

281 34 13
                                    

— Cześć Hyung — uśmiechnąłem się promiennie podchodząc bliżej niego. Ten od razu na mój widok uniósł kąciki ust i zbliżył się zaraz przyciągając mnie do siebie i zamykając w swoich ramionach. Zaśmiałem się na ten gest i od razu odwzajemniłem przytulenie, nawet i mocniej od niego. — Więc po co tak pilnie chciałeś się spotkać? Coś się stało? — zapytałem odsuwając się od niego delikatnie, jednak wciąż tym samym przylegając swoim ciałem do tego jego. Ten jedynie uśmiechnął się ciepło.

— Nic się nie stało, spokojnie. Chciałem się z tobą przejść i przy okazji coś ci pokazać — powiedział, jednak dobrze pamiętałem dzisiejsze chaotyczne wiadomości od niego, że musimy spotkać się jak najszybciej się da. Na prawdę myślałem, że coś poważnego się stało, jednak po jego wyrazie twarzy doskonale wiedziałem, że nie udaje dobrego humoru.

— Serio? Cholera jasna, Park! Wystraszyłeś mnie kretynie — powiedziałem z pretensjami odsuwając się od niego całkowicie, po czym walnąłem go w takie. Ten jedynie się zaśmiał mówiąc ciche "ałć" i pomasował dłonią miejsce, w które został uderzony. — Myślałem, że to coś ważnego, cały dzień się stresowałem — dodałem oburzony, na co starszy rozbawiony objął mnie ramieniem chcąc mnie prawdopodobnie udobruchać.

— A kto powiedział, że to nie będzie nic ważnego? Hm? — zapytał z lekkim uśmiechem, na co zmarszczyłem brwi. Czemu musiał zawsze trzymać mnie w takiej niepewności? — Po prostu chodźmy, w ramach przeprosin kupie ci gorącą czekoladę — zaproponował.

— Niech ci będzie — przewróciłem oczami krzyżując ręce na piersi, jednak ten stan nie potrwał zbyt długo gdyż starszy zaraz złapał za jedną z moich dłoni splatając z sobą nasze palce. Zarumieniłem się delikatnie odwróciłem wzrok, a w zamian usłyszałem jego śmiech spowodowany najwidoczniej moim zawstydzeniem. Takie to zabawne?

Ciekawe czy on by się tak śmiał gdybym to ja każdego dnia specjalnie go zawstydzał. Chociaż kogo ja oszukuje, musiałby się stać cud żebym to ja zawstydził go na tyle, by bał się odezwać. Bo tak, właśnie takie zachowanie wywoływał u mnie pieprzony Park Seonghwa, który najwidoczniej uwielbiał widzieć moją nieśmiałość.

Szliśmy przed siebie w ciszy, jednak raczej żaden z nas nie czuł potrzeby, by ją przerywać. Atmosfera była na prawdę przyjemna, a jeszcze do tego ściemniające się niebo dodawało niezwykłego klimatu. Robiło się coraz cieplej no i również do coraz późniejszych godzin na zewnątrz było widno co niezwykle mi się podobało. Lato to była moja ulubiona pora roku, nawet mimo tego jakie upały potrafiły być. Po prostu ten klimat, szczególnie wieczorami, potrafił nie raz przywrócić te wesołe wspomnienia z czasów szkolnych. Czasy, gdy w wakacje każdego dnia wychodziłem rano i wracałem późny mi wieczorami. Czy to włócząc się po mieście, czy spotykając się ze znajomymi. Byleby po prostu wychodzić i dobrze się bawić.

I w porównaniu do moich rówieśników, nawet po ukończeniu pełnoletności nie chodziłem na imprezy, chyba, że chodziło o urodziny przyjaciół. Wtedy i tylko wtedy decydowałem się na tego typu domówki. Najczęściej jednak zwyczajnie podpierałem ścianę i przeglądałem się innym ludziom, którzy nie byli w za ciekawym stanie. Po prostu brzydziły mnie takie sytuacje. Smród alkoholu pomieszanego z potem, głośne rozmowy i krzyki, pijani kolesie, którzy przystawiają się do każdej osoby. To zdecydowanie nie były imprezy dla mnie.

I w sumie do teraz, kiedy jestem już dawno dorosły, preferuje bardziej ciszę i spokój. I to raczej dobrze, wolę to niż tak jak niektórzy codzienne upijanie się, niszczenie sobie zdrowia papierosami czy też innymi używkami. Oczywiście czasem piłem, na przykład na nocowaniach u Sana, jednak to były na prawdę rzadkie sytuację, szczególnie od kiedy Choi częściej spotyka się z Wooyoungiem.

Najwidoczniej obaj zaczynamy emocjonalnie dorastać. Nie sądziłem, że San znajdzie sobie kogoś, z kim będzie chciał na poważnie myśleć o wspólnej przyszłości. A ja sam? No cóż, przepadłem dla Park Seonghwy i już z pewnością nie dam rady tego zmienić. Nawet bym tego nie chciał. Ja, jak i San nie myśleliśmy już w tak dziecinny sposób jak jeszcze może rok temu, gdzie obaj mieliśmy dość związków, nie chcieliśmy ich. Teraz chyba obaj trafiliśmy wreszcie na normalne osoby.

Im dalej szliśmy tym bardziej nabierałem podejrzeń co do tego, co chce zrobić Seonghwa. Oczywiście całkowicie mu ufałem, jednak bardziej zastanawiałem się co tak ciekawego chce mi pokazać. Kiedy znaleźliśmy się w dość charakterystycznym miejscu w Seulu jakim był most Banpo popatrzyłem z uśmiechem na widoki jakie dane było mi oglądać. Jednocześnie wciąż ściskałem dłoń starszego.

W końcu ciemnowłosy zatrzymał się zmuszając mnie do tego samego, co oczywiście zrobiłem. Oparłem się zadowolony o barierkę i popatrzyłem w dół. Było cudownie, szczególnie gdy niebo robiło się coraz ciemniejsze. Przez jakis czas żaden z nas nie odezwał się ani słowem, zwyczajnie cieszyliśmy się tą chwilą spokoju zupełnie ignorując dość głośne hałasy samochodów, które nas mijały za naszymi plecami.

— Yeosang? — zapytał nagle starszy, na co zwróciłem na niego swoje spojrzenie i mruknąłem na znak, by mówił. — Wiesz czemu cię tu zabrałem, prawda? — zapytał lekko rozbawiony.

Jest typowo romantyczny klimat więc mogę się domyślać — stwierdziłem rozbawiony, a ten zaśmiał się i zwrócił się do mnie całkowicie przodem. Zaciekawiony również tak uczyniłem sprawiając tym samym, że teraz obaj staliśmy ze sobą twarzą w twarz.

— Nie wiem co czujesz na ten temat, ale... Ten pocałunek.. Ah, dla mnie to na prawdę wiele znaczyło — powiedział w końcu, na co moje oczy lekko zabłyszczały. Cholera, tylko nie rycz Yeosang. — Pewnie mogę zabrzmieć jak kompletny idiota, ale zakochałem się w tobie, wiesz? Zestresowałem się gdy mi tak uciekłeś po tym pocałunku, myślałem, że się mnie przestraszyłeś czy coś — przeczesał dłonią włosy śmiejąc się z rozbawieniem. — No i pewnie się domyśliłeś po tym, jak oficjalnie teraz to wszystko mówię, ale i tak spytam... Sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem na calutkim świecie i zostaniesz moim chłopakiem? — zapytał z szerokim usmiechem, ma co przełknąłem gulę w gardle i bez chwili zawahania pokiwałem z uśmiechem głową.

Nie minęło wiele czasu, a wyższy zamknął mnie w szczelnym uścisku i po raz kolejny złączył nasze usta w czułym jak i odważniejszym pocałunku. Od razu odwzajemniłem pieszczotę umieszczając dłonie na jego rozgrzanych policzkach.

Sytuacja niczym wyjęta z jakiegoś prostego romansidła, prawda? Jednak to nie był jakiś tam tani serial. To było moje życie, życie, które zaczyna wreszcie się układać. I to z Seonghwą. Chłopakiem, który doszczętnie skradł moje serduszko.

✔Przypadek//SeongsangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz